Bydgoski poseł PSL w PR PiK: Nie jesteśmy ugrupowaniem, którym można sterować!
Po kolejnym spotkaniu szefów PSL-u i Polski 2050 podniosły się głosy krytyki, że Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz rozbijają jedność opozycji. Poseł Dariusz Kurzawa z PSL, gość „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK nie zgadza się z krytyką. - Znaleźliśmy z Szymonem Hołownią punkt wspólny do rozmów, wszystko idzie w dobrym kierunku – mówił.
Marcin Kupczyk: Polska 2050 i PSL chcą stworzyć wspólną listę „spraw do załatwienia” przez przyszły rząd, po przejęciu władzy -zapowiedział we wtorek Szymon Hołownia na konferencji razem z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. „To pierwszy krok w naszej długiej i owocnej współpracy” – dodał. Co konkretnie to spotkanie ma oznaczać?
Dariusz Kurzawa: Przede wszystkim rozmawiamy z Szymonem Hołownią i jego ruchem o najważniejszych dziesięciu punktach naszej współpracy - najważniejszych sprawach, które uważamy za konieczne, aby umieścić w swoich programach wyborczych. To są kwestie Konstytucji, nadrzędności Unii Europejskiej, obecności w UE, w NATO, także tematy związane z zieloną, odnawialną energią, z demokracją bezpośrednią czy wsparciem dla rolnictwa, dla samorządów, rozwijaniem edukacji…
Jest takich dziesięć najważniejszych punktów, gdzie jesteśmy zbieżni i uważamy, że w tych kwestiach możemy się „spotkać”. To dobrze, jeżeli to będzie wspólna lista, wspólny start do Parlamentu.
Nie ukrywacie już Państwo, że może być wspólny start?
- Jeżeli podsumujemy wszystkie najważniejsze kwestie, które nas łączą, także wypunktujemy to, co nas dzieli – a radzimy się we własnych demokratycznych gronach, bo przecież rozmawiając także z naszymi członkami w terenie – wiemy, że jest chemia po jednej i po drugiej stronie i chęć, by tę współpracę zacieśnić. Jeżeli będzie to wspólna lista - to w porządku, ale może się równie dobrze zdarzyć, że dojdziemy do punktu, gdzie stwierdzimy, że jednak próbujemy każdy osobno. Jest to jeszcze dość daleka droga, natomiast szukamy w tej chwili tego, co nas łączy. Pokazujemy, że na opozycji jest chęć rozmowy.
Ale potencjalni wyborcy pewnie chcieliby wiedzieć, na co się ostatecznie zdecydujecie, bo czas goni?
- W tym przypadku pośpiech jest niewskazany. Do jesieni mamy jeszcze trochę czasu. Znaleźliśmy punkt wspólny do rozmów z Szymonem Hołownią i jego ruchem, idzie to wszystko w dobrym kierunku. Idę o zakład, że prędzej dogada się Hołownia z Kosiniakiem-Kamyszem niż Donald Tusk z innymi ugrupowaniami.
Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział: „format otwarty jest na tych, którzy chcieliby wziąć udział bez żadnej chęci dominacji, bez zawłaszczania i krzyczenia, że «jestem liderem i hegemonem»”. Wprawdzie nazwisko tutaj nie pada, ale chyba wszyscy wiemy o kogo chodzi – o Donalda Tuska?
- To, że jest się z szefem największej partii nie oznacza, że będę „dominantem i najważniejszą osobą”. Chciałbym przypomnieć, że jeżeli spojrzymy na rankingi zaufania, a także na rankingi nieufności wobec poszczególnych polityków, to szczególnie w naszych środowiskach małych miasteczek i wsi dominuje nieufność wobec szefa Platformy Obywatelskiej, dlatego jest to dość dyskusyjne. Ponadto nie jesteśmy ugrupowaniem i politykami, którzy dają się łatwo „wziąć pod but” i którymi można sterować jak kukiełkami w teatrze lalek. Trzeba nas traktować po partnersku, a nie próbować nam coś narzucać. (…)
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY DNIA