Ratownicy wznawiają poszukiwania ciał ofiar katastrofy w kopalni Pniówek
W sobotę rano w kopalni Pniówek, po ponad dziewięciu miesiącach, wznowiona została akcja ratownicza w celu dotarcie do siedmiu górników i ratowników górniczych, zaginionych pod ziemią po ubiegłorocznej katastrofie oraz wydostanie ich ciał na powierzchnię.
Jak zaznaczają przedstawiciele JSW, choć działania ratowników rozpoczęły się w sobotę, nie jest to jeszcze etap, w którym możliwe będzie dotarcie do poszukiwanych. Aby odnaleźć zaginionych, prawdopodobnie trzeba będzie wydrążyć nowy, ok. 350-metrowy chodnik. Może to zająć od czterech do sześciu miesięcy.
20 kwietnia ubiegłego roku w wyniku serii ok. 20 wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich zostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk.
Bazy ratownicze założone
- Akcja ratownicza przebiegać będzie dwuetapowo. Pierwszy etap rozpoczął się właśnie dzisiaj. Przed godziną 6.00 w rejon ściany N-6 zjechały pierwsze zastępy ratowników górniczych. W pierwszej kolejności ratownicy skupią się na zawężeniu wielkości zatamowanego rejonu, poprzez wybudowanie nowych tam - poinformował rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Siemieniec.
Ratownicy, którzy zjechali w rejon prowadzonej akcji, założyli już bazy ratownicze i rozpoczęli prace w zatamowanym rejonie. Dopiero po przewietrzeniu wyrobisk i uzyskaniu atmosfery umożliwiającej bezpieczne wejście w tę część kopalni rozpoczną penetrację wyrobisk i budowę nowych tam izolacyjnych w rejonie ściany N-6.
- Po wybudowaniu tam zakończy się akcja ratownicza, która jest pierwszym etapem akcji poszukiwawczej zaginionych siedmiu górników. Na każdej zmianie w akcji będzie brać udział 9 zastępów ratowniczych. W sumie w akcji ratowniczej, która zgodnie z planem ma zakończyć się w najbliższy poniedziałek, weźmie udział 90 zastępów ratowniczych, głównie z Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz 4 zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu - dodał rzecznik.
Przedstawiciele JSW opisują, że pierwszy etap akcji ratowniczej pozwoli ocenić sytuację w rejonie ściany N-6 i podjąć decyzję o realizacji drugiego etapu akcji poszukiwawczej. Kopalnia rozważa wariant wykonania nowego, 350-metrowego wyrobiska, które pozwoli ratownikom bezpiecznie dotrzeć do zaginionych. Może to potrwać nawet od czterech do sześciu miesięcy.
Kamery weszły pierwsze
Wcześniej stan wyrobisk za tamami był sondowany za pomocą kamer, wprowadzonych tam przez specjalnie przygotowane otwory. Obraz z kamer potwierdził, że chodniki za tamami nie zostały zniszczone; w dwóch przypadkach widać rozlewiska wody, w innych m.in. fragment przenośnika. Możliwe jednak, że dalej chodniki są zdeformowane – zbadają to ratownicy podczas wstępnej penetracji wyrobisk.
Jak zaznaczali przed kilkoma dniami przedstawiciele JSW, działania pierwszego etapu akcji nie służą bezpośrednio dotarciu do pozostających pod ziemią górników. Aby do nich dotrzeć, w drugim etapie planowane jest wydrążenie zupełnie nowego chodnika o długości ok. 350 metrów, którym ratownicy mają dostać się w rejon katastrofy z drugiej strony ściany wydobywczej. Taki sposób prowadzenia akcji uznano za najbezpieczniejszy i najbardziej optymalny. Ratownicy mają dojść do zaginionych możliwie najkrótszą drogą.
Ratownicy nie będą zatem przedzierać się przez zniszczone wyrobiska, ale powinni dotrzeć do zaginionych chodnikiem o pełnej funkcjonalności. Przybliżone położenie ciał zaginionych górników jest znane, choć przedstawiciele kopalni zastrzegają, że lokalizacja ta może być nieprecyzyjna. Dwaj górnicy – kombajnista i górnik ścianowy – prawdopodobnie znajdują się w samej ścianie wydobywczej, a 5-osobowy zastęp ratowniczy, który szedł im z pomocą - w końcowej części ściany, w pobliżu skrzyżowania z jednym z chodników.
Nie będzie wydobycia węgla
Przez blisko 9 miesięcy, kiedy rejon katastrofy był otamowany, trwały działania zmierzające do obniżenia w nim temperatury oraz uzyskania bezpiecznego składu atmosfery. Wtłoczono tam m.in. ok. 2 mln m sześc. azotu. Teraz, na potrzeby rozpoczętego w sobotę pierwszego etapu akcji, przygotowano dodatkowo chłodnice, dwa wentylatory oraz urządzenia do płynnej regulacji wydatku powietrza.
W rejonie katastrofy nie będzie w przyszłości wznowione wydobycie węgla, ściana wydobywcza kończyła już swój bieg. Rejon ma być natomiast przygotowany na potrzeby wizji lokalnej, którą powinna przeprowadzić tam komisja wyjaśniająca przyczyny i okoliczności katastrofy, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.
Trzy dni po wypadku w Pniówku, 23 kwietnia 2022 r., doszło do katastrofy w innej kopalni JSW – Zofiówce. W wyniku silnego wstrząsu i wypływu metanu zginęło 10 pracowników. Komisja wyjaśniająca przyczyny tej katastrofy oceniła, iż w kopalni Zofiówka prognoza zagrożeń, stosowana profilaktyka i sposób wykonywania robót były prawidłowe.