Posłowie KO chcą komisji śledczej w sprawie inwigilacji senatora Brejzy
– Sprawa inwigilacji Krzysztofa Brejzy musi być wyjaśniona, będziemy się po raz kolejny dopominać, by powstała komisja śledcza w tej sprawie – mówili na piątkowej konferencji prasowej posłowie Robert Kropiwnicki i Arkadiusz Myrcha (KO).
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki i Arkadiusz Myrcha zorganizowali w piątek w Sejmie konferencję prasową w związku z artykułem „Gazety Wyborczej”. Dziennik napisał w piątek, że pod wnioskiem o inwigilację programem Pegasus senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy podpisali się zaufani ludzie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W tym gronie był ówczesny prokurator krajowy i zastępca prokuratora generalnego Bogdan Święczkowski, obecny sędzia Trybunału Konstytucyjnego – napisała gazeta.
Według kanadyjskiej organizacji Citizen Lab, która w grudniu 2021 r. ujawniła tę informację, senator Brejza był inwigilowany 33 razy przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego KO.
– Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, że szef kampanii PO w 2019 roku Krzysztof Brejza był podsłuchiwany, bo miał coś wspólnego z jakąś aferą lokalną lub coś gdzieś przeskrobał, to nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że to była afera czysto polityczna, że wysoki szczebel polityczny PiS, prokurator krajowy, zapewne za wiedzą prokuratora generalnego, podpisali wniosek do sądu o używanie nielegalnego oprogramowania przeciwko szefowi kampanii Krzysztofowi Brejzie – mówił Robert Kropiwnicki.
Zwracał uwagę, że Krzysztof Brejza nigdy nie był oficjalnie przesłuchiwany ani nigdy nie postawiono mu jakichkolwiek zarzutów (...).
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro został zapytany na piątkowej konferencji prasowej, czy wiedział o inwigilacji Brejzy Pegasusem.
Ziobro podkreślił, że w przypadku wniosków służb o stosowanie podsłuchów zawsze decyzja sądu poprzedzona jest stanowiskiem prokuratora. – Co do zasady, takich decyzji nie wydaje prokurator generalny, tylko czynią to w ramach swoich obowiązków zastępcy prokuratora generalnego – mówił. – Czy tak było w tym wypadku, czy nie było, trudno mi się wypowiadać. Ja nie uczestniczę na co dzień w tej procedurze, tyle mogę powiedzieć – przyznał.
Zaznaczył, że jeżeli „były takie decyzje, to znaczy, że były ku temu bardzo poważne i mocne podstawy". – Jeżeli taka procedura byłaby zarządzona, to znaczy, że nie wystarczyła decyzja zastępcy prokuratora generalnego, tylko konieczna była decyzja niezawisłego sądu i bez decyzji niezawisłego sądu, czyli bez dochowania wszystkich procedur, takie decyzje był nie zapadły – powiedział Ziobro (...).