Europoseł Czarnecki: Niemcy w końcu zasiądą do negocjacji w sprawie reparacji
- Niemcy od lat przekonują świat, że byli ofiarami jakichś nazistów, którzy okupowali Niemcy, a nie narodem katów. Jeśli nie zasiądą do negocjacji z Polską, to sami zburzą od lat budowaną za grube miliony politykę historyczną – mówił europoseł Ryszard Czarnecki, który był gościem „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK.
Magdalena Ogórek: Wczoraj po godz. 17.00 gruchnęła wiadomość, że spłynęła nota dyplomatyczna z Niemiec w sprawie reparacji wojennych. Niemcy mówią jasno, stanowczo i krótko: „Sprawa reparacji, odszkodowań za straty wojenne - według rządu RFN - pozostaje zamknięta i rząd RFN nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie”. Co Pan na to?
Ryszard Czarnecki: Z dużym spokojem przyjąłem tę informację, traktując to jako element pewnej wojny psychologicznej. Niemcy wcześniej czy później, a raczej wcześniej, niż później będą zmuszeni do podjęcia tematu. Dla mnie nie ma pytania „czy reparacje będą wypłacane?”, ale „jak szybko będą wypłacane?”. Jeśli Niemcy tego nie zrobią, sami własnoręcznie zburzą przez lata budowaną - najpierw za miliardy marek niemieckich, potem za miliardy euro - politykę historyczną, która czyniła z nich na arenie międzynarodowej naród ofiar II wojny światowej. Od lat przekonują świat, że byli ofiarami jakichś nazistów, którzy okupowali Niemcy, a nie narodem sprawców, narodem katów. Przypominanie przez Polskę – a to już następuje i będzie następować – że II wojna światowa zaczęła się od ataku Niemiec na Polskę, że zginęło 6 milionów polskich obywateli i co działo się w innych krajach europejskich przy tej okazji, to jest i będzie dewastacja image’u Niemiec. To im się nie opłaca. Traktuję więc tę notę jako element gry negocjacyjnej i tyle.
Niemcy od wielu lat zachowują się jak hegemon dojrzałej demokracji – jej przewodnik i orędownik. Czy dojrzała demokracja tak się zachowuje?
- Niemcy wiedzą, co robią. Pewnie liczą na to, że muszą wytrzymać jeszcze kilka miesięcy i że jak się w Polsce zmieni władza, to ta nowa będzie im jeść z ręki i zrezygnuje z reparacji. Nawet jeśli nie formalnie, to faktycznie nie będzie się o to upominać, nie będzie kierować presji międzynarodowej na to, żeby Niemcy przekazały Polsce te pieniądze.
Myślę, że Niemcy właśnie na to liczą – na zmianę władzy po wyborach, a jeśli to nie nastąpi - są pragmatyczni, więc myślę, że do tych negocjacji przystąpią. Natomiast teraz chcą jeszcze kupić trochę czasu do jesieni - do wyborów.
Zagranica nie ustawiła się w roli biernego obserwatora. Do Polski sączą się olbrzymie środki – czy z Funduszu Norweskiego, czy z różnych niemieckich fundacji. Dotują rozmaite portale, które wypowiadają na swoich łamach wojnę rządowi. Przekonują Polaków, że to zły rząd, że należy go obalić i wybrać inny.
- Na tym polega lobbing – formalnie w porządku, ale w sensie moralnym brudna gra. Niemcy robią to sprytnie, bo często to właśnie nie oni z otwartą przyłbicą występują przeciwko polskim roszczeniom i uzasadnionym aspiracjom, tylko kreują „piątą kolumnę”, która będzie sprzyjała interesom Niemiec i będzie podkreślać: „po co te reparacje, przecież wszystko zostało załatwione”. (...)
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY DNIA