Profesor Kucharczyk: Oskarżanie Piłsudskiego o to, że był niemieckim agentem, jest wyssane z palca
– Dla mieszkańców Warszawy 11 listopada przede wszystkim dlatego był dniem świętowania, ponieważ był to dzień rozbrajania wojsk niemieckich w Warszawie. Rozbrajali ich gimnazjaliści, studenci – mówi prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN. W Święto Niepodległości był gościem „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK.
Jak wskazuje historyk, odradzająca się Polska graniczyła z Niemcami nie tylko od zachodu, ale, w pewnym sensie, również od wschodu. – Trzeba pamiętać, że jesienią 1918 roku, na wschód od Podlasia, na ziemiach litewsko-białoruskich dawnej Rzeczypospolitej, stacjonowało kilkaset tysięcy wojsk niemieckich, które bardzo szybko chciały dostać się do swojej niemieckiej ojczyzny. Najkrótsza droga biegła przez Warszawę, więc z tym problemem musiało mierzyć się odradzające się państwo polskie – tłumaczy w rozmowie.
– Priorytetowym zadaniem dla Józefa Piłsudskiego było doprowadzenie do porozumienia z dowództwem niemieckim, tak, aby transporty wojsk niemieckich ze wschodu omijały Warszawę – podkreśla.
To właśnie dlatego od początku sprawowania władzy Piłsudski miał silne związki z Niemcami. – Czynienie zarzutu Piłsudskiemu, że od razu akredytował dyplomatę niemieckiego w Warszawie i od razu podjął rozmowy z Niemcami, bo rzekomo był agentem niemieckim, oczywiście są wyssane z palca, bo chodziło o załatwienie bardzo ważnej sprawy – wskazuje historyk.
Całej rozmowy można odsłuchać TUTAJ.