Pokojowa Nagroda Nobla za obronę praw człowieka na Ukrainie, Białorusi i w Rosji
Laureatami Pokojowej Nagrody Nobla za 2022 rok zostali szef białoruskiego Centrum praw człowieka Wiasna Aleś Bialacki, rosyjska organizacja badająca zbrodnie stalinowskie Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich - ogłosił w piątek Norweski Komitet Noblowski.
- Laureaci reprezentują społeczeństwo obywatelskie w swoich krajach. Przez wiele lat wspierali prawo do krytyki władzy i ochronę podstawowych praw obywateli - podkreśliła w uzasadnieniu przewodnicząca komitetu Berit Reiss-Andersen.
Jak dodała, Bialacki oraz dwie organizacje z Rosji oraz Ukrainy, podjęły niezwykły wysiłek, aby udokumentować zbrodnie wojenne, łamanie praw człowieka i nadużycia władzy.
- Wspólnie pokazują znaczenie społeczeństwa obywatelskiego dla pokoju i demokracji - zaznaczyła.
Reiss-Andersen zapytana po ogłoszeniu werdyktu, czy łatwo było wskazać tegorocznych laureatów, odpowiedziała, że zawsze trudno jest podjąć decyzję w zmieniającym się świecie. - Mamy wojnę w Europie, trzy kraje, w dwóch z nich panuje reżim, a na Ukrainie trwa rosyjska inwazja - powiedziała.
Aleś Bialacki przebywa obecnie w więzieniu za działalność opozycyjną, a jego organizacje rozwiązano. - Mój przekaz do władz białoruskich jest taki, aby mógł on wyjść z więzienia i przyjechać do Oslo 10 grudnia odebrać Pokojową Nagrodę Nobla. Obawiam się jednak, że moja prośba jest nierealna - mówiła Reiss-Andersen.
Jednocześnie przyznała, że Norweski Komitet Noblowski zastanawiał się, czy przyznanie nagrody Bieleckiemu nie zaszkodzi jego sytuacji.
Dodała, że tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla dedykowana jest także innym więźniom politycznym. - Bialacki nie jest przecież wyjątkiem - zauważyła.
Reiss-Andersen zauważyła, że tegoroczny werdykt ogłoszono w cieniu wojny w Ukrainie.
- Niestety, każdego roku, gdy przyznajemy Nagrodę Nobla, gdzieś trwa wojna. W tym roku w Europie i zobaczyliśmy, że ma ona znaczenie globalne - podkreśliła, odnosząc się do kryzysu żywnościowego oraz gróźb użycia broni jądrowej.
Zapytana przez dziennikarzy, czy przyznanie tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla działaczom opozycyjnym z Rosji, Białorusi oraz Ukrainy w dniu 70. urodzin prezydenta Rosji Władimira Putina było celowym zabiegiem, Reiss-Andersen zaprzeczyła.
- Nagroda nie jest adresowana do Putina, z okazji jego urodzin ani żadnej innej. Poza tą, że jego władza oraz władze Białorusi tłamszą obrońców praw człowieka - podkreśliła.
W tym roku do Norweskiego Komitetu Noblowskiego napłynęły 343 nominacje, z czego 251 - dla osób, a 92 - organizacji. Była to druga największa liczba zgłoszonych kandydatur w historii po 2016 roku, gdy było ich 372.