Nowy pakiet sankcji wobec Rosji. Państwo Putina ma stracić tym razem 7 mld euro
Komisja Europejska ogłosiła nowy projekt sankcji wobec Rosji, teraz decyzja należy do unijnych krajów. Założenia przedstawiła przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen. Podkreślała, że Rosja eskaluje konflikt organizując nielegalne referenda dotyczące aneksji na okupowanych terenach Ukrainy i grożąc użyciem broni jądrowej.
- Jesteśmy zdeterminowani, by Kreml zapłacił za tę dalszą eskalację i proponujemy kolejny pakiet sankcji - komentowała przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen. Potwierdziły się nieoficjalne informacje brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej z weekendu, że sankcje obejmą dalsze ograniczenia w handlu Unii z Rosją. Będą kolejne zakazy importu produktów z Rosji.
- Rosyjskie towary znikną z europejskiego rynku, co pozbawi Rosję kolejnych 7 miliardów euro - mówiła szefowa Komisji. Także eksport kolejnych towarów będzie ograniczony, z uwzględnieniem kluczowych technologii wykorzystywanych w machinie wojennej.
Ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś powiedział, że wiele postulatów Polski i jej koalicjantów zostało uwzględnionych.
- Wciągamy na listy sankcyjne cały szereg dóbr i produktów importowanych z Rosji. Szacujemy wartość importu z Rosji na dobrze ponad 10 miliardów euro. Znajdą się na tej liście: stal, produkty ze stali, drewno, papier, cały szereg produktów których sprzedaż zasila rosyjski budżet, wiele wyrobów elektronicznych mikroprocesorów, wyrobów wykorzystywanych w przemyśle lotniczym - wyliczał polski ambasador.
W projekcie sankcji Komisji nie ma natomiast diamentów z Rosji. Początkowo Bruksela chciała objąć je restrykcjami, ale je wykreśliła, bo nie miałyby jednomyślnego poparcia państw członkowskich. Komisja Europejska zaproponowała też nałożenie limitów cenowych na ropę. Jest również propozycja zakazu dla obywateli Unii Europejskiej zasiadania we władzach rosyjskich firm państwowych.
Ponadto zostanie rozszerzona czarna lista osób z zakazem wjazdu do Unii i zablokowanymi majątkami w Europie. Dopisane do niej będą między innymi osoby odpowiedzialne za organizację nielegalnych referendów. Podczas dzisiejszego spotkania ambasadorów unijnych krajów pojawił się także postulat grupy krajów, w tym Polski, by sankcjami objąć zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, patriarchy Cyryla, jednego ze znaczących zwolenników rosyjskiej napaści na Ukrainę, który określa ją jako wojnę ze złem. Był on już raz wpisany na czarną listę kilka miesięcy temu, ale jego wykreślenie zażądały Węgry. Także i dziś Węgry podtrzymały swoje stanowisko, że nie zgodzą się na objęcie sankcjami Cyryla.
Jednak i tak dostrzegalna jest zmiana tonu unijnej dyskusji w sprawie restrykcji i dynamika jest pozytywna - ocenił ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś. Oczekuje się więc, że nie będzie problemów z przyjęciem restrykcji, podobnych do tych w maju, kiedy Węgry stawiały weto.
- Ton dyskusji się zmienia, oczywiście wpływ mają na to bieżące wydarzenia. Kolejne, agresywne działania ze strony Rosji. Groźby, w tym groźby użycia broni nuklearnej, ataki na elektrownię atomową w Zaporożu. Mobilizacja. Ostatnie akty sabotażu tak charakterystyczne dla agresywnych działań Rosji w Europie sprawiają, że dynamika dyskusji się zmienia - ocenił ambasador Andrzej Sadoś.
Najnowszy projekt sankcji wobec Rosji jest obecnie analizowany w europejskich stolicach. W piątek ambasadorowie unijnych krajów podejmą pierwszą próbę zatwierdzenia restrykcji. Plan jest taki, by najpóźniej zaakceptować je w przyszłym tygodniu, jeszcze przed szczytem z udziałem przywódców 27-ki, który rozpoczyna się w czwartek w Pradze.