Profesor Dariusz Markowski dzisiaj przyszedł z „Morzem lodu”. Przepiękny obraz. Nam się wydaje przepiękny, chociaż …
- Nam się wydaje przepiękny, chociaż odbiorcom tego obrazu w czasach kiedy powstał, się nie podobał. Nie udało się go sprzedać i o ile pamiętam, jeden z krytyków nawet powiedział, że powinien ten obraz się raz na zawsze roztopić. Może dlatego, że rzeczywiście przedstawia morze lodu, ale jeszcze drugi tytuł: „Znieważona nadzieja”. Jest to obraz olejny na płótnie, o wymiarach około 97 x 130 cm, namalowany przez takiego bardzo myślę, że znanego malarza romantyzmu Caspara Davida Friedricha. Namalował go w 1823 - 24 roku.
Caspar David Friedrich bardzo nabożnie podchodził do przyrody.
- Tak zresztą to był człowiek bardzo wierzący i podchodził do natury z takim dużym respektem i ta natura była istotna. Myślę, że w tym obrazie właśnie to widzimy. Warto też wspomnieć, dlaczego w ogóle ten obraz powstał. Jest on jakby takim następstwem polarnej wyprawy, która miała miejsce w roku 1820-1821 roku, była to ekspedycja Williama Edwarda Parry'ego, w poszukiwaniu przejścia północno-zachodniego w Arktyce. Wyprawa skończyła się tragicznie. Statek, którym podróżowała ekipa, zatonął i widzimy na tym obrazie jego pozostałości. Ten statek jest w jakiś sposób zduszony przez krę lodu, a te bryły lodu tworzą taką piramidę, wręcz na pierwszym planie i w pewnym sensie mamy jakby walkę natury i człowieka, który poddaję się tej naturze.
Jeżeli spojrzymy w głąb tego obrazu, takiego zimnego, chłodnego, surowego to widzimy gdzieś tam prześwitujące promienie słońca, które są w pewnym sensie nadzieją i myślę, że takie było podejście tego artysty.
Tylko powiedzmy, że William Edward Parry, który kierował ową wyprawą polarną, przeżył i brał udział w kilku innych ekspedycjach.
- Jasne.
Niektórzy mówią, że jest to jakieś odniesienie do pewnego tragicznego zdarzenia z dzieciństwa.
- Znalazłem takie dwa aspekty tego wydarzenia. Podobno był on świadkiem śmierci swojego młodszego (chyba) brata, który utopił się podczas jazdy na łyżwach. Przy czym wydaje mi się, to co znalazłem w jakiejś innej książce, że prawdopodobnie ten brat ratował Caspara Davida, który na łyżwach sobie jeździł na zamarzniętej rzece, ten lód się pod nim załamał i ten właśnie brat, ratując jego, utopił się. I to jest chyba cała taka problematyka może tego mistycyzmu, pewnego takiego romantyzmu w dziełach Caspara Davida Friedricha.
On był szóstym dzieckiem w takiej rodzinie, która miała dziewięcioro dzieci. Nie pochodził z artystycznej rodziny. Jego rodzice byli producentami mydła i świec i w życiu on przyszedł takie dwie traumy. Kiedy miał chyba 6 lat zmarła jego mama, a potem kilka lat później, właśnie ta tragedia z młodszym bratem. To pewnie miało jakiś wpływ na jego twórczość. Wychowywany w dość surowym domu przez ojca, kształcił się artystycznie. Najpierw na Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, a następnie na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie.
Ten obraz jest takim troszkę innym w tej jego twórczości, bo jeżeli spojrzymy na te jego dzieła, to są one przeszyte takim ogromnym romantyzmem, taką tęsknotą, melancholią, smutkiem. Kiedy widzimy postaci ludzkie zawsze odwrócone tyłem do widza i patrzące gdzieś w jakiś bezkres, to widzimy w tym rzeczywiście taką swoistą melancholię. I pojawiające się często też i ruiny świątyń gotyckich. Przecież on nawet niekiedy w niektórych obrazach wręcz jakby pokazywał swoją śmierć czy nawet swój pochówek, to tam są takie bardzo głębokie pokłady jego emocji. Patrząc na ten obraz, widzimy dzieło niezwykle nowoczesne, odbiegające całkowicie od tej romantycznej nuty, która gdzieś tam się pojawia w tych obrazach.
Może dlatego był dla ogółu niezrozumiały?
- Może. Myślę, że na te czasy rzeczywiście był niezrozumiały, bo dopiero już po śmierci artysty, w 1905 roku jest zakupiony przez muzeum w Hamburgu. Ja widziałem ten obraz w oryginale wiele lat temu i widziałem zresztą też taką dużą wystawę monograficzną Caspara Davida Friedricha, która była fantastycznie przygotowana. Te obrazy robią ogromne wrażenie, jakie się na nie patrzy z pewnej odległości, natomiast jak podejdzie się bliżej, to wydają się stosunkowo płaskie. No ale to niewątpliwie świadectwo wirtuozerii tego artysty, który potrafi w dwóch wymiarach stworzyć taką plastyczność w dziele.
Ten obraz został początkowo wystawiony w Pradze?
- Tak, w Akademii Sztuk Pięknych w Pradze i nie znalazł nabywcy. Dopiero później został kupiony od rodziny przyjaciela Friedricha w 1905 roku. Wracając do tej tematyki obrazu, to warto spojrzeć też na tytuły innych dzieł: „Krzyż w Górach”, „Opactwo w dębowym lesie”, „Wędrowiec nad morzem”. Tematyka tych obrazów wskazuje na taką ogromną nostalgię i rzeczywiście tworzone one są w takim duchu wczesnego romantyzmu. Ale skąd to się u niego bierze?
Caspar David Friedrich w 1801 roku poznaje takiego romantycznego malarza Filipa Otto Runge, to jest taki znany malarz, którego dzieła są dla niego inspiracją. Warto wspomnieć, że Caspar David Friedrich wyjeżdża na wyspę Rugię i ten pobyt ma bardzo duże znaczenie w jego twórczości. On tam przez jakiś czas tworzy, później przenosi się w Karkonosze i maluje właśnie krzyże w górach. Polecam każdemu z państwa wyspę Rugię, jest niedaleko, a jest niewiarygodna.
Ja będąc na tej wyspie, doznałem olśnienia miejsca. Przede wszystkim tam się znajduje park narodowy na półwyspie Jasmund, który jest czymś niezwykłym. Tam są po prostu klify kredowe, które robią niesamowite wrażenie, las bukowy. Tam jest takie miejsce, które się nazywa dosłownie „tronem Książęcym”. To jest takie miejsce, z którego rozpościera się niewiarygodny widok na morze. Prawdopodobnie nazwa się odwołuje do roku 1715, kiedy król szwedzki Karol 12, rzekomo z tego miejsca obserwował bitwę morską z Duńczykami. Ja też byłem w tym miejscu i rzeczywiście widziałem dokładnie to miejsce z tym niesamowitym widokiem. To są bez wątpienia zaczerpnięte widoki z tego terenu.
Caspar David Friedrich zaczynał od rysunku, początkowo specjalizował się w sepii, tworzył rysunki ołówkiem, węglem, później dopiero zaczął malować. Zresztą do tego obrazu, o którym mówimy dzisiaj, wykonał ogromną ilość szkiców olejnych, które były robione nie wiadomo gdzie. Nigdy też nie był w Arktyce, tak że ten obraz jest też jedną z jego wizji artystycznych.
On również był teoretykiem sztuki i bardzo dużo eksperymentował. Myślę, że jest takim jednym z pierwszych artystów, którzy zaczęli stosować coś, co się nazywa Diorama w malarstwie. To jest takie uzyskiwanie efektu prześwitywania światła z tyłu i z przodu obrazu w zależności od tego, jak to światło pada na obraz. Caspar David Friedrich na przykład stosował przeźroczyste podłoże malarskie i oświetlał obraz od spodu. W ten sposób tworzymy efekty światła.