30 sierpnia 2021 - Yves Klein i jego „niebieska” twórczość.

2021-08-30
Ives Klein - monochromy Fot. wikipedia

Ives Klein - monochromy Fot. wikipedia

Ives Klein Fot. wikipedia

Ives Klein Fot. wikipedia

Yves Klein.Schwammrelief Fot. wikipedia

Yves Klein.Schwammrelief Fot. wikipedia

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.26

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.26 (PiKtogramy)

Yves Klein — artysta intermedialny, malarz, rzeźbiarz i jego „niebieska” twórczość.

Profesor Dariusz Markowski tym razem będzie opowiadał o wyjątkowym artyście, który zmarł, jak to z geniuszami bywa, bardzo wcześnie, bo miał zaledwie 34 lata i zasłynął, nie wiem, z wymyślenia koloru? Czy on wymyślił ten specyficzny błękitny kolor?
- Nie do końca. Ze względu na to, że lato się kończy, to ja postanowiłem sobie trochę je przedłużyć. A tu czuć ten wielki błękit, który zawsze mi się kojarzy z latem. On się często pojawia w twórczości Yves Kleina.

Podobno Yves Kleinowi swego czasu przypadło właśnie niebo!
- To taka ciekawa historia, bo on miał dwóch przyjaciół, oni razem ćwiczyli judo i kiedyś rzeczywiście się spotkali na plaży w Nicei. Trójka przyjaciół podzieliła między siebie świat: Arman dostał Ziemię z jej bogactwami, Claude Pascal powietrze, a Yves Klein niebo. Arman to bardzo znana postać, która się pojawia w sztuce, Claude Pascal to z kolei znany kompozytor francuski. Klein po latach twierdził, że będąc na tej plaży, niebo stało się jego pierwszym dziełem sztuki i chyba stąd myślę, ten początek jego takiej twórczości związanej z monochromami.

Dzisiaj będziemy pewnie mówić o tych monochromach niebieskich, takich charakterystycznych, a więc tych nawiązujących jeszcze do nieba letniego. Klein rzeczywiście zasłynął, może niekoniecznie samym kolorem, który opatentował, bo wiemy, że on go opatentował i kolor się nazywa „International Klein Blue”. Ale on również zasłynął wszelkiego rodzaju różnymi działaniami w przestrzeni. Jak myślę o jego twórczości, to na dobrą sprawę trudno go gdzieś sklasyfikować, bo oprócz tego, że był malarzem, był również rzeźbiarzem, zajmował się fotografią, architekturą, filmem.

Choć z wykształceniem u niego było różnie.
- Chociaż rodziców miał artystów, bo jego ojciec rzeczywiście był malarzem postimpresjonistycznym, matka Marii Reymont, była abstrakcjonistką, przy czym on rzeczywiście nie ukończył żadnej szkoły artystycznej. Studiował handel morski, z tego co wiem również języki orientalne, bo nawet wyjechał do Japonii i jako stosunkowo młody człowiek zdobył tam czarny pas. Więc ta droga życiowa była w jego życiu pogmatwana, ale jeśli chodzi o jego artystyczne wykształcenie, to tutaj musimy stwierdzić, że go nie było. Myślę, jednak że wpływ, czy rodziców, czy całego tego kręgu artystycznego, bo w tym domu pojawiali się artyści, powodował, że artysta nie wzrastał w pewnym w odosobnieniu od sztuki. Więc myślę, że to zaważyło w bardzo dużym stopniu na tym, że on zajął się jednak sztukę.

Oczywiście ta sztuka była dla niego pewnym elementem pobocznym. On bardzo często też zarabiał poprzez naukę języków, natomiast sztuka u niego była czymś takim, nie wiem, czy przekorą, może pewnym sposobem jakiegoś szaleństwa na życie. Jak byśmy dzisiaj jego chcieli w jakiś sposób sklasyfikować, to byśmy mogli powiedzieć, że jest twórcą minimal artu, popartu, twórcą body artu, ale również i takim jednym z pierwszych performansów, bo rzeczywiście jemu można w pewnym sensie też to przypisać.

Nigdy nie zastanawiano się, czy to jest sztuka?

- Czy performance jest sztuką?

Nie, czy te monochromy są sztuką?
- Oczywiście, że są sztuką, bo w tym była jakaś konkretna idea. To nie jest tak, że artysta sobie sam malował te błękity. Ja widziałem sporo jego prac, nawet niedawno w holenderskim Muzeum Sztuki Współczesnej — piękna jego praca, która jest złożona nie tylko z takiego czystego monochromu, ale tam są elementy przestrzenne, bo on bardzo często stosuje też różnego rodzaju triki artystyczne. Wykorzystuje różnego rodzaju elementy, które mają tę powierzchnię wzbogacić i tam zostały ponaklejane np. gąbki naturalne, które również pokrywa tym kolorem, gdzie tworzy się taki element przestrzeni, trochę może kraterów, trochę może takiego pejzażu księżycowego, czy jakiegoś marsjańskiego. Jest to niewątpliwie coś niezwykłego.

Kiedy patrzy się na ten kolor, to on naprawdę niezwykle działa, bo warto tu wspomnieć, że artysta bardzo upodobał sobie kolor ultramaryny. Jak pani redaktor pamięta, kiedy mówiliśmy jakiś czas temu o Janie Vermeerze, to ja wspomniałem, że ta ultramaryna była czymś dla tego artysty niezwykłym i to nie tylko dla niego, bo ultramaryna miała fantastyczną kolorystykę. Ona naprawdę dawała taką głębię, jak żaden inny niebieski pigment takiego koloru nie daje. W przeszłości ten kolor był w pewnym sensie zawsze w jakiś sposób zarezerwowany dla osób najważniejszych, bo przecież czy postaci świętych, czy malowane w kolorze właśnie takiej ultramaryny również postaci Chrystusa, później również przenosi się do różnego rodzaju strojów monarszych, gdzie ten błękit się tam pojawia.

Myślę, że podobnie jest z Yves Kleinem, który sobie ten błękit upodobał i miał problem z uzyskaniem pewnego charakteru tego koloru, bo ultramaryna jest pigmentem bardzo drogim. Ona była pozyskiwana między innymi ze złóż w Afganistanie, cena jej wahała się praktycznie tyle, co złota, albo jeszcze więcej. Natomiast w późniejszych latach zaczęto tworzyć, ze względu na koszty, ultramarynę syntetyczną i Klein ją stosował, tylko on miał problem, żeby uzyskać charakter powierzchni. Zależało mu na pewnej matowości i głębi. Najczęściej mieszano wówczas te farby z olejem, natomiast olej nie dawał takiego charakteru powierzchni.

Kiedy uczył się w Londynie, był zatrudniony w takim warsztacie ramiarza, który był przyjacielem jego ojca i on w tym zakładzie nauczył go bardzo różnych rzeczy, między nimi mieszania farb, złocenia, a więc różnych takich technik. Tam pojawiła się pierwsza myśl o stworzeniu tego koloru, ale zmaterializował ją znacznie już później, w Paryżu z jednym z producentów farb. Tam próbował stworzyć ten kolor i wiem, że stosował żywice syntetyczne w połączeniu z ultramaryną syntetyczną i wówczas wychodził mu ten kolor, który dawał mu satysfakcję.

On jednak nie malował tylko monochromów?
- Nie. Wcześniej oczywiście te prace były bardzo różne, natomiast okres paryski, ten późniejszy, bo są lata 50, to są monochromy i to monochromy w kolorze w już tym niebieskim. Sam Yves Klein stosował bardzo różne też techniki nakładania koloru, bo to nie jest tak, że one są gładkie. Są powierzchniami bardzo takimi rozedrganymi, często dodatkowo okraszonymi czymś jeszcze. Myślę, że to wielka sztuka. Mnie się jego ten wielki błękit, kojarzy z filmem Sorrentino „Wielkie piękno” i coś w tym chyba jest, w tej sztuce, takie właśnie wielkie piękno.

Dużo namalował tych błękitnych obrazów?
- Tak, uważa się, że około 200 się zachowało. Z tego co wiem, to żona po jego śmierci, zaczęła je katalogować i opisywać, nawet nadając numery. Tak, że one mają, każde z tych obrazów, ma swój numer. Natomiast w żaden sposób nie jest to uzasadnione czasem powstania. Te monochromy są zachowane i tak jak wspomniałem, są w wielu muzeach światowych i europejskich.

Warto by było wspomnieć o sposobach nakładania, nie wiem, czy tutaj możemy o tym powiedzieć, ale on stosował bardzo dziwne metody nakładania farby.

I nie był to wałek…
- Wałek też — jak najbardziej, pędzel, ale stosował również żywe postaci. Ciała nagich kobiet w odpowiednim nastroju, pewnie tworząc performance, pokrywał swoją farbą i te nagie ciała na płaszczyźnie obrazu, który leżał na podłodze, odciskał. On stworzył też taką symfonię, która była bardzo dziwną symfonią, bo składającą się z jednego właściwie dźwięku, który trwał przez 20 minut, a po tym czasie było 20 minut ciszy i w tym takim przedstawieniu, w takim akcie właśnie tworzone były tego typu dzieła, ten tak zwany body art.

I nie wybuchł skandal?
- W tym momencie kiedy tworzył pewnie troszkę tak, choć to są już pamiętajmy 50 lata i myślę, że w Paryżu, to jakoś specjalnie wielkiego szoku nie wzbudzało, bo rzeczywiście wtedy już mamy pojawiające się dość powszechnie akty, więc to jakiegoś wielkiego skandalu nie wywołało.

Zobacz także

Obrazy, rzeźby, grafiki, rysunki
- to wszystko można nie tylko oglądać
...można dzieł "słuchać i je poczuć".

Można czerpać prawdziwą przyjemność
z obcowania ze sztuką.
Nie trzeba się bać.


„Spotkania ze sztuką”
w każdy poniedziałek
w audycji „PiK-togramy”
ok. godz. 11.20
zaprasza

Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę