19 kwietnia 2021 - Marina Abramovic - Rhythm 0 (1974)
- Tak – zaledwie brakuje 3 lat. To się działo w Neapolu, Południowe Włochy, Marina przedstawia ostatni z performansów z takiego cyklu, zatytułowany „Rhythm 0”. Performans to nie obraz, nie można go wiecznie oglądać. Można go zobaczyć raz, ewentualnie dwa, trzy razy na żywo. A z tego wydarzenia nie ma filmu, jest tylko slideshow, są zdjęcia.
Ona postanowiła zrobić taki performans, doświadczając własnego ciała, czyli zrobiła z siebie przedmiot, przedmiot sztuki i postanowiła przez 6 godzin stać nieruchomo w galerii. Obok niej, na stole leżały 72 przedmioty, między innymi: niebieska farba, dzwonek, bicz, szminka, siekiera, nóż kieszonkowy, widelec, perfumy, książka, kartka białego papieru, nóż kuchenny, gałązka rozmarynu, jabłko, miód, sól, cukier, skalpel, no i broń. To był pistolet i prawdziwy nabój, jeden nabój.
Ona przez wiele godzin stała w absolutnym bezruchu. Do galerii, do tego studia Mora przybyli goście, podejrzewam, że byli to goście, którzy wywodzili się z kręgów intelektualnych, artystycznych i naukowych, czyli ludzie o bardzo dużym poczuciu własnej odpowiedzialności, z poczuciem pewnych wartości, systemów, które w świecie obowiązują. No i działy się tam różne rzeczy, wieszano na niej łańcuchy, przyklejano do ciała zdjęcia, rysowano szminką i w pewnym momencie, po jakimś czasie, jeden z gości wziął do ręki pistolet, naładował go pociskiem i włożył go w dłoń Mariny. Następnie przesunął dłoń do skroni, już nie wiem do której, może do prawej i przesunął swój palec na spust...
W tym momencie część gości odsunęła tego osobnika od Mariny, wywiązała się bójka, przyszła ochrona i usunęła tego człowieka z galerii. Jednakże po tym zajściu, jak gdyby większość tych gości się rozluźniła, puściły hamulce i zaczęli wykonywać różne drastyczne rzeczy na ciele Mariny. Trwało to 6 godzin, a ona miała w pewnym momencie łzy w oczach, stojąc nieruchomo, patrząc gdzieś w jakąś tam przestrzeń. Po sześciu godzinach przyszedł właściciel galerii i powiedział, że performans jest zakończony i poprosił o rozejście się do domów. Wtedy ona spuściła wzrok w stronę gości, a oni się bardzo szybko rozpierzchli i opuścili galerię.
Ona została odwieziona przez szefa galerii do hotelu, została w tym hotelu sama i napisała później, że rzeczywiście poczuła się bardzo samotna, z tą traumą tego 6-godzinnego przeżycia, które ją spotkało. Konkluzja z tego performansu, którego już nie można zobaczyć i nie będzie można zobaczyć, jest taka, że gdy da się ludziom pozwolenie, gdy nie będzie obostrzeń, to są w stanie zrobić wszystko…
Tacy jesteśmy…
- I to jest dziwne, że ludzie, którzy teoretycznie mają pewien system wartości, w pewnych okolicznościach, kiedy nie są obserwowani i kiedy wolno im zrobić wszystko, to są w stanie zrobić największe świństwa, które istnieją. Okazuje się, że przesłanie tego performansu, nie wiem, czy takie miało być, czy się to trochę wymknęło spod kontroli, jest takie, że większość z nas, gdy nie jest obserwowana i gdy ma na to ciche przyzwolenie, jest w stanie zrobić każdą zbrodnię.
Przygotowując się do tej krótkiej opowieści, tak sobie pomyślałem, jak bardzo aktualny jest ten performans, w odniesieniu do dzisiejszych czasów, chociażby w Polsce. Wielu ludzi z wysokich sfer inteligencji, z wysokich sfer politycznych, z instytucji, które powinny dbać o porządek, zachowuje się w sposób karygodny. Może dlatego Mariny niektóre grupy społeczne w Polsce nie lubię, że obnaża ich wnętrze.
Jest to opowieść, która jest, tak jak mówiłem, dzisiaj bardzo aktualna, jest to jeden z najważniejszych chyba performansów w historii świata i on nie dotyczy tylko Polski. Dotyczy wielu miejsc na świecie.
Czy ona jeszcze kiedykolwiek pokazała tak drastyczne widowisko?
- Chyba nie, bo nawet „Usta Tomasza”, gdzie wicina gwiazdę sobie na brzuchu, nie jest aż tak dramatycznym performansem. Ona tam tylko działa ze swoim ciałem, nie udostępnia siebie publiczności.
Może powiedzieć, że ona też wyciągnęła wnioski, bo pewnie się nie spodziewała takiej reakcji ludzi, mimo wszystko z wysokich sfer?
- Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby tam znaleźli się ludzie nie posiadający w ogóle jakiegokolwiek systemu wartości. Ona mogła przewidzieć pewne zachowania, ale myślę, że aż tak daleko jej wyobraźnia nie dotarła, żeby móc sobie wyobrazić już taką skrajną sytuację pomiędzy nią a tymi widzami, którzy byli, jednak tak jak mówiłaś, z wyższych sfer, w państwie, które było i jest zaliczane do krajów, o bardzo wysokich standardach.
Bo przypomnijmy, że to się wszystko działo we Włoszech.
- Tak - 1974 rok Neapol.