08 lutego 2021 - Stanisław Szukalski "Walka ludzi z człowiekiem, ilości z jakością"

2021-02-08
Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

"Walka ludzi z człowiekiem, ilości z jakością" Fot. Muzeum Narodowe wolontariat.mnw.art.pl

"Walka ludzi z człowiekiem, ilości z jakością" Fot. Muzeum Narodowe wolontariat.mnw.art.pl

Szukalski wystawa w Krakowie 1936 rok Fot. Muzeum Narodowe wolontariat.mnw.art.pl

Szukalski wystawa w Krakowie 1936 rok Fot. Muzeum Narodowe wolontariat.mnw.art.pl

Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Profesor Dariusz Markowski Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.6

Polskie Radio PiK - Spotkania ze sztuką odc.6 (PiKtogramy)

Profesor Dariusz Markowski o twórczości i życiu Stanisława Szukalskiego.

„Walka ludzi z człowiekiem, ilości z jakością” to rzeźba z brązu Stanisława Szukalskiego, powstała w 1917 roku, o której między innymi dzisiaj mówić będzie profesor Dariusz Markowski. Dlaczego akurat wybrał Pan Profesor tę rzeźbę, bo ona powstała kiedy artysta miał w sumie zaledwie 24 lata.
- Zaledwie, a może aż… Na początek małe sprostowanie – ta rzeźba najpierw powstała z gipsu patynowanego, a odlew z brązu zrobiono później, zdecydowanie później. Pierwowzór rzeczywiście z 1917 roku. Dlaczego myślę, że ona jest istotna? Ze względu na to, że dla mnie jest ona w pewnym sensie autoportretem Szukalskiego.

Czyli ta dłoń…
- Tak ta dłoń, bo ona zresztą pojawiła się w wielu jego rzeźbach, gdzie specyficzne wygięcie dłoni ma taki charakter symboliczny. Tutaj, gdzie mamy kciuk, który jest takim fragmentem jakiejś wieży zakończony głową orła, natomiast pozostałe palce zakończone głowami sępów. Myślę, że ten orzeł to Szukalski, a sępy to wszystko wokół niego, co się dzieje.

Rzeźba niezwykła, wykonana ciekawie, łączy szereg różnych symbolicznych elementów, bo te głowy sępie są przecież przedzielone przepaścią tak ukształtowanej dłoni. Zresztą cała ta rzeźba spowita jest też pewnym płótnem, ta dłoń jest jakby przykryta. Trochę mi się to kojarzy z nawiązywaniem do rzeźby antycznej, tak zwanego stylu „mokrych szat”. To właściwie tak wygląda, jakby ta tkanina była rozłożona mokra gdzieś na tej dłoni. I wreszcie dopiero on na tej dłoni komponuje elementy, które są niezwykle symboliczne.

Sam zresztą Szukalski napisał bardzo ciekawy komentarz do tej rzeźby: „Przedstawić tragedię każdego poczynania i działalności, gdy nogi usiłują rządzić głową. Jeżeli działanie ma się udać musi element ilości podporządkować się elementowi jakościowemu. Podobnie jak w dłoni, by mogła coś pochwycić silnie muszą współdziałać cztery palce. Czyli ilość z kciukiem, czyli jakość. Cztery palce zmieniają się w głowy sępów bez oczu, szarpią dłoń - podstawę działania. Przeciwstawia się im kciuk – jakość, wiedzący i rozpaczliwie broniący dłoni przed szarpiącą ilością”. Czyż to nie jest wręcz dosłowne spojrzenie na życie?

Szukalski był człowiekiem niezwykłym, ale był też bardzo konfliktowym, trudno akceptowanym przez otaczające społeczeństwo jedno i drugie, polskie i amerykańskie.

Trzeba przyznać, że miał swoje świetne czasy, kiedy był wychwalany, hołubiony, ale też miał i trudny czas, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, kiedy wrócił z Polski w czasie wojny z trzema walizkami.
- Wraca z niczym, bo praktycznie cały swój dorobek życia traci w wyniku bombardowania podczas wojny. W Polsce pozostawia wszystko i powraca do Stanów. Wracając do samego Szukalskiego, to był on taką osobą osamotnioną. Nawet jak ogląda się film o nim, to niewątpliwie taka konkluzja tego filmu się wyłania, to jest straszny smutek.

Człowiek zostaje praktycznie sam, bo odchodzi jego ukochana druga żona i Szukalski zostaje rzeczywiście sam z tymi pozostałościami swojego warsztatu. Cały czas tęskniący za ojczyzną. Ta myśl u niego nieustannie się gdzieś pojawia. Ale Szukalski sam jest sobie troszeczkę winny, ponieważ to taki niepokorny duch, bardzo specyficznie nastawiony do społeczeństwa.

Myślę, że to warto wspomnieć, kiedy miał jedną z pierwszych swoich wystaw w Chicago w 1916 roku, to dostał na tej wystawie nagrodę i ją zniszczył, twierdząc, że jury nie ma prawa w ogóle oceniać jego dzieł.

Podobnie zachował się kiedy przyjechał do Krakowa w 1929 roku na wystawie grupy Jednoróg, nawet ta grupa poprosiła Szukalskiego, żeby również wystawił kilka swoich prac. Więc na rozpoczęciu tej wystawy Szukalski staną na pewnym podwyższeniu, wziął młotek, uderzył w jedną z takich metalowych rzeźb i wygłosił płomienną mowę, podczas której na nikim praktycznie nie zostawił suchej nitki. Na krytykach, na artystach, na profesora Akademii Krakowskiej, których twierdził, że należy rozgonić, Akademię Krakowską należy zamknąć na 20 lat, a budynek akademii sprzedać.

On w ogóle walczył z akademickością.
- Bardzo walczy z akademickością, gdyż uważał, że bardzo często szkoła może zniewolić całkowicie artystę. Ona po prostu wypacza jego spojrzenie, stąd było jego takie negatywne nastawienie. Myślę, że było ono bardziej głębokie, ponieważ Szukalski w pewnym momencie był bardzo silnie nastawione na polskość i widział w Akademii Krakowskiej, która w latach dwudziestych, a i zdecydowanie już wcześniej przekształca się w taką akademię trochę na wzór akademii zachodnich. Kiedy następuje zainteresowanie się sztuką zachodu, otworzeniem się na tę sztukę zachodu.

Dla niego zachód był czymś bardzo negatywnym, myślał o zachodzie Europy i dlatego widział w tym zagrożenie, wszelkie zło. Przecież on Pronaszko nazywał profanaszkiem. Cezanna nazywał kompletnym zerem. Joana Miro uważał za takiego człowieka, który tworzy szereg bazgrołów i nic ciekawego z tego nie wychodzi.

A więc rzeczywiście miał stosunek niemalże do każdego i do wszystkich bardzo negatywny. Myślę, że wynika to z pewnych jego przemyśleń, że należy budować silne państwo polskie, a właściwie w ogóle nową Europę w oparciu o narody słowiańskie i stąd uważał, że zawsze wszystkie państwa zaborcze są złymi państwami. Z takimi jak Francja, Anglia czy Niemcy, Włochy należy walczyć, a przede wszystkim zdusić je gospodarczo i wreszcie wykluczyć z Europy.

Myślę, że ten jego stosunek w ogóle do akademii, do tego sposobu uczenia, który rzeczywiście przychodził bezpośrednio z zachodu, może właśnie z tego wynika.

Przez jakiś czas był antysemitą, potem nawet przypięto mu pewną łatkę, bo jednak działania wojenne trochę zweryfikowały jego pogląd.
- Na pewno, bo przecież ta cała historia, która się później wydarzyła, na pewno zmieniła jego pogląd. Do nacjonalizmu, do faszyzmu zupełnie inaczej podchodził. Natomiast rzeczywiście początkowo był nastawiony, zresztą jak to Szukalski, do wszystkiego negatywnie.

Przecież on wymyślił takie coś jak topokrzyż, taki rodzaj emblematu, który miał być umieszczany na polskich sklepach, aby odróżnić je od sklepów żydowskich.

Dlatego był nieakceptowany w Polsce?
- On był akceptowany, po prostu głównie nieakceptowany był jego charakter. On znalazł szerokie grono swoich popleczników, tworząc, chociażby w 1929 roku Szczep Rogate Serce. Niewątpliwie bardzo ciekawe postaci były w tym szczepie, okrzyknęli Szukalskiego swoim mistrzem.

On był jakby ich takim guru. Nakazał im nawet chodzić w odpowiedni sposób, ubierać się w specyficzny sposób. Proszę zobaczyć na zdjęcia Szukalskiego, który w ogóle bardzo szczególną rolę przykładał do swojego wyglądu. On stosunkowo był niewysoki, ale przyjmował bardzo majestatyczną pozę. Miał długie charakterystyczne włosy, ubrany w sztruksowe spodnie i zawsze podpierał się laseczką, chodząc bardzo tanecznym krokiem.

Pośród grupy przyjaciół jest, był ojciec Leonardo DiCaprio.
- Tak, oni się poznali kiedy mieszkał w Stanach, to byli sąsiedzi, więc w związku z tym młody DiCaprio do Szukalskiego zwracał się wujku.

Niesamowite jest to, że jeden z tych młodych amerykańskich artystów, który był wpatrzony w Szukalskiego, nagrał 200 godzin jego wypowiedzi.
- Dzięki temu możemy dowiedzieć się, jaki był Szukalski, bo do lat powojennych w Polsce praktycznie zapomina się o Szukalskim.

W ogóle się o nim nie mówi, dopiero pojawia się stosunkowo niedawno i również jego dzieła zaczynają pokazywać się na polskich aukcjach, uzyskując ogromne ceny.

W Kalifornii jest jego Instytut, który gromadzi wszystkie jego prace i wszystkie rzeczy, które po nim pozostały, z tą cudowną jego ogromną encyklopedią ludzkości. Można by chyba tak to dzieło nazwać, w którym dokonuje takiego charakterystycznego swojego podsumowania badań antropologicznych.

W 50 tomach jest nawet kilkaset rysunków wykonywanych przez niego ręcznie, bardzo często maleńkich, bo wiem, że przy wykonywaniu niektórych używał wręcz szkła powiększającego. Cała ta jego praca pisana jest wymyślonym przez niego alfabetem. To jest też niezwykłe, bo on rzeczywiście ten alfabet stworzył, się nim posługiwał i kazał również w tym alfabecie posługiwać się wszystkim członkom Szczepu Rogate Serce.

Nawet gdzieś znalazłem taką informację, jak twierdził, że to jest kwestia tylko kilku lat, kiedy cały świat będzie tym językiem się posługiwał. Zresztą on bardzo ciekawie nazwał tą swoją pracę. Jego zdaniem ludzkość pochodzi z Wyspy Wielkanocnej, a potem gdzieś się przeniosła po potopie w tereny Szwajcarii. W ogóle ciekawy tytuł jest jego całej tej wielkiej, nazwijmy to, encyklopedii: „Należy mi się cały świat”.

Zobacz także

Obrazy, rzeźby, grafiki, rysunki
- to wszystko można nie tylko oglądać
...można dzieł "słuchać i je poczuć".

Można czerpać prawdziwą przyjemność
z obcowania ze sztuką.
Nie trzeba się bać.


„Spotkania ze sztuką”
w każdy poniedziałek
w audycji „PiK-togramy”
ok. godz. 11.20
zaprasza

Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę