1 lutego 2021 - Ildefons Bańkowski - Burza piaskowa
Urodził się w 1926 roku w Lwówku, zmarł, mając zaledwie 56 lat, w 1982 roku w Bydgoszczy. To artysta fotografik, uhonorowany wieloma tytułami, członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Mieszkał i pracował w Bydgoszczy, z zawodu był architektem, z zamiłowania fotografem artystą. Fotografował od 1949 roku, kiedy to pracując w Biurze Projektów, sporządził dokumentację fotograficzną z budowy i rozbudowy bydgoskiego osiedla Błonie.
Jego fotografie były prezentowane między innymi w Berlinie, Brukseli, Edynburgu, Lozannie czy Paryżu. W 1969 roku wykonał 80 fotografii dokumentujących inwestycje budowlane, na zlecenie Biblioteki Miejskiej w Bydgoszczy. W latach 70 był w Bydgoszczy jednym z prekursorów i orędowników fotografii barwnej.
Karolina Leśnik – Ildefons Bańkowski związany był bardzo silnie z Bydgoszczą, to była też pierwsza taka postać, którą odkrywam, będąc tutaj. Jako dyrektorka galerii bwa zostałam poproszona, żebyśmy przejęli spuściznę po Bańkowskim, taką wycinkową z lat 60, właściwie same czarno-białe fotografie. Do galerii w depozyt na 10 lat trafiło 20 tysięcy negatywów, spakowanych bardzo skrzętnie w 6 drewnianych skrzyneczkach, które zrobił sam artysta. One są znakomicie opisane, bo Bańkowski był takim typowym, można powiedzieć, poznaniakiem. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane, więc to przechowujemy. W 2017 roku zrobiliśmy bardzo dużą wystawę jego prac w bwa.
Ildefons Bańkowski był znany w Bydgoszczy, od lat sześćdziesiątych miał sporadycznie tutaj wystawy. Zarządzał też związkiem fotografików, miał na swoim koncie wiele sukcesów, więc jego realizacji jest całe mnóstwo. Fotografował też bardzo dużo sztuki użytkowej. Działał na zlecenia firm, które wówczas były w Bydgoszczy i w okolicy, więc tych zdjęć naprawdę było bardzo dużo.
„Burza piaskowa” to jest fotografia, która znalazła się na plakacie reklamującym tę wystawę z 2017 roku. Jest też jedną z moich ulubionych, bo ona jest taka trochę nietypowa. Ildefons Bańkowski, zanim został fotografem, był architektem i w taki bardzo sposób charakterystyczny dla architektów fotografował to co widział, głównie architekturę. Natomiast tutaj mamy taką scenkę rodzajową, czyli właśnie jakiś pejzaż.
Fotografia powstała w 1964 roku w Łebie. Ze wspomnień Barbary Bańkowskiej, ówczesnej żony artysty, wiemy, że w Łebie byli trzy - cztery razy i to jest fotografia z drugiego pobytu. Znamy też te dwie osoby z imienia i nazwiska.
Obie postaci są sfotografowane z tyłu.
- Po lewej stronie, czyli w tym jaśniejszym ubraniu widać Barbarę Bańkowską i obok Krystyna Miller, przyjaciółka domu, z którą właśnie Bańkowscy spędzali bardzo dużo czasu i w pracy i w życiu osobistym. To zdjęcie jest bardzo charakterystyczne, bo te kobiety idą w taką jakąś wielką czeluść. Coś się kończy, wielka burza…
Przyznam szczerze, że w ogóle obraz burzy w sztuce bardzo mnie interesuje i zawsze jak widzę na zdjęciu gdzieś burzę, to jako historyk sztuki przypomina mi się też „Burza” Giorgione, czyli obraz z XVI wieku, który przedstawia ten temat. Jest coś takiego niesamowitego właśnie w tym drugim planie, takim rozbudowanym zdjęcia, gdzie widać tylko potężne chmury i tę burzę piaskową. Jako małe dziecko byłam w Łebie, nie w takich okolicznościach, bo z tego pobytu mam wspomnienia związane raczej ze Stasiem i Nel, czyli – słońce, Sahara i do dzisiaj gdzieś skrzętnie trzymane są przez moich rodziców zdjęcia z naszego pobytu.
Burza piaskowa - to też zdjęcie, które jakby we mnie uruchamia bardzo dużo wspomnień. Ildefons Bańkowski tą pracą wygrał kilka różnych konkursów i światowych i ogólnopolskich, więc to też fotografia bardzo znacząca dla samego autora.
Bańkowski był bardzo złożoną osobowością. Właściwie zaczynał jako architekt, bardzo dobry. Miał na koncie realizacje w odbudowie Polski. Znane są jego realizacje w Gdańsku na Długim Targu, później bardzo mocno związał się jednak z Bydgoszczą. Praca architekta coraz bardziej go pochłaniała, ale nie była jego chyba wymarzoną. W związku z tym, pomysł na fotografowanie, stał się wielką pasją i dzięki jego realizacjom wydarzyło się w Bydgoszczy wiele ciekawych rzeczy.
Myślę, że Bańkowskiego było stać na bardzo dobry sprzęt w ówczesnych czasach, to też była taka niespotykana rzecz i te jego eksperymenty ze światłem, to jest coś unikatowego, naprawdę takiego charakterystycznego. Wyobrażam sobie, że w tych latach 60 musiało to wyglądać wszystko magicznie.
W dalszej części rozmowy Karolina Leśnik opowiada o jeszcze jednej słabości Ildefonsa Bańkowskiego - to muzyka klasyczna.