Żaneta Walentyn
Jestem reportażystką i publicystką. A to oznacza jedno - poznawanie wciąż nowych ludzi. Rozmowy z nimi, często wielogodzinne, odkrywanie ich historii - to największa "frajda" w mojej pracy. I chociaż montaż tych materiałów zabiera wiele godzin, zaznaczenie niemal sekunda po sekundzie wątków, słów, emocji, które potem złożone na nowo stworzą tzw. dramaturgię, to efekt finalny w postaci reportażu wciąż przynosi tę samą radość i ten sam niepokój. Czy opowieść się spodoba? Czy udało mi się przekazać to, co chciałam ? Czy za bardzo nie zagmatwałam wątków? Bywa, że tę samą historię "przerabiam" kilka razy. To co jeszcze wczoraj wydawało mi się dobre, następnego dnia uznaję za "bubel". Wtedy układam dramaturgię jeszcze raz, i jeszcze raz, aż do skutku.
Wytrzymuje to wszystko Marek Rzepa, realizator z którym współpracuję od pierwszego reportażu, pierwszy słuchacz i doradca. Sama się czasami dziwię, że ma tyle cierpliwości. Mnie, niestety, jej brakuje. Wszystko chciałbym mieć zaraz, teraz, natychmiast.
Jedyne miejsce, gdzie udaje mi się "zmniejszyć obroty" to oczywiście dom. Zimą, żeby się odstresować, piekę ciasta i zamęczam rodzinę moimi wypiekami. Latem "zamęczam" rośliny w ogrodzie: pielę, podlewam, nawożę, przesadzam. A jeśli nie kwitną, to oskarżam mojego owczarka niemieckiego o przeprowadzenie dywersji w ogrodzie i szukam śladów zamachu. Nierzadko z pozytywnym skutkiem...
tel: (52) 327-41-16