Major Maria Kowalewska z domu Biedermann, ps. „Myszka”, sanitariuszka Narodowych Sił Zbrojnych, żołnierz powstania warszawskiego.
Maria Kowalewska urodziła się 12 sierpnia 1927 roku w Nakle, jako córka Teofila Biedermanna i Zofii z Wrzyszczyńskich. W lutym 1933 roku rodzina przeprowadziła się do budującej się Gdyni. Tam Maria spędziła dzieciństwo. Przed wybuchem II wojny światowej Maria zdążyła ukończyć 5 klas szkoły powszechnej. W dniu rozpoczęcia wojny miała 12 lat.
Tak po latach wspomina wybuch wojny:
„[…] Doskonale pamiętam ten dzień. Pierwszy dzień września 1939 roku przypadał w piątek. Wczesnym rankiem obudziły mnie jakieś huki. Detonacje narastały. Podniosłam głowę, zaczęłam nasłuchiwać. Po chwili w te głuche dźwięki zaczął wplątać się ostry jazgot działek przeciwlotniczych. Wstałam przestraszona z łóżka i podeszłam do okna. Na horyzoncie zobaczyłam nadlatujące samoloty. A więc jednak. Zaczęła się wojna, o której mówiono od kilku dni. […] Z tego i następnych dni pamiętam dalekie odgłosy kanonady dochodzące do naszego mieszkania przy skwerze Kościuszki [w Gdyni – przyp. A. R.]. Związane to było najprawdopodobniej z ostrzeliwaniem Oksywia i Helu oraz możliwe, że z ostrzałem Westerplatte. O świcie 14 września oddziały niemieckie praktycznie bez walk ulicznych wkroczyły do centrum Gdyni. Pamiętam, jak wjechali na motocyklach na skwer Kościuszki. W następnych dniach wydarzenia nabierały tempa. Zmieniono nazwę miasta na Gdingen, około 20 września na Gotenhafen, znaczy bowiem port Gotów”.
W czasie okupacji Bidermanowie musieli, jak wielu, opuścić Pomorze. Najpierw wyjechali do krewnych do Bydgoszczy, a następnie do Warszawy. W Warszawie Maria kontynuowała naukę w koedukacyjnej szkole Świerzyńskiej-Słojewskiej. Do wybuchu powstania warszawskiego ukończyła III klasy tej szkoły.
Do konspiracji Maria została wprowadzona przez swoją siostrę Urszulę już pod koniec 1942 r., a zaprzysiężona w marcu 1943 roku przez ppor. Mieczysława Szemelowskiego ps. „Miłosz”. Obie siostry działały w Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Maria przyjęła pseudonim „Myszka” i otrzymała przydział do batalionu im. brygadiera Czesława Mączyńskiego, wchodzącego w skład Narodowych Sił Zbrojnych.
„Myszka” przeszła szkolenie na sanitariuszkę i łączniczkę. Szkolenia konspiracyjne odbywały się przeważnie w mieszkaniu jej rodziców. W szkoleniach uczestniczyły małe grupy dziewcząt 4–5 osób. Dziewczęta uczyły się udzielania pierwszej pomocy rannym, podstawowych zasad sterylizacji igieł i strzykawek oraz zabiegów higienicznych. Przyszłe łączniczki uczono zasady: „wykonaj swoje zadanie, złóż meldunek a potem zapomnij o ludziach, a nawet o okolicznościach, żadnych notatek, żadnych zapisów”.
Udział „Myszki” w powstaniu warszawskim był spontaniczny. Była bardzo szczęśliwa, że mogła założyć opaskę biało-czerwoną, że widziała polską flagę.
Tak wspomina ten czas:
„[…] nie zastanawiałyśmy z siostrą […] udałyśmy się do szpitala polowego, utworzonego bardzo szybko na Lesznie w budynku Sądów. Zgłosiłyśmy się do dowódcy, powiadomiłyśmy go o tym, że wyrażamy chęć pomocy, że przeszłyśmy kurs sanitariuszek. […] Praca była bardzo ciężka i niebezpieczna, często szczególnie po nalotach i po intensywnej strzelaninie, wychodziłyśmy na zewnątrz z noszami i przynosiłyśmy rannych do szpitala. Wiedziałyśmy, gdzie były walki. Tam na Woli to był jeden wielki chaos. Brakowało praktycznie wszystkiego. Zarówno środków opatrunkowych, podstawowych lekarstw, żywności. […] W niedzielę w dniu 6 sierpnia dowiedziałyśmy się, że nadszedł rozkaz ewakuacji rannych do szpitala Maltańskiego. Nie zapomnę chorych, którzy przy naszej pomocy o kulach, część z rękami i ramionami na temblakach, szła ulicą Elektoralną, chowając się po bramach, po każdym wybuchu i serii wystrzałów. Pracowaliśmy po kilkanaście godzin dziennie w olbrzymim stresie. Pamiętam młodą kobietę w ciąży, którą wyciągnięto spod gruzów i którą przeniosłyśmy do szpitala, pomimo szybkiego przetransportowania do szpitala, z powodu doznanych urazów zmarła”.
„Myszka” służyła w powstaniu jako sanitariuszka do momentu, gdy padła Wola i gdy do szpitala wtargnęli żołnierze niemieccy, także ukraińscy w mundurach niemieckich, którzy na jej oczach, rozstrzeliwali ciężko rannych powstańców, rozstrzeliwali też cywilów.
„Myszce” i jej siostrze udało się uciec z tego szpitala. Po wyjściu z powstania, „Myszka” była w obozie przejściowym w Pruszkowie. Z Pruszkowa udało się jej zbiec i ukryć u rodziny w Milanówku, skąd wyjechała do Radomia. Tam zdała małą maturę i doczekała się zakończenia II wojny światowej.
W czasie wojny Maria straciła ojca, który został w 1943 roku zamordowany w Auschwitz. Gehennę obozów koncentracyjnych poznały też jej siostry, Urszula została osadzona na Majdanku, Barbara w Auschwitz. Szczęśliwie obie wojnę przeżyły.
Maria Kowalewska za swoją działalność niepodległościową została odznaczona m.in. Krzyżem Zasługi Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Krzyżem Orderu Krzyża Niepodległości. W czerwcu 2019 roku została mianowana na stopień majora w stanie spoczynku.
Major Maria Kowalewska mieszka w Toruniu.
Radiowy biogram przygotował Michał Słobodzian na podstawie materiałów zebranych przez panią Annę Rojewską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Autor radiowej opowieści o Marii Kowalewskiej dziękuje dr Katarzynie Minczykowskiej-Targowskiej sprawującej opiekę merytoryczną nad projektem „Bohaterowie”.