Kapral Zygmunt Bączkowski, ps. „Zyga”, „Lotnik”, „Jung”, „Chłop” - współzałożyciel organizacji „Jaszczurka”, powstaniec warszawski.
Urodził się 6 sierpnia 1921 roku w Starogardzie. Jego rodzicami byli Władysław i Rozalia, z domu Lange. Ojciec pracował w Państwowej Kasie Chorych, a matka zajmowała się domem. Zygmunt miał siostrę Irenę i brata Władysława. Uczył się w Państwowym Gimnazjum w Starogardzie. Należał do 20. Pomorskiej Drużyny Harcerzy (1. Starogardzkiej) im. Tadeusza Kościuszki. Uczestniczył w zajęciach Gimnazjalnego Koła Sportowego i był członkiem zarządu Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, która była masową organizacją społeczną, działającą w okresie międzywojennym. W jej ramach m.in. przygotowywano ludność cywilną do obrony przeciwlotniczo-gazowej.
Wybuch drugiej wojny światowej zmienił życie milionów Polaków, w tym i Zygmunta Bączkowskiego, który cudem uniknął aresztowania. Tyle szczęścia nie mieli jego rodzice i siostra, których gestapo aresztowało w październiku 1939 roku. Brat Władysław, który był żołnierzem września 1939 roku, zdążył wyjechać do Warszawy. Rodzice i siostra zostali wysłani na przymusowe roboty w okolice miasta Anklam w północno-wschodnich Niemczech, gdzie pracowali tam w gospodarstwie rolnym. Zygmuntowi udało się odwiedzić rodzinę w 1942 roku, co było niewątpliwie wielkim wyczynem. Jak relacjonowała jego siostra Irena - „pojawił się nagle na polu, na którym pracowali, był w mundurze SS-mana, a wieczorem przyszedł do chlewa, który był ich mieszkaniem, ubrany już w cywilne ubranie”.
W latach wojny Zygmunt Bączkowski pracował m.in. w niemieckim sklepie spożywczym. Sklep ten był punktem rozdzielczym artykułów spożywczych, przyznawanych kupcom według ówczesnego systemu kartkowego. „Zyga” uprawiał okazyjny sabotaż wraz z dwoma pracującymi tam kolegami, też członkami organizacji konspiracyjnej „Jaszczurka”. Jan Wałaszewski, kolega Zygmunta z harcerstwa i członek „Jaszczurki” wspominał:
„Z czasem udało się nam pomóc niewolnikom [jeńcom wojennym – E. G.] zrzeszonym w obozach w Starogardzie i okolicy. Byli tam za kratami Anglicy, Francuzi, Włosi. Podrzucaliśmy im żywność, a kiedy pracowali na drogach i polach publicznych, podsuwaliśmy im w wypróbowany sposób moje szkice i rysunki, dające im jako takie pojęcie o sytuacji politycznej i wojskowej, informacje zasłyszane w głośnikach podziemnego radia”.
Organizacja konspiracyjna „Jaszczurka” powstała w 1941 roku, a jednym z jej założycieli był Zygmunt Bączkowski. Pozostali to wspomniany już Paweł Wyczyński i Izydor Gencza. Jako motto przyjęli słowa z wiersza „Pieśń od ziemi naszej” Cypriana Kamila Norwida:
„Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica,
Tam jest mój środek dziś – tam ma stolica,
Tam jest mój gród”.
W ciągu kilku miesięcy grono „Jaszczurkowców” bardzo się powiększyło. Jak pisał Paweł Wyczyński:
„Przysięga zobowiązuje do walki o Sprawę: problem przetrwania i odzyskania wolności jest celem nadrzędnym. Każdy zaprzysiężony *Jaszczurkowiec* zobowiązuje się do walki o zachowanie polskości, obrony katolickiej wiary, niesienia pomocy duchowej i materialnej maltretowanym Polakom, szerzenia sabotażu w stosunku do władz hitlerowskich i ich przemysłowych zakładów. Już w lipcu 1941 roku rzucono hasło, by przygotować się stopniowo do walki zbrojnej, bo oto 22 czerwca rozpoczął się atak Niemców na Rosję. Przewidywano i wierzono w kręgach jaszczurczych, że hitlerowcy wrócą do Berlina drogą Napoleona. Gdy chwila ta nadejdzie, trzeba będzie germańskiemu najeźdźcy odwrót utrudniać partyzancką taktyką i stawiać odważnie kroki na polu odbudowy wykrwawionej ojczyzny”.
W 1942 roku zapadła decyzja, że Zygmunt Bączkowski wraz z grupą kolegów przedostanie się do Generalnego Gubernatorstwa. Niemcy zaczęli przymusowo wpisywać Polaków z Pomorza na niemiecką listę narodowościową i wcielać do niemieckiej armii. Zygmunt przedostał się do Lasek pod Warszawą, gdzie w Zakładzie dla Niewidomych pracował jego brat Władysław. Był on żołnierzem Armii Krajowej, Grupy Kampinos. Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża, które prowadziły Zakład, przyjęły Zygmunta do pracy, dzięki czemu uzyskał kenkartę. Zygmunt Bączkowski pełnił w Laskach zadania pielęgniarza, szklił okna, oprawiał książki w introligatorni, pracował w ogrodzie. Miał też kontakt z oddziałem por. Zygmunta Sokołowskiego ps. „Zetes”. Jeździł do Warszawy jako łącznik. W Laskach przeszedł przeszkolenie wojskowe. W 1943 roku zamieszkał w Warszawie. Jego siostra wspominała na podstawie listów, które docierały do niej, kiedy przebywała na przymusowych robotach, że Zygmunt pomagał więźniom i chorym. Brał również udział w akcji wyprowadzenia z getta warszawskiego grupy Żydów. Miał kontakt z kolegami z Gdyni i ze Starogardu, którzy przebywali w Warszawie. Według relacji brata Władysława, ramach oddziału „Zetesa” Zygmunt brał udział w wypadzie na Młociny i Zaborowo, gdzie udało się spalić spisy nałożonych przez Niemców na Polaków kontyngentów. Należał także do plutonu egzekucyjnego, wykonującego wyroki sądu polskiego na zbrodniarzach wojennych.
Dnia 1 sierpnia 1944 roku wybuchło powstanie warszawskie. Zygmunt Bączkowski zgłosił się jako ochotnik w kwaterze werbunkowej wtedy por. Zbigniewa Bryma „Zdunina”, dowódcy 3. kompanii I batalionu Zgrupowania Armii Krajowej „Chrobry II”. Zbigniew Brym pisał w liście do Pawła Wyczyńskiego w 1994 r.:
„*Zygę* poznałem chyba pierwszej nocy powstańczej, gdy wraz z sierżantem podchorążym *Kazikiem* (Kazimierz Michniowski) zgłosili się na moją kwaterę, prosząc o przyjęcie do oddziału, na co się zgodziłem. […] Sam się zgłosił do wypadu z Dworca Pocztowego na Dom Turystyczny, dnia 13 sierpnia. Po zdobyciu, w tej brawurowej akcji, pepeszy, o czym marzył każdy żołnierz powstańczy, skromnie tłumaczył, że to nic nadzwyczajnego, że po prostu miał szczęście. […] Przeniesiony wraz z *Kazikiem* na placówki przy ulicy Towarowej […] był zawsze chętny do pełnienia nawet najtrudniejszych zadań bojowych. Brał kilkakrotnie udział w tak zwanych »akcjach cichociemnych«, inicjowanych i prowadzonych przez »Kazika«. Trzeba wyjaśnić, że nasi »cichociemni” to nie skoczkowie spadochronowi, zrzucani z Anglii do walki w kraju. […] Byli to nasi dzielni i odważni żołnierze z placówek Handke i Borman, którzy odpowiednio przygotowani do »cichego poruszania się« (np. szmatami owijali buty) po terenie wroga, uzbrojeni w broń krótką i granaty przekraczali nocą linię frontu. Gdy znaleźli się na terenie obsadzonym przez nieprzyjaciela, napadali i niszczyli jego stanowiska, kwatery, różne obiekty bojowe (np. gniazda broni maszynowej), likwidowali placówki. Następnie, wykorzystując zaskoczenie wroga, »rozpływali się w ciemnościach« i pospiesznie wycofywali się za linię frontu, na nasz teren. […] *Zyg* lubił takie wyprawy, rwał się do podobnych akcji. Dla nas wszystkich, Żołnierzy Powstania, broń była najdroższym skarbem. […] Jego śmierć bohaterska, w dniu 21 sierpnia, gdy walki z atakującymi nas RON’owcami [brygada SS RONA, stworzona przez Niemców z jeńców radzieckich- E.G.] już wygasały, spowodowana była właśnie tym »biegiem po broń«, w którym wszyscy powstańcy uczestniczyli, ale *Zyga* był zawsze jednym z pierwszych. Tym razem pobiegł ze swymi kolegami Karolem Raszke »Karolem« i Karolem Bekierem *Ultorem* na zaplecze placówki Handke i tam padł od kuli wroga”.
Tydzień później Zygmunt Bączkowski został pochowany przy ulicy Srebrnej. Pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Walecznych. Po wojnie jego ciało zostało ekshumowane i pochowane na cmentarzu na Woli.
„Jaszczurkowcy” zostali uczczeni pomnikiem w Zelgoszczy, odsłoniętym w 1981 roku.
Radiowy biogram przygotowała Żaneta Walentyn na podstawie materiałów zebranych przez dr Ewę Gawrońską - dokumentalistkę i autorkę kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Autorka radiowej opowieści o Zygmuncie Bączkowskim dziękuje dr Katarzynie Minczykowskiej-Targowskiej sprawującej opiekę merytoryczną nad projektem „Bohaterowie”.