Bohaterowie, cz.33
Urodził się 12 lutego 1922 roku w Bzowie koło Świecia nad Wisłą. Pochodził z wielodzietnej rodziny Aleksandra i Tekli z d. Dolnej. Ojciec Franciszka był funkcjonariuszem Policji Państwowej i od 1925 roku pracował w Komendzie Powiatowej Policji Państwowej w Kościerzynie. Do wybuchu drugiej wojny światowej Kazimierz ukończył trzy klasy Gimnazjum Ogólnokształcącego im. Józefa Wybickiego w Kościerzynie. Ewakuowany z rodzinami pracowników państwowych w sierpniu 1939 roku na Lubelszczyznę, do Kościerzyny powrócił z rodziną w końcu października 1939 roku, a już 22 listopada rodzina Kazimierza została wysiedlona na teren Generalnego Gubernatorstwa i ostatecznie w czerwcu 1940 roku zamieszkała w Opolu Lubelskim.
Tam ojciec Kazimierza otrzymał pracę jako komendant rejonu policji i tłumacz żandarmerii niemieckiej. Miało to ogromne znaczenie dla przyszłej konspiracji. Kazimierz, mimo początkowej nieufności z jaką spotykał się w gronie znajomych jako syn granatowego policjanta, został wprowadzony do konspiracji w marcu 1941 roku.
O wydarzeniu tym napisał w relacji:
„Znalazł się odważny kolega »Szponder« Janusz Jarosławski z Opola Lubelskiego i przedstawił mi propozycje wstąpienia do wojska, oczywiście podziemnego. Nawet nie wiedziałem do jakiego, bo zresztą nikt o to nie pytał, bo święta rzecz to było bić wroga. Po przysiędze dopiero byłem zorientowany do jakiego wojska zostałem wcielony”.
1 marca 1941 roku Kazimierz Frankiewicz, przyjmując ps. Mucha, został zaprzysiężony przez Januarego Ruscha ps. Kordian, dowódcę plutonu 15 pp „Wilków” Obwód ZWZ Puławy i do 31 lipca 1943 roku pełnił w plutonie służbę. Początkowo jako strzelec, potem dowódca sekcji i zastępca dowódcy drużyny.
W relacji wspomina:
„Zaczęło się dla mnie życie o charakterze służby garnizonowej. Zbiórki, szkolenie, ćwiczenia polowe, zbieranie informacji wywiadowczych. W ramach szkolenia przerabialiśmy materiał z podręcznika dla dowódców plutonów. Okres ten trwał do końca 1941 roku. Szkolenia odbywały się u mnie w domu”.
Pod dowództwem Januarego Ruscha gromadzono broń ukrytą po kampanii wrześniowej 1939 roku, prowadzono obserwację ruchu niemieckich wojsk, a uprawiając tzw. propagandę szeptaną, kolportowano wśród zaufanych wiadomości z nasłuchu radiowego i z prasy konspiracyjnej; rozpracowywano konfidentów i donosicieli. W połowie 1942 roku Kazimierzowi powierzono także funkcję łącznika do Jana Sońty ps. Ośka, dowódcy oddziału Batalionów Chłopskich na Kielecczyźnie. Chodziło o uzgodnienia dotyczące współpracy w zakresie szkoleń i wypożyczenia broni.
Zagrożony aresztowaniem, latem 1943 roku Kazimierz Frankiewicz przeszedł do Oddziału Lotnego AK pod dowództwem Aleksandra Sochalskiego ps. Duch, utworzonego w Janiszowie, gm. Kamień z drużyn dywersyjnych powiatów Lublin i Puławy. Pełnił tam funkcję amunicyjnego i karabinowego.
W październiku 1943 roku Kazimierz objął funkcję zastępcy Januarego Ruscha „Kordiana”, który poległ w walce z kompanią Wehrmachtu 19 lipca 1944 roku pod Kożuchówką koło Chodla pow. Lublin.
W relacji Kazimierz napisał, że była to:
„najpoważniejsza akcja Oddziału Kedywu pod dowództwem »Zapory« […] ze znacznymi siłami nieprzyjaciela – w odwrocie z frontu wschodniego – stacjonującego czasowo w Chodlu. Akcja w pełni udana – niemiecki oddział rozbito, zdobyto znaczne ilości różnego rodzaju broni. Zwycięstwo okupiono śmiercią – 4 zabitych i to ppor. »Kordian« i kilku rannych”.
Po śmierci „Kordiana” Kazimierz Frankiewicz dowodził plutonem w stopniu podporucznika. Jako żołnierz dywersji do sierpnia 1944 roku brał czynny udział w wielu akcjach zbrojnych m.in.: w likwidacji ośrodków administracyjnych i gospodarczych okupanta – punktów skupu mleka, mleczarń na terenie gmin Opole Lubelskie, Szczekarków, Kamień, Józefów; w ataku na obóz Własowców w Chodlu we wrześniu 1943 roku, w ataku na pociąg pod Sadurkami w listopadzie 1943 roku, w wysadzeniu pociągu w grudniu 1943 roku i w lutym 1944 roku.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej na Lubelszczyznę i zatrzymaniu się na linii Wisły, na żołnierzy Armii Krajowej spadły liczne represje. W końcu lipca 1944 roku, na rozkaz Komendy Głównej AK, oddział Kazimierza został rozformowany.
Tak relacjonował on tamten czas:
„Zabezpieczyliśmy broń przed jej utratą – już widzieliśmy perspektywę jej rychłej potrzeby, zakwaterowaliśmy się w niewielkim rozrzucie gotowi na alarm i podjęcie walki z nowym i kolejnym okupantem, który rozpoczął szybko akcję unicestwiania żołnierzy Armii Krajowej”.
Kazimierz Frankiewicz ukrywał się m.in. u Władysława Wojciechowskiego ps. Koza, dowódcy plutonu łączności Placówki AK Kraczewice i jego żony Janiny, do czasu aresztowania „Kozy” przez NKWD, i u Marii Szadkowskiej ps. Ciotka w Matczynie.
W relacji napisał:
„Schyłek roku 1944 (IV kwartał) i początek 1945 roku nie był dla nas żołnierzy AK ani przychylny, ani spokojny. Ciągłe zagrożenie aresztowaniem, tysiące deportowanych do »raju bolszewickiego«, to obraz tamtych dni, lata, jesieni 1944 roku. Ludzie zagrożeni, niemający innego wyjścia, zaczęli się koncentrować w małych oddziałach partyzanckich. I tak pod koniec października pod wodzą »Zapory« Hieronima Kazimierza Dedukowskiego ruszył oddział straceńców […]. Stan zagrożenia dla żołnierzy AK na przełomie 1944/1945 […] wzmagał się”.
Do oddziału Kazimierz dołączył w połowie listopada 1944 roku i do sierpnia 1945 pełnił funkcję dowódcy plutonu (1. kompania dowódca Stefan Szarski ps. Jagoda) w Oddziale i Zgrupowaniu Partyzanckim Hieronima Dekutowskiego. Uczestniczył w akcjach czynnej samoobrony przed deportacją kolegów, żołnierzy AK do Związku Sowieckiego, a od lutego 1945 roku w akcjach likwidacji licznych posterunków Urzędu Bezpieczeństwa (UB), Milicji Obywatelskiej oraz walczył w potyczkach z jednostkami NKWD i UB pod dowództwem Hieronima Dekutowskiego na Lubelszczyźnie. Jedną z takich walk Oddział stoczył z Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego 7 lutego 1945 roku, gdy został zaatakowany na kwaterach we wsi Wały koło Majdanu Skrzynieckiego. W trakcie walk został ranny Hieronim Dekutowski.
O końcowej fazie walki Kazimierz napisał:
„Wzmożonym ogniem i natarciem chwilowym odrzuciliśmy nieprzyjaciela na odległość, a sprzymierzeńcem naszym była noc i warunki atmosferyczne [...]. Transportowaliśmy mjra przez wertepy (na »barana«) chyba ze 3 km do młyna […] w Majdanie Bożech. Tu trochę odsapnęliśmy, załadowaliśmy majora »Zaporę« na sanie jednokonne i ruszyliśmy w ciemną noc niepewni swego losu i życia”.
Zgodnie z rozkazem Komendy Inspektoratu Delegatury Sił Zbrojnych Lublin, w sierpniu 1945 roku Hieronim Dekutowski podjął decyzję o ujawnieniu się części żołnierzy, którzy w istniejących warunkach mieli szansę na przetrwanie. Przed Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie ujawniło się wówczas około dwudziestu żołnierzy „Zapory” wraz ze Stanisławem Wnukiem ps. Opal, zastępcą „Zapory” (dekret o amnestii z 2 VIII 1945 roku).
W relacji Kazimierza czytamy:
„Skorzystałem z tej możliwości. Nie pamiętam dzisiaj dokładnej daty i miejsca ujawnienia się. Ujawniłem się na nazwisko Zygmunt Chojnacki – posiadałem taki dowód osobisty (imię mojego młodszego brata, nazwisko panieńskie bratowej)”.
Po ujawnieniu Kazimierz Frankiewicz zamieszkał w Tarnobrzegu u kolegi, którego rodzice prowadzili restaurację. W drugiej połowie września 1945 roku został aresztowany w Tarnobrzegu przez funkcjonariuszy UB. Powodem aresztowania było jakoby podobieństwo Kazimierza do partyzanta z rozbitego przez UB parę dni wcześniej oddziału. Wolność odzyskał po tygodniu po interwencji Stanisława Wnuka ps. Opal i okazaniu dokumentu o ujawnieniu. Postanowił opuścić Tarnobrzeg, ponieważ czuł się tam zagrożony ponownym aresztowaniem.
Pod koniec września 1945 roku wrócił do Kościerzyny, gdzie zastał rodzinę, która powróciła z wojennej tułaczki. W październiku 1945 roku wyjechał na Dolny Śląsk, na zapowiedzianą wcześniej koncentrację oddziału Hieronima Dekutowskiego, ale wkrótce powrócił do Kościerzyny. Otrzymał bowiem telegram o chorobie matki. Nie wrócił już do oddziału. Wyjechał z Kościerzyny, ponieważ obawiał się dekonspiracji i aresztowania. Zamieszkał w Warlubiu, ukończył technikum leśne i technikum ekonomiczne, założył rodzinę.
Ppor. Kazimierz Frankiewicz został odznaczony Krzyżem Walecznych (czterokrotnie), Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Medalem Wojska (po raz 1, 2, 3 i 4), Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w Nakle 28 marca 1997 roku, gdzie znany był jako długoletni przewodniczący Koła Filatelistów.