„By rozkaz działania zastał nas w pełnej gotowości” – słowa pierwszej w historii kobiety generał Marii Wittek mogą być mottem życia naszej dzisiejszej bohaterki. Halina Rutkowska urodziła się w cztery miesiące po rozpoczęciu I Wojny Światowej – w listopadzie 1914 roku, w Serocku w powiecie świeckim. Gdy Pomorze powracało do macierzy w 1920 roku Halina rozpoczęła naukę w szkole w Świeciu. Edukację kontynuowała między innymi w Państwowej Szkole Wydziałowej w Bydgoszczy. To właśnie wtedy wstąpiła do utworzonej przez generał Marię Wittek organizacji Przysposobienie Wojskowe Kobiet. Organizacja miała przygotowywać kobiety do służby na wypadek kolejnej wojny. W 1936 roku Halina Rutkowska wyszła za mąż, razem z mężem zamieszkała w Bydgoszczy. Ich szczęście nie trwało długo. Tuż po wybuchu wojny mąż Haliny został zmobilizowany i trafił na front. Ona sama trafiła do wojskowej służby pomocniczej i wyjechała na wschód zatrzymując się w Kowlu, skąd do Bydgoszczy wróciła w połowie listopada 1939 roku. Niemiecki terror osiągał apogeum. Niemcy masowo mordowali Polaków, którzy mogli im w jakikolwiek sposób zagrozić.
Halina nie pozostawała obojętna. Tak ten czas wspominała po latach: „Zaczęły się masowe aresztowania i wywózki na roboty do Niemiec. Ludzie ukrywali się, by uniknąć jakichkolwiek bezpośrednich zetknięć z Niemcami i ich policją. W tej sytuacji postanowiłam uświadamiać zaufanych Polaków o szkodliwości zajmowania biernej postawy wobec wroga i umacniać w nich ducha patriotyzmu”.
Dzięki współpracy ze szkolną koleżanką, która była znajomą kierownika niemieckiego urzędu pracy Halina zdobywała blankiety zaświadczeń lekarskich, które wystawiała różnym osobom, by uchronić je przed przymusową pracą i wywozem na roboty w głąb Rzeszy. Organizowała także pomoc dla jeńców obozu w którym znalazł się również jej mąż. Po tym jak Dezyderiusz Rutkowski został zwolniony z obozu ze względu na zły stan zdrowia małżonkowie wyjechali do Warszawy.
Halina ze zdziwieniem wspominała to co działo się w Warszawie: „Swobodne posługiwanie się mową polską robi na nas ogromne wrażenie, a świat – po strasznym ucisku i terrorze bydgoskim – od razu wydawał nam się o wiele lepszy” – pisała po latach.
W kwietniu 1941 roku Halina Rutkowska wstąpiła do Wojskowej Służby Kobiet Obwodu ZWZ Żoliborz. Do konspiracji wprowadziła ją szwagierka Krystyna pseudonim Magda Biała, zmarła tragicznie w czasie Powstania Warszawskiego. Halina zaczęła od kolportowania podziemnej prasy, z czasem zajęła się rozprowadzaniem podziemnej korespondencji.
Po latach wspominała: „Nie mogę o sobie powiedzieć, że się nie bałam. Bałam się, bo zewsząd groziło nam niebezpieczeństwo wpadki i utraty życia […]. Pewnego razu […] w pośpiechu zapomniałam wyjąć z torby ręcznej (o podwójnym dnie) dwie małe kopertki z zadaniami na dzień następny. Jadąc tramwajem Alejami Jerozolimskimi […] dostrzegłam jak z ciężarowego samochodu wysiadają żandarmi i zatrzymują tramwaj […]. W ułamku sekundy decyduję się co mam dalej robić. Wyciągam ze skrytki koperty, chowam je pod ławę i szybko, lecz spokojnie wychodzę. Jestem w posiadaniu fałszywej legitymacji, że pracuję w Opiece Społecznej. Pokazuję ją żandarmom i zostaję wylegitymowana. Ale mój tramwaj już ruszył. Dopadłam ławki i z ulgą w sercu wyciągam kopertki. Wyskakuję z tramwaju, nikogo oczywiście nie dziwi to co robię, bo ludzie do takich zachowań są tu przyzwyczajeni”.
W dniu wybuchu Powstania Warszawskiego Halina Rutkowska zgłosiła się w wyznaczonym punkcie przy ul. Koszykowej i Marszałkowskiej. Przez całe powstanie była łączniczką. Uczestniczyła w ewakuacji kanałami Sztabu Armii Krajowej ze Starówki do Śródmieścia.
Po latach wspominała tragiczny incydent: „W czasie jednej z odpraw […] nagle zatrzęsło się podziemie i nastąpił wybuch spowodowany bombą […] Żelbetonowe ściany przywaliły wszystkich, a od wybuchu wyrwany został kawał ściany od pokoju, w którym pracował Bór-Komorowski. W czasie wybuchu w pokoju tym przebywała tylko łączniczka „Basia”, która poniosła śmierć. Bór był chwilowo nieobecny. Wielu z nas, w tym również mnie, przysypało ziemią i gruzami, lecz wyszłam żywa, choć ze wstrząsem i ogólnym potłuczeniem”.
Z czasem sytuacja w Warszawie pogarszała się. Kiedy brakowało żywności Halina, znana pod pseudonimem Urszula, zorganizowała ochotnicze ekipy z ludności cywilnej, które pod silnym ostrzałem niemieckim wynosiły zboże z browaru Haberbuscha na Woli. Decyzja o kapitulacji powstania była dla Haliny przygnębiająca. Nie poszła do niewoli. W przebraniu starej kobiety opiekującej się dzieckiem została wywieziona pociągiem do Proszowic nieopodal Krakowa. Trafiła do majątku gdzie stacjonował jeden z oddziałów partyzanckich.
Do Bydgoszczy Halina Rutkowska wróciła w 1945 roku. Po wojnie prowadziła własną wytwórnię chemiczną, hodowała także pieczarki. Aktywnie działała wśród bydgoskich kombatantów. Była jedną z inicjatorek powstania Klubu Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy. Halina Rutkowska została odznaczona między innymi Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zmarła w lipcu 1990 roku.
Radiowa opowieść o Halinie Rutkowskiej powstała dzięki Annie Mikulskiej dokumentalistce i autorce kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Nadzór naukowy nad projektem „Bohaterowie” sprawuje dr Katarzyna Minczykowska-Targowska. Opowieść radiową o bohaterce tego odcinka przygotował Michał Słobodzian.