Jadwiga Stempniewicz z domu Głowacka urodziła się w rodzinie ziemiańskiej w Lidzbarku. Osierocona w dziewiątym roku życia wraz z trojgiem rodzeństwa trafiła pod kuratelę wuja ks. dr Władysława Łęgowskiego z Wąbrzeźna - znanego działacza patriotycznego na Pomorzu.Już jako dwunastolatka należała do tajnego harcerstwa w Toruniu. W czasie wojny polsko-bolszewickiej wraz z innymi harcerkami pracowała w szpitalach, do których przywożono rannych w walkach o Warszawę.W wolnej już Polsce ukończyła konserwatorium, a także Szkołę Gospodarczą gen. Jadwigi Zamoyskiej w Kuźnicach koło Zakopanego. Uzyskała też prawo do nauczania w szkołach powszechnych. Jak na dwudziestolecie międzywojenne była zatem wszechstronnie wykształconą kobietą. W życiu osobistym nie bardzo sprzyjało jej szczęście. Rok po ślubie zmarł jej mąż Bernard Łojewski.Osobiste nieszczęście nie wpłynęło na jej aktywność. Działała w Stowarzyszeniu Młodych Polek, Towarzystwie Ziemianek oraz paramilitarnej organizacji Przysposobienia Wojskowego Kobiet. W latach trzydziestych została komendantką oddziału pocztowego Przysposobienia Obronnego Kobiet na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Organizacja ta zrzeszała urzędniczki poczty gdańskiej. Cztery lata przed wybuchem drugiej wojny światowej na zaproszenie kontradmirała Józefa Unruga, dowódcy floty polskiej, uczestniczyła w kilkumiesięcznym kursie dla oficerów sztabowych, jako, dodajmy, jedyna kobieta. Bardzo aktywnie włączyła się do akcji Funduszu Obrony Narodowej, którego prezesem w województwie pomorskim był, wspomniany już, ks. dr. Władysław Łęgowski.
O wydarzeniach rozgrywających się w ostatnich dniach przed wybuchem II wojny światowej pisała: „Od sierpnia byłam stale w drodze między Dowództwem Okręgu Korpusu VIII w Toruniu – a moimi jednostkami. W dzień mobilizacji otrzymałam rozkaz przygotowania obsady szpitali i punktów masowego żywienia. Równocześnie nastąpiła ewakuacja naszych władz terenowych. Ewakuowany został też szpital polowy z całą obsługą. Kiedy na teren powiatu przybył gen. Tokarzewski, kazał mi natychmiast zorganizować obsadę szpitala, który od pierwszej chwili uderzenia wroga przyjął pierwszych rannych z frontu – Łasin, Grudziądz, Radzyń”.
Szpital polowy, który zorganizowała Jadwiga Stempniewicz, został rozbity bombardowaniami w czasie ewakuacji. Rannych przejęli Niemcy, a kobietom kazano iść do domu. Jadwiga Stempniewicz wróciła do Wąbrzeźna, ponieważ chciała nie tylko zabrać ciepłą odzież, ale przede wszystkim upewnić się, czy nie pozostały tam ślady jej pracy w Przysposobieniu Wojskowym Kobiet (PWK). Została zatrzymana przez żandarmerię i skierowana do prac fizycznych z zakazem opuszczania miejsca zamieszkania. W październiku 1939 r. od sekretarza Starostwa w Wąbrzeźnie, Niemca – antyfaszysty, otrzymała wiadomość, że jest umieszczona przez Niemców na liście poszukiwanych Polaków. Zagrożona aresztowaniem [ciążył na niej wyrok śmierci za przedwojenną działalność wywiadowczą na terenie Wolnego Miasta Gdańska] schroniła się w Nieżywięciu pod Brodnicą, a później w Brodnicy u Kazimiery Stawińskiej, instruktorki PWK. Tam włączyła się do opieki nad ukrywającymi się przed Selbstschutzem i duchownymi uwięzionymi w obozie w Dębowej Łące. Kontakt z Komendą Główną Związku Walki Zbrojnej nawiązała przez kurierów przybywających z Warszawy do Brodnicy z instrukcjami i prasą konspiracyjną.
Ponownie zagrożona aresztowaniem, Jadwiga Stempniewicz wyruszyła pieszo do Warszawy, gdzie dotarła w lipcu 1940 r. Zameldowała się u Marii Wittek, przedwojennej Komendantki Naczelnej PWK, wówczas Szefa Wojskowej Służby Kobiet. Dnia 16 lipca 1940 r. jako „Ewa”, „Teresa” została zaprzysiężona z przydziałem do Działu Dywersji i Wywiadu. Z rozkazu Komendy Gł. AK, podjęła pracę w Dyrekcji Policji Kryminalnej w Warszawie przy Daniłowiczowskiej jako tłumacz i sekretarka. Przydział dostała tam na dziennik główny, dzięki czemu przekazywała do Kom. Gł. wszystkie ważne, tajne wiadomości, odpisy dokumentów, grypsy uwięzionych, przyczyniając się wielokrotnie do ratowania uwięzionych i ostrzegania zagrożonych.
Zaopatrzona w dokumenty na nazwisko „Jadwiga Głowacka” została sekretarką SS- Sturmbannfurera H. Geislera, kierownika Wydziału V Kripo (policja kryminalna). Pierwszy meldunek, który przechwyciła na Daniłowiczowskiej, dotyczył aresztowania inteligencji i profesorów uniwersytetu.
W relacji podawała: „Na bibułce szybko napisałam nazwiska i daty aresztowań [...] Wszelkie informacje przekazywałam za pośrednictwem księży. W kościele […] zawsze któryś z księży pełnił dyżur w konfesjonale. Miałam też dorobione klucze do szaf, gdzie przechowywano najtajniejsze akta. Dzięki temu mogłam dostarczać Armii Krajowej wzory wszystkich blankietów, które używali Niemcy”.
Szczególnym zadaniem Jadwigi Stempniewicz było fałszowanie zeznań oskarżonych, którzy niekiedy nie wytrzymywali stosowanych przez Niemców tortur i wydawali innych oraz fałszowanie meldunków z akcji policji i gestapo celem opóźnienia pościgu. Po każdej akcji zawyżała zużycie amunicji i materiałów wybuchowych, które następnie wynosiła i przekazywała do magazynu broni urządzonego przez oddział partyzancki. Fałszowała końcowe sprawozdania z przesłuchań, na podstawie których Niemcy podpisywali zwolnienia. Podsuwała do podpisu pijanym gestapowcom akty zwolnień z więzienia, a w przypadku ciężkich oskarżeń, prosiła księży o wystawienie fikcyjnych aktów zgonu. Dzięki jej pomocy wykonano wyroki na miejscowych kolaborantach, opróżniono magazyny z żywnością przeznaczoną na front. Wielu ludziom ocaliła życie.
W dokumencie potwierdzającym nadanie Jadwidze Krzyża Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari czytamy: „Por. Jadwiga Stempniewicz […] za wyróżniające się męstwo w służbie […] w warunkach bojowych z narażeniem życia, a szczególnie za wydobycie i zniszczenie rozkazu gestapo aresztowania według listy członków Komendy Obwodu Mińsk Mazowiecki w 1944 została odznaczona rozkazem Dowódcy Virtuti Militari kl. V.”
Jadwiga Stempniewicz zmarła 20 maja 1992 r. w Poznaniu i spoczywa na cmentarzu Junikowo. Już pośmiertnie, bo w 1996 r., została mianowana na stopień kapitana. Dnia 1 IX 1997 r. prof. Elżbieta Zawacka osłoniła w Wąbrzeźnie tablicę upamiętniającą żołnierzy AK, Pomorzan zasłużonych w walce z Niemcami w czasie II wojny światowej. Widnieje na niej nazwisko Jadwigi Stempniewicz.
Radiowy biogram poświęcony Jadwidze Stempniewicz przygotowała Żaneta Walentyn, która za pomoc w przybliżeniu wielu faktów z życia Jadwigi Stempniewicz dziękuje pani Elżbiecie Skerskiej - dokumentalistce i autorce kwerend archiwalnych z Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Podziękowania również dla pani dr Katarzyny Minczykowskiej-Targowskiej, za opiekę naukową nad projektem „Bohaterowie”.