Wybory - kampania wyborcza

Rozmowa Dnia

Tomasz Latos

2024-10-11
Z Tomaszem Latosem (z prawej) rozmawiał Maciej Wilkowski/fot. Radosław Łączkowski

Z Tomaszem Latosem (z prawej) rozmawiał Maciej Wilkowski/fot. Radosław Łączkowski

PR PiK - Rozmowa Dnia - Tomasz Latos

- Byli tacy, którzy nie życzyli mi dobrze, ale nie mam do nich żalu - mówił w „Rozmowie Dnia" Polskiego Radia PiK Tomasz Latos. Z byłym posłem Prawa i Sprawiedliwości rozmawiał Maciej Wilkowski.

Maciej Wilkowski: Były poseł Prawa i Sprawiedliwości, były bydgoski radny, a teraz?
Tomasz Latos: Doktor nauk medycznych, czynny lekarz radiolog, pracujący przy biurku u siebie w mieszkaniu i mający się dobrze. Zadowolony z życia i obserwujący politykę od czasu do czasu, z pewnej perspektywy.

Spotykamy się prawie rok po wyborach parlamentarnych – wyborach, w których Pan nie wystartował. Dlaczego Pana nie było na liście Prawa i Sprawiedliwości?

- Jest takie powiedzenie, nawet stopniowanie nienawiści, że ten najwyższy stopień to jest „kolega z listy”. Czasami tak bywa, że niestety pewne intrygi wpływają na różne sytuacje, decyzje - zarówno te na dole, jak i decyzje władz partii. Ale jest też inne powiedzenie, dużo bardziej powszechne, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Biorąc pod uwagę to, gdzie jestem dzisiaj, czym się dzisiaj zajmuję - po 20 latach w polityce centralnej i 25 latach w samorządzie - to rzeczywiście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym bardziej, że nieciekawie wygląda atmosfera, którą w tej chwili obserwuję, czasami śledząc obrady na Wiejskiej.

Ten kolega z listy, o którym Pan wspominał, z którego miejsca startował?

- Zostawmy te miejsca, zostawmy to, czy to był jeden kolega, czy było ich więcej. To już nie ma już większego znaczenia. Życzę jemu i wszystkim innym dobrze, a myślę że karma wraca.

Kolega został posłem?
- Zostawmy to panie redaktorze. To sprawa, która nie ma dziś większego znaczenia, tym bardziej, że ktoś inny był bezpośrednio w to zaangażowany, a w przypadku kolegów - powiedzmy władz lokalnych czy też centralnych - to mogę najwyżej mówić o pewnej inspiracji. Domyślam się pewnej inspiracji, a tak naprawdę narzędziem był ktoś inny. (…)

Katarzyna Wojciechowska

2024-10-10
Katarzyna Wojciechowska/fot. phanari.pl/

Katarzyna Wojciechowska/fot. phanari.pl/

„Rozmowa Dnia" - Katarzyna Wojciechowska

Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego obchodzony jest co roku 10 października. Wydarzenie ma na celu podnoszenie świadomości na temat zdrowia psychicznego oraz promowania działań wspierających osoby z zaburzeniami psychicznymi. Hasłem przewodnim tegorocznych obchodów jest „Zdrowie psychiczne w pracy”. To także temat „Rozmowy Dnia”. O zdrowiu psychicznym Iwona Muszytowska-Rzeszotek rozmawiała z Katarzyną Wojciechowską, specjalistą psychiatrii dzieci i młodzieży.


- Dbanie o zdrowie psychiczne musimy zacząć od siebie - mówiła Katarzyna Wojciechowska specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. Hasłem przewodnim obchodzonego 10 października Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego jest „Zdrowie psychiczne w pracy”, ale, jak podkreśla Katarzyna Wojciechowska, dotyczy to także młodych ludzi, dla których nauka to także praca oraz ich rodziców.

- To jest takie główne źródło: pogoń za sukcesem, za wyższym statusem społecznym, także trochę za pieniędzmi - mówi Katarzyna Wojciechowska. - My jesteśmy pokoleniem rodziców, którzy chcą za wszelką cenę poprawić byt swoich dzieci. Trochę się w tym gubimy. Goniąc za dobrostanem materialnym zapominamy, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie tego potrzebują nasi najbliżsi, nie tego potrzebuje otoczenie i my sami. Dlatego, żeby dobrze się ze sobą czuć, i realizować siebie z zadowoleniem, ważne jest, żebyśmy o swoje zdrowie psychiczne po prostu zadbali, żebyśmy wiedzieli, czego tak naprawdę potrzebujemy, żeby dobrze się czuć sami ze sobą - mówi specjalistka.

Dlaczego tak niewiele osób zwraca się po pomoc?

- Każdy ma swój własny powód, ale tak ogólnie mówiąc, wstydzimy się, chcemy rozwiązać sprawę sami, nie chcemy robić problemów. Jeden z powodów to oczywiście także utrudniony dostęp do specjalistów, ale warto przy okazji pamiętać, że na wizytę u psychologa czy psychiatry nie jest potrzebne skierowanie. Kolejne blokady: ludzie się boją, że jak pójdą do psychiatry to zostaną wykryte jakieś straszne choroby, które zaburzą im pracę, życie rodzinne, że będą musieli brać leki, że będą stygmatyzowani, a wręcz nawet zwolnieni z pracy.

Specjalistka wspomina też o ważnej roli rodziców i szkoły. - Niezbędna jest profilaktyka zdrowia psychicznego, o którą powinna zadbać szkoła i rodzice. Dzieci i młodzież nie są od początku swojego istnienia uczone higieny życia, tego żeby zwracać uwagę na własne potrzeby. Są wychowywane w atmosferze spełnienia oczekiwań innych (...). Gdy rozmawiam z młodzieżą i mówię: „Słuchaj, masz taki i zasób. To jest fajne. Wykorzystaj to". młody człowiek na te słowa się dziwi i mówi: „Naprawdę?". Mentalność szkoły i sposób wychowaniu musi się zmienić. Mamy zwracać uwagę nie tylko na błędy, lecz przede wszystkim na to, jakie mamy zasoby, żeby porażki czy trudności pokonywać (...).

Tomasz Chymkowski

2024-10-09
Tomasz Chymkowski/fot. Tomasz Chymkowski, Facebook

Tomasz Chymkowski/fot. Tomasz Chymkowski, Facebook

PR PiK - Rozmowa Dnia - Tomasz Chymkowski

— Nie ma planu na rozwój gospodarczy całego województwa, to się może skończyć gospodarczą zapaścią — mówił w „Rozmowie Dnia” PR PiK Tomasz Chymkowski, burmistrz Brześcia Kujawskiego. — Samorządowcy działają na własną rękę, brakuje wsparcia i komunikacji, są ogromne problemy z pozyskiwaniem pod inwestycje gruntów należących do Skarbu Państwa.

— Chcę z każdym współpracować - i z samorządem województwa, i z Pomorską Specjalną Strefą Ekonomiczną. Brakuje mi tylko tego, żebyśmy kiedykolwiek wspólnie się spotkali, bo dzisiaj każdy robi swój kongres – mówił burmistrz Brześcia Kujawskiego. — Zróbmy plan inwestycyjny dla województwa, dla powiatu. Wyznaczmy tereny, które mają się rozwijać, w których ma czynnie uczestniczyć Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Jeśli wspólne działania przyniosłyby korzyść, to jestem dwoma rękami za. Jeśli będą osobne i będzie jakiś kompromis, to też, tylko niech ten kompromis będzie, bo dzisiaj go nie ma, więc trudno mówić o jakimkolwiek wspólnym sukcesie i każdy samorząd realizuje to we własnym zakresie, też gubiąc się w tym. (...)

W środę (10 października) w Brześciu Kujawskim odbywa się konwent starostów z regionu. Mają przyjąć stanowisko w sprawie problemów z pozyskiwaniem pod inwestycje gruntów należących do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolniczego. Takie tereny są m.in w gminach Ryńsk, Szubin i Barcin, w Ostaszewie i Dźwierznie pod Toruniem oraz w Emilianowie w powiecie bydgoskim.

Marek Południak

2024-10-08
Marek Południak/fot. materiały prywatne

Marek Południak/fot. materiały prywatne

„Rozmowa Dnia" - Marek Południak

Efektywne czy efektowne? Jakie są propozycje zmian dotyczące sprzedaży alkoholu proponowane przez Ministerstwo Zdrowia? Czy sprawią, że spożycie alkoholu będzie mniejsze?

O to pytaliśmy o godz. 8:30 gościa „Rozmowy Dnia” Polskiego Radia PiK - Marka Południaka, dyrektora Poradni Leczenia Uzależnień MONAR w Bydgoszczy.

- Spożycie alkoholu w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie, jednostkowo wyższym niż w całej Europie - przypomina Marek Południak. - Mężczyzna w Polsce wypija prawie 19 litrów czystego spirytusu rocznie. Czas zacząć to ograniczać. Ja wiem, że to jest bardzo ciężka i trudna praca, i jest małe małe prawdopodobieństwo, że w krótkim okresie uzyskamy jakieś efekty. Nasze przepisy są bardzo liberalne, liczba sklepów z alkoholem w Polsce, w Bydgoszczy jest po prostu przerażająca. Dostęp do alkoholu jest bardzo łatwy.
(...) Każdy pomysł, który dąży do ograniczenia konsumpcji będę popierał, natomiast te propozycje są zbyt mało radykalne (...) - podkreśla dyrektor Poradni Leczenia Uzależnień MONAR w Bydgoszczy. - Przede wszystkim ograniczyłbym liczbę sklepów sprzedających alkohole - to po pierwsze. Po drugie, podoba mi się propozycja, którą wystosowała Światowa Organizacja Zdrowia mówiąca o tym, żeby znacząco podwyższyć cenę alkoholu poprzez, na przykład, wyższą akcyzę. Dalej: żeby przestać reklamować alkohol, bo to znacząco wpływa na konsumpcję alkoholu w późniejszym wieku - jeżeli chodzi o dzieci i młodzież.
Równie ważne, zdaniem Południaka, jest to, żeby zwiększyć liczbę placówek i dostępność tych placówek. - Chodzi o krótką interwencję, czy krótką terapię dla osób, które piją w sposób szkodliwy, ale jeszcze bez znamion uzależnienia, albo dla osób uzależnionych. Dzisiaj kolejki do takich poradni są kilkutygodniowe. I jeszcze jeden problem, który dość często się ostatnio przewija, a dotyczy pijanych kierowców. Przydałoby się wymyślić jakiś sposób na to, żeby oni nie siadali w tym stanie za kółko (...).

I jeszcze sprawa stacji benzynowych:
- Wyrzuciłbym alkohol ze stacji benzynowych, bo skoro mamy tyle sklepów, ile mamy, również nocnych, to po co ten alkohol na stacjach benzynowych? Oczywiście, zdaje sobie sprawę z tego, że pojawiłaby się szara strefa, ale jestem zwolennikiem nie koncentrowania się na przeszkodach, tylko na rozwiązaniach (...).

Robert Majewski

2024-10-07
Robert Majewski/fot. Robert Majewski, Facebook

Robert Majewski/fot. Robert Majewski, Facebook

„Rozmowa Dnia" - Robert Majewski

Jak sprawić, by na naszych drogach było mniej wypadków, i by nie ginęli w nich ludzie? O tym rozmawialiśmy z Robertem Majewskim z fundacji Bezpieczni. eu, która już po raz czwarty organizuje Kujawsko-Pomorskie Sympozjum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ratownictwa Medycznego.

- Chcemy zmieniać myślenie, żebyśmy nie mówili: „Zwolnij, bo dostaniesz mandat", tylko „Zwolnij, bo na ulicę może wybiec dziecko i możesz je zabić" - mówił w Rozmowie Dnia Polskiego Radia PiK Robert Majewski - prezes fundacji Bezpieczni.eu, która organizuje we Włocławku Sympozjum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ratownictwa Medycznego.

Robert Majewski apeluje, by na drodze myśleć i przewidywać.
- Jazda samochodem to są szachy, musimy ileś ruchów wcześniej przewidzieć, żeby później umieć opanować trudną sytuację. Kto z nas udał się do instruktora, żeby podszkolić się z poślizgów na macie poślizgowej, na szarpaku? Kto z nas to zrobił? Nie robimy tego. Jesteśmy mistrzami - tak uważamy, a potem na drodze i w statystykach widać, że jest inaczej.

Statystycznie w wypadkach najczęściej giną ci, którzy jeżdżą samochodami - kierowcy i pasażerowie, ale jeśli zawęzimy te statystyki tylko do miast, to wygląda to zupełnie inaczej. Tu 70 procent ofiar to niechronieni uczestnicy ruchu, czyli rowerzyści i piesi.
- Zbliżający się, czy wchodzący pieszy, owszem, ma pierwszeństwa, ale nie zdjęto z pieszego obowiązku spojrzenia w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo. Nie wolno przebiegać przez przejście i wchodzić bezpośrednio pod samochód. I kolejna rzecz: na pieszego nałożono zakaz używania telefonu komórkowego na przejściu - przypomina Majewski.

O tym, jak budować drogi, co zmienić w przepisach, by było bezpieczniej rozmawiać będą we Włocławku samorządowcy, drogowcy, naukowcy i ratownicy. Regionalne Sympozjum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Ratownictwa Medycznego rozpocznie się 8 października i potrwa dwa dni. W Centrum Kultury Browar B. będzie można skorzystać z symulatorów wypadków i przypomnieć sobie zasady udzielania pierwszej pomocy Wstęp jest wolny.

Radosław Sojak

2024-10-04
Prof. Radosław Sojak./fot. PR PiK/archiwum

Prof. Radosław Sojak./fot. PR PiK/archiwum

PR PiK - Rozmowa Dnia - Radosław Sojak

- Mamy poważne wątpliwości dotyczące kształcenia lekarzy na Politechnice Bydgoskiej - mówił prof. Radosław Sojak, prorektor ds. kadrowych i polityki finansowej UMK w Toruniu w „Rozmowie Dnia" Polskiego Radia PiK. - To projekt polityczny, a my nie obawiamy się bydgoskiej konkurencji.

- Po pierwsze - proszę pamiętać, że mamy do czynienia z zawodami regulowanymi i ze studiami, na które limity przyjęć wyznacza minister. Liczba kandydatów na studiach medycznych w tej chwili w całej Polsce jest tak wysoka, że nie spodziewamy się specjalnej konkurencji, czyli spadku liczby czy „jakości" kandydatów, którzy trafiają na studia medyczne - mówił profesor. - Druga kwestia jest taka, że mamy bardzo poważne wątpliwości co do tego, jakiej jakości studia będzie w stanie zaoferować Politechnika Bydgoska ze względu na dostęp do kadry i infrastruktury. Wydaje nam się, że to jednak jest cały czas przede wszystkim projekt polityczny i jest on raczej projektem - mimo tego, że rusza - niż rzeczywistością. (...)

Paweł Gulewski

2024-10-03
Paweł Gulewski/fot. Paweł Gulewski - oficjalnie, Facebook

Paweł Gulewski/fot. Paweł Gulewski - oficjalnie, Facebook

PR PiK - Rozmowa Dnia - Paweł Gulewski

Czy Grand Prix na żużlu wróci do Torunia, a Festiwal Bella Skyway przetrwa zmiany? Do tych pytań, postawionych w „Rozmowie Dnia” odniósł się dziś prezydent Torunia Paweł Gulewski.

- Utrata Grand Prix to pokłosie wielu różnych zdarzeń, na które ani ja jako prezydent Torunia, ani właściciel klubu Przemysław Termiński nie mieliśmy do końca wpływu - wyjaśniał w „Rozmowie Dnia” Paweł Gulewski. - Grand Prix wróci na Motoarenę za rok - zapewnił. - Tak się stało, że międzynarodowa organizacja żużlowa ustawiła sobie parytet – w jednym kraju mogą się odbyć góra trzy serie. Nam akurat skończyła się umowa na Grand Prix. Mamy SON, czyli Speedway of Nations w przyszłym roku – na przełomie września i października, 3-4 dni emocji żużlowych. Nie ma się co oszukiwać, nie będą na takim poziomie, jak GP, ale klub dysponuje wstępnym porozumieniem i jest przygotowany na podpisanie umowy z Discovery w kontekście organizowania kolejnych Grand Prix - od roku 2026 do 2029, więc wracamy na mapę. To będą prawdopodobnie finały.

Na rok z mapy kulturalnej miasta znika także festiwal Bella Skyway, który ma być organizowany w mieście co dwa lata. Tu pojawiło się pytanie, czy ta decyzja wpłynie na współpracę ze sponsorem tytularnym. - Moi współpracownicy rozmawiali z głównym sponsorem, przyjął to do wiadomości -mówił prezydent. - Zresztą ja w ciągu dwóch tygodni też będę rozmawiał z panem prezesem o współpracy przy innych projektach. Będziemy rozmawiać o Bella Skyway w nowej formule – zostało to przyjęte do wiadomości. Mamy zapewnienie, że partnerzy i partner główny jest otwarty na na kolejne propozycje. (...)

Mirosław Kozłowicz

2024-10-02
Mirosław Kozłowicz/fot. Bydgoski Budżet Obywatelski/Facebook

Mirosław Kozłowicz/fot. Bydgoski Budżet Obywatelski/Facebook

„Rozmowa Dnia" - Mirosław Kozłowicz

Jaka będzie przyszłość psujących się bydgoskich mostów? Będą naprawiane po każdej awarii, czy zostaną zburzone i w ich miejscu powstaną nowe? Jakie są plany ratusza w tej sprawie? O to, o godz. 8:30 w „Rozmowie Dnia" Polskiego Radia PiK Maciej Wilkowski pytał Mirosława Kozłowicza, zastępcę prezydenta Bydgoszczy.

Maciej Wilkowski: Panie prezydencie, czy problem z Mostem Bernardyńskim jest zdiagnozowany?
Mirosław Kozłowicz: Oczywiście. We wtorek, podczas prac konserwacyjnych i bieżącego przeglądu mostu, stwierdzono awarię przegubu. Niezwłocznie ta linia została zamknięta, pas został zamknięty i już na drugi dzień pojawił się specjalista z branży mostowej, pan profesor z Politechniki Poznańskiej. Potwierdził awarię przegubu mostu i w tej chwili przygotowywany jest projekt usunięcia awarii. Naprawa zostanie przeprowadzona być może jeszcze w tym roku. Chodzi o to, żeby most był nadal bezpieczny, przejezdny, i żeby mieszkańcy mogli z niego korzystać.

Jaki będzie koszt naprawy?
Jeszcze nie wiadomo, być może są jakieś wstępne kalkulacje, ale to nie jest w tej chwili najważniejsze. Najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców i przejezdność obiektu. Koszt będzie zależeć od kosztorysu, jaki zostanie wykonany, a on jest w trakcie opracowywania, więc nie będę podawać kwot z kapelusza.

Czy naprawianie ma sens? Na jak długo umożliwi nam korzystanie z mostu. O tym w piątkowej „Rozmowie dnia" mówił w Polskim Radiu PiK dr Łukasz Mrozik z Wydziału Architektury i Ochrony Środowiska Politechniki Bydgoskiej: „Czy sytuacja jest poważna? Uważam, że tak, pod tym względem, że usterki praktycznie nie da się usunąć całkowicie i trwale. To nie jest rozwiązanie na lata, to jest rozwiązanie tymczasowe. Szacuje się, że posłuży ono 5, maksymalnie 10 lat, a więc w tej perspektywie czasowej należy myśleć o, prawdopodobnie, rozebraniu mostu i budowie nowej przyprawy. Kolejna naprawa może przedłużyłaby żywotność mostu na pojedyncze lata, dwa może trzy".
No właśnie, czy naprawianie ma sens?
Myślę, że ma sens, bo usterka dotyczy jednego z elementów mostu. Cały most jest doglądany całorocznie, są wykonywane przeglądy. Ten zeszłoroczny wyszedł pozytywnie. Aktualnej awarii nie dała się przewidzieć, ponieważ przegub jest po prostu zalany betonem. Wykonanie tego przegubu na nowo spowoduje, że ten most będzie mógł dalej funkcjonować. A w tym czasie zostanie przygotowany projekt albo naprawy głównej albo po prostu przebudowy, odbudowy tej przeprawy przez Brdę.

Most Bernardyński nie jest jedynym w Bydgoszczy, który sprawia problem. Wspominałem już na początku o Moście Pomorskim, o wiaduktach Warszawskich. Tam też mieliśmy interwencyjne naprawy. W przypadku wiaduktów dr Łukasz Mrozik mówił krótko: trzeba zburzyć. Czy jest pomysł, plan na to, co w ich miejsce? Kolejne wiadukty?
Mamy do czynienia z obiektami, które powstały w latach 60., np, w tamtych latach powstał Most Bernardyński. Są to bardzo często obiekty z betonu sprzężonego, starego typu, który był stosowany w latach właśnie 60. i 70., a nawet wcześniej i te konstrukcje się nie sprawdziły. One są po prostu przestarzałe, stal zaczyna ulegać korozji. Dlatego wybudowaliśmy w krótkim czasie, od nowa, cztery obiekty mostowe m.in. przy Armii Krajowej i Wojska Polskiego. Szykujemy się do budowy Mostu Pomorskiego. Będzie kilka koncepcji mówiących, jak ten most wybudować, wybierzemy najbardziej korzystną pod względem ceny i funkcjonalności (...).

Anna Sikorska

2024-10-01
Anna Sikorska/fot: Zdzisław Nawrat

Anna Sikorska/fot: Zdzisław Nawrat

Rozmowa Dnia – PR PiK – Anna Sikorska

W gminie Lubicz powstało Centrum Usług Społecznych. To nowa instytucja, założona w miejsce Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Na czym polega ta zmiana, co oznacza dla mieszkańców, jakie zadania realizował będzie CUS i czy znajdą się na to środki finansowe? Gościem „Rozmowy Dnia” była Anna Sikorska, dyrektor placówki.

Jak podkreśliła Sikorska, otwarcie Centrum Usług Społecznych oznacza rozszerzenie działalności w porównaniu do spraw, którymi zajmował się Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. – To również wprowadzenie nowych usług, m.in. usługi sąsiedzkiej, usługi door to door, czyli transportu osób niesamodzielnych z miejsca zamieszkania do miejsca docelowego, głównie do placówek medycznych. Taki mamy plan. Także stworzenie w Gronowie, w sąsiedztwie, Centrum Opiekuńczo-Mieszkalnego, wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, a także, już po modernizacji obiektów w Lubiczu Dolnym, otwarcie nowego klubu wsparcia seniora.

Centra Usług Społecznych powołano w 2019 roku. Zakładano, że do końca 2030 roku aż 25 procent gmin utworzy tego typu placówki. Oficjalnie funkcjonuje ich niewiele ponad 60. Obecnie CUS-y nie cieszą się sporym zainteresowaniem. Z czego to wynika? – Myślę, że przede wszystkim wynika to z lęku przed nieznanym, ale także trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że ośrodki pomocy w Polsce są na różnym wektorze prędkości. Większość tych, które osobiście znam, chociażby z naszego województwa, już realizuje usługi społeczne. Jednak być może brakuje odwagi, być może samorząd nie jest jeszcze przekonany, że ta nowa instytucja, która będzie nie tylko budowała usługi społeczne na rzecz mieszkańców, ale też sieciowała usługi z różnych obszarów, będzie też instytucją, która odpowiada i będzie się umacniała. Znajdzie swoje trwałe miejsce na mapie lokalnej aktywności społecznej.

Problemem mogą być również kwestie budżetowe i krótka faza finansowania. – Na pewno jest obawa, co po zakończeniu realizacji projektu, ale myślę, że te Centra Usług Społecznych same będą się bronić swoją jakością usług. Zmieni się postrzeganie pomocy społecznej, która nadal będzie bardzo ważnym obszarem. Osoby ubogie, osoby o niskich dochodach, borykające się z trudnościami, z różnymi dysfunkcjami i problemami nadal pozostają w obszarze naszego zainteresowania. Nadal mogą liczyć na wsparcie, zarówno w formie świadczeń finansowych, czyli materialnych, jak i niematerialnych. Jednak obok tego będziemy rozwijać usługi szeroko dostępne dla mieszkańców naszej gminy – wskazała Sikorska.

Centrum Usług Społecznych napisało aplikację, która została bardzo dobrze oceniona przez władze samorządowe. – Projekt musi być odpowiedzią na zdiagnozowane potrzeby. Opracowaliśmy taką diagnozę potrzeb i potencjału w obszarze usług społecznych naszej gminy Lubicz, przy pomocy pracowni bydgoskiej. Badania jednoznacznie nam pokazały, jakie potrzeby mają mieszkańcy w sferze usług społecznych. Potrzebują rozwoju usług wspierających na rzecz konkretnych grup społeczeństwa. Mianowicie, nadal są duże braki w obszarze wsparcia seniorów, osób niesamodzielnych, osób z niepełnosprawnościami, dzieci i młodzieży. Także rodzin doświadczających różnego rodzaju kryzysów, ale są także potrzeby w sferze animacji lokalnej, aktywności i wolontariatu. Także tutaj Centrum Usług Społecznych w Lubiczu zapewni nową usługę: wsparcie i pomoc tym wszystkim, którzy przejawiają aktywność na rzecz środowiska lokalnego, mają pewien pomysł na siebie i innych. Serdecznie zapraszamy.

Maciej Grześkowiak

2024-09-30
Maciej Grześkowiak/fot. Archiwum

Maciej Grześkowiak/fot. Archiwum

Rozmowa Dnia – PR PiK – Maciej Grześkowiak

PESA chce budować pociągi szybkich prędkości. W tej sprawie podpisała ostatnio porozumienie z hiszpańską firmą Talgo. Ma też dostarczyć wodorowe lokomotywy do Szwecji. Inwestycyjnych planów ma znacznie więcej, a wraz z nimi planuje rozbudowę i zwiększenie zatrudnienia.

Między innymi o tym Maciej Wilkowski rozmawiał z dyrektorem ds. projektów strategicznych i komunikacji PESY Maciejem Grześkowiakiem, który o 8:30 był gościem „Rozmowy Dnia" Polskiego Radia PiK.

Inwestycyjnych planów ma znacznie więcej, a wraz z nimi PESA planuje rozbudowę i zwiększenie zatrudnienia.

Na targach kolejnictwa InnoTrans w Berlinie doszło do podpisania porozumienia między PESĄ i hiszpańską firmą Talgo. – Targi to największe na świecie spotkanie branży kolejowej, trwające cztery dni. Porozumienie z Talgo jest dla nas bardzo ważne, ponieważ pracowaliśmy na nad nim i nad tym, co zawiera w sobie, ponad dwa lata. PESA z każdym rokiem buduje swoje kompetencje w tym obszarze pojazdów elektrycznych, natomiast dla tych z państwa, którzy nie wiedzą, są bariery technologiczne: 160 km/h, dalej 200, 250, a potem mamy tę oczekiwaną wartość na liniach dużych prędkości w Polsce – 330 km/h. To jest ogromna wiedza, czasami firmy budowały te kompetencje i technologiczne rozwiązania przez 20-30 lat.

– Od początku zakładaliśmy, że gdyby pojawiły się przetargi w Polsce, albo w krajach Trójmorza, a mają się pojawić, to chcemy uniknąć błędów. Nie chcemy wszystkiego uczyć się sami. Szukaliśmy partnera, z którym będziemy mogli to zrobić, który podzieli się technologią, ale także zgodzi na to, żeby część tych pojazdów była produkowana w Bydgoszczy – podkreślił Grześkowiak.

– PESA i Talgo to są dwie bardzo komplementarne firmy. Pierwsza z nich ma ogromne doświadczenie w budowie pojazdów elektrycznych, regionalnym, lokomotyw i tramwajów. Z kolei Talgo buduje tylko HS-y, czyli pojazdy dużych prędkości. Te kompetencje się uzupełniają, ten wspólny projekt HS to początek. Myślę, że w przyszłości będziemy współpracować w produkcji innych pojazdów na bardzo różnych rynkach – podkreślił Grześkowiak.

Zdradził również, ile czasu może zająć skonstruowanie polsko-hiszpańskiej „rakiety”. –

Dyrektor PESY potwierdził, że firma chce wystartować w przetargu na dostarczenie pociągów szybkiej prędkości w Polsce. – Daty, o których się mówi na kolejach dużych prędkości w Polsce na dostawę to lata 2033, może 2035. Wtedy będziemy w stanie z całą pewnością to przygotować. Normalnie opracowywanie tych rozwiązań zajęło Hiszpanom, czy Francuzom z TGV między 20 a 30 lat. Dzięki naszej współpracy z Talgo ta droga się skróci.

– Przeszliśmy bardzo intensywną, trudną restrukturyzację. Firma miała turbulencję, została przejęta przez Polski Fundusz Rozwoju. Konsorcjum banków, zbudowane dzięki wsparciu PFR-u, zasiliło nas kredytami. W tej chwili sytuacja jest stabilna, po raz pierwszy od kilku lat mamy zysk netto i bardzo stabilne perspektywy. To spowodowało, że właściciel, czyli PFR zdecydował się wesprzeć nas środkami na inwestycje. Dla tych, którzy mieszkają w Bydgoszczy albo czasami po Bydgoszczy podróżują, to zwrócicie uwagę od strony dworca kolejowego albo od ulicy Pileckiego, w tej chwili trwają wyburzenia i porządkowanie terenu. Będziemy budować bardzo duże, nowoczesne hale budowy konstrukcji stalowych, konstrukcji aluminiowych, także hale montażu końcowego o długości 200 metrów. To hala przygotowana już do montażu długich pojazdów, kolei dużych prędkości. Do tego bardzo dużo inwestycji w technologię, to będą lasery, automatyzacja, także bardzo nowoczesnych magazyn tuż przy hali montażu końcowego – opowiadał Grześkowiak o realizowanych i planowanych inwestycjach przez bydgoską firmę.

Rozwój firmy oznacza także powiększenie personelu. Według szacunków powstanie 500 nowych miejsc pracy. – Biorąc pod uwagę bardzo niskie bezrobocie w Bydgoszczy, między dwa a trzy procent w ostatnich lata, bardzo trudno jest o wyspecjalizowanych pracowników. W tej chwili szukamy mechaników, spawaczy, ślusarzy, elektromonterów, monterów, lakierników, hydraulików, automatyków, operatorów robotów spawalniczych. Mimo, że te hale dopiero będą budowane, te działa rekrutacyjne już rozpoczęliśmy i będziemy szukać pracowników. Głównie w regionie, ale też w okolicach Piły i Chojnic, tam docieramy z komunikacją tych ofert. Mamy nadzieję, że uda nam się ściągnąć część osób. Jeśli nie, będziemy musieli posiłkować się pracownikami z zagranicy, czego chcielibyśmy uniknąć.

Zobacz także

„W Bydgoszczy powinno się odbywać żużlowe Grand Prix". Łukasz Schreiber o promocji miasta

2024-02-19, 17:45

Kolejny kandydat na prezydenta Włocławka. Start w wyborach ogłosił Rafał Sobolewski

2024-02-19, 13:38

Partyjne szyldy zostawione w tyle? Łukasz Schreiber: Chcemy przyłączenia różnych środowisk

2024-02-18, 16:29

Rafał Bruski powalczy o reelekcję. Prezydent Bydgoszczy z poparciem PO i Lewicy

2024-02-18, 13:17

„Bydgoska Prawica” Łukasza Schreibera zaprezentowała kandydatów do Rady Miasta [lista]

2024-02-17, 17:03

Tusk na konwencji KO: Jesteśmy gwarantami zakończenia wojny rządu z samorządem

2024-02-17, 16:49

Hołownia na konwencji Trzeciej Drogi: przywrócimy szacunek polskim samorządom

2024-02-17, 14:50

Karta Bydgoszczanina odpowiedzią na wyludnienie miasta? To propozycja „Bydgoskiej Prawicy”

2024-02-16, 20:56

Toruński radny Bartosz Szymanski kandydatem na prezydenta miasta. „Jesteśmy jednością” [zdjęcia]

2024-02-16, 20:03

Rośnie lista kandydatów na prezydenta Włocławka. Do wyścigu startuje senator Krzysztof Kukucki

2024-02-16, 19:05
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę