Rozmowa Dnia
Kapitan Paweł Banasiak
Między innymi o tym w „Rozmowie dnia”. Naszym gościem był kapitan Paweł Banasiak, oficer prasowy 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Rozmawiał z nim Michał Słobodzian.
– Terytorialsem może zostać każdy posiadający obywatelstwo polskie, niekarany za przestępstwo umyślne – powiedział kapitan. – Szeregowi mogą mieć do 60 lat, podoficerowie i oficerowie do 63 lat. Rejonowa Wojskowa Komisja Lekarska weryfikuje, żeby ta osoba była zdrowa pod względem fizycznym i psychicznym, wtedy jest zdolna do służby – dodał Banasiak.
Zanim potencjalny kandydat dostanie się do WOT-u, musi przejść rozmowę kwalifikacyjną. – Warto się do niej przygotować, jest dostępny stu stronicowy dokument z podstawową wiedzą. Te elementy są poruszane w Wojskowym Centrum Rekrutacji. Po rozmowie można wskazać rekruterowi, na jakie stanowisko najlepiej skierować kandydata – zaznaczył nasz rozmówca.
Wojska Obrony Terytorialnej dla wielu mogą być przygodą. Służba niesie za sobą też korzyści. – Dodatek za gotowość bojową wynosi 600 złotych. Za każdy dzień szkolenia wypłacane jest 172 złote. W niektórych okolicznościach żołnierz może otrzymać 78% zniżki na przejazdy koleją i komunikacją miejską. Mają oni też dostęp do bazy sportowej na terenach naszych batalionów. Ze względu na uczestnictwo w szkoleniach pracodawca nie może zwolnić żołnierza – powiedział kapitan.
Kandydaci muszą jednak mieć świadomość, że służba to też obowiązki, w tym te najważniejsze, podczas wojny. – W czasie wojny bronimy naszego stałego rejonu odpowiedzialności i zabezpieczamy przemarsz przez nasze województwo wojsk operacyjnych. Jeżeli zaszłoby taka konieczność, bronimy regionu. Mamy ostrą amunicję, mamy broń, do tego jesteśmy przeznaczeni – przyznał Banasiak.
Danuta Gadziomska
– Jest coraz więcej osób chcących zmienić swoje życie, właśnie w taki sposób. Dla mnie wspólnota Anonimowych Alkoholików to jest przedłużenie terapii, albo wstęp do niej i następnie kontynuacja rozwoju duchowego, bo bez niego przecież się nie da trzeźwieć. Jestem gorącym orędownikiem tej działalności, ponieważ alkoholik jest wyalienowany ze społeczeństwa. Tego mikro, jak i makro. Tam na mityngach, każdego dnia czekają na niego jego przyjaciele w niedoli – podkreślała Gadziomska.
Co jest mocą spotkań anonimowych alkoholików? – Prawda, prawdziwość tych osób, które biorą udział w mitingach, mówią o swojej drodze do trzeźwienia. Chciałabym jeszcze powiedzieć, że zanim przyjdziesz, to przedzwoń. Jeśli jesteś uzależniony, jeśli w twojej rodzinie jest problem. Chciałbym państwu podać numer telefonu regionalnego, który jest codziennie czynny od godziny 16:00 do 22:00. To jest numer 571 384 225. Przedzwoń, żeby dowiedzieć się, że za tym nie stoi żadna sekta. Dowiedzieć się, gdzie są mitingi, że właśnie masz tylko przyjść i nic więcej. Za podjęciem decyzji o pójściu na mityng zwykle stoi lęk. Ten sam, który każe sięgnąć po alkohol. To są dobrze znane alkoholikowi uczucia. Żeby rozbroić ten lęk, dobrze jest wcześniej przygotować się do tego, że nie pójdę tam i tam nic nie grozi. Nie muszę nic mówić, mam tylko być. Mam słuchać, jeśli chce, a jeśli nie, to opuszczę. Nikt nie będzie tego monitorował, ani oceniał, ani dawał jakiegokolwiek świadectwa swojej niechęci wobec tej osoby. Przychodzi się tam po to, żeby ratować swoje życie.
Anonimowi alkoholicy pracują zasadą 12 kroków, w niej jest wiele odniesień do Boga, więc rodzi się pytanie, czy to oferta bardziej dla wierzących. – Tu warto powiedzieć, jak to się zaczęło. To są lata 30. XX wieku. Dwóch alkoholików zauważa, że rozmowa alkoholika z alkoholikiem przynosi mu ulgę, ale w pewnym momencie to im nie wystarczało. Zaczęli się odwoływać do jakiejś siły wyższej i tutaj w tych 12 krokach mamy taki przekaz, że Bóg jakkolwiek go rozumiesz, bo każdy przecież z nas wierzy inaczej. Czy to Bóg, który jest w przekazie wiary chrześcijańskiej, czy to jest Bóg jako siła wyższa, czy jako nakaz zewnętrzny, który nie wiadomo skąd pochodzi. To prawda, że przez lata utrzymywał się i nadal utrzymuje się mit, że to jest raczej dla katolików, albo dla osób głęboko wierzących. Natomiast co z agnostykami, dla tych osób też jest miejsce. Zresztą na tym zlocie w Poznaniu również będą panele dla tych osób, które się absolutnie nie utożsamiają z wiarą. Myślę, że to jest droga dla każdego. Odwoływanie się do własnej duchowości, rozumienie swoich problemów, braku wyrażania emocji, to jest krok do zdrowienia. Jeśli jesteś uzależniony, to w szczególności jest to do Ciebie adresowane.
– Każdy ma swoje dno, są ludzie, którzy mają to dno bardzo płytko, a są tacy, którzy mają je bardzo głęboko. Nie możemy powiedzieć, że kiedy leżysz w rowie, albo siedzisz pod sklepem i w upale żebrzesz o parę groszy, żeby zapewnić sobie kolejną dawkę alkoholu, to jesteś alkoholikiem. Są wysoko funkcjonujący alkoholicy, oni mają inny poziom swojego dna, więc również te zajęcia, które się odbywają w ramach wspólnoty, one pokazują, do którego dna się zbliżyłeś. Pamiętam sytuację, kiedy zaproponowałam pewnemu alkoholikowi, który był wartościowym człowiekiem w innej dziedzinie. Miał przeprowadzić zajęcia dla mojej grupy terapeutycznej, ale warunek był jeden. To był wyjazd poza Toruń, ja go tam zawiozłam i powiedziałam „przywiozę Pana, ale nie wolno Panu pić”. Powiedział, że nie będzie i okazało się, że niestety nie wytrzymał. Jak to z alkoholem bywa. Dotrzymałam słowa, zabrałam go ponad 100 kilometrów i musiał dotrzeć na miejsce. Pół roku później zaprosił mnie na swój wernisaż i słowa, którymi mnie przywitał: „w ten sposób jeszcze nikt nigdy mnie tak nie upokorzył, jak Pani”. Od tego dnia nie wziąłem alkoholu do ust – wspominała Gadziomska. (...)
Ewa Jankowska
– Wydawałoby się, że dzięki szczepieniom ochronnym poradziliśmy sobie z krztuścem i odrą. Jednak już w zeszłym roku zauważyliśmy wzrost zachorowań na krztusiec w grupie dzieci od 0 do 4. roku życia. Jeśli weźmiemy okres porównywalny poprzedniego i tego roku, czyli pierwsze półrocza tych dwóch lat, to zauważymy, że w zeszłym roku mieliśmy tych zachorowań 18, a w tym roku mamy 156. Wzrost jest znaczący. Okazało się, że nie jest tylko w tej grupie, ale doszła druga – od 10. do 14. roku życia. Na pewno głównym czynnikiem jest tutaj obniżenie odporności po epidemii Covid-19, ale równie wysoko plasuje się zachowanie i działanie ruchów antyszczepionkowych – wskazała Jankowska.
Czy w związku z tym coraz więcej rodziców w naszym nie zgłasza swoich dzieci na szczepienia? – Tak, mówię tu o całym województwie. Przez cały zeszły rok mieliśmy około 2,5 tysiąca rodziców, którzy nie chcieli szczepić dzieci. Tak tylko w pierwszym kwartale 2024 roku mamy 2 700. Rok temu nie zaszczepiono około 2 100 dzieci. Dla porównania od stycznia do marca bieżącego roku ta liczba wynosi już 2 500.
– Szczepienia są bardzo ważne, bo nadal to jedyna skuteczna droga na zapobieganie chorobom. Idąc w retrospekcję historii. Wiemy, że dzięki szczepieniom udało się wyeradykować ospę prawdziwą. Ona dziesiątkowała ludzkość! Nie mieliśmy żadnych innych możliwości. Udało się to nam dzięki szczepieniom. Mieliśmy możliwości wyeliminowania i w dalszym ciągu idziemy w tym kierunku, jeśli chodzi o chorobę Heinego-Medina. W latach 50. i 60. spowodowała bardzo dużo zgonów i kalectwa. Do tej pory widzimy osoby kalekie, które przechorowały ją w tamtych latach. Następna jest odra, robimy wszystko, żeby ją wyeliminować, jednak ona wraca. W tym roku mamy jedno zachorowanie rodzime w regionie. Widzimy, że niestety obniża nam się wyszczepialność – wymieniała Jankowska.
Dyrektor PSSE w Aleksandrowie Kujawskim dodała, że nadal można się szczepić przeciwko wirusowi SARS-Cov-2. – To jest bardzo ważne. Musimy mówić o dobrodziejstwie szczepień. Tak, gdzie są szczepionki, warto to zrobić. Nic nie tracimy, a możemy zyskać zdrowie. (...)
Andrzej Arndt
Michał Słobodzian: Paraliż autobusów i tramwajów w Bydgoszczy jest przesądzony?
Andrzej Arndt: Bez strajku, bez jakiegokolwiek buntu załogi, właśnie taki paraliż grozi, dlatego już informujemy społeczeństwo, ponieważ rozmowy z zarządem, z Miastem, z Radą Nadzorczą nie przynoszą efektu, a sytuacja naprawdę jest tragiczna. Mamy okres letni, w którym jest zmniejszona liczba wyjazdów taborów, a już mamy braki. Jest połowa roku, mamy wykorzystany już prawie maksymalnie limit nadgodzin wszystkich naszych pracowników, więc pytamy, co będzie 1 września.
Czyli paraliż, ale nie dlatego, że wy zastrajkujecie, tylko będą wypadać autobusy i tramwaje…
Doświadczyliśmy tego dwa lata temu, kiedy załoga się zbuntowała indywidualnie, pominęła związki zawodowe, kierowcy, motorniczowie zatrzymali ruch w mieście, i widzieliśmy, jak mieszkańcy cierpieli. Cierpieliśmy na tym wszyscy, my, miasto, więc uciekamy od takich sytuacji, ale musimy społeczeństwo powiadomić o tej narastającej tragicznej sytuacji.
W liście do radnych, który opublikowała „Gazeta Wyborcza”, czytamy: „Jeśli nam nie pomożecie wybrnąć z tragicznej sytuacji, będziemy zmuszeni wykorzystać każdą prawnie zagwarantowaną możliwość do stworzenia odpowiednich warunków pracy naszym pracownikom”. To wyraźna groźba, ostrzeżenie, ale jednak o strajku, jeśli dobrze rozumiem...
Tak jak powiedziałem, strajk jest ostatecznością. Są też inne formy, o których nie chciałbym dzisiaj wspominać, które jak najmniej odczuliby mieszkańcy. Pierwsza forma, prawnie, to jest to, że publicznie pokazujemy ten problem, nie trzymamy tego wewnątrz, tylko dzielimy się ze społeczeństwem tym problem, bo liczymy na to, że również społeczeństwo nam pomoże.
Na czym głównie polega problem?
Oczywiście głównie na środkach finansowych. Podpisana w tej chwili umowa długoterminowa pokazuje, że jeszcze tylko w tym roku mamy większe środki, natomiast od przyszłego roku, mamy już następne umowy mieć obniżone. My w tym roku nie mamy [wystarczających] finansów – chcę powiedzieć, że od kilku lat wstecz umowy, które były podpisywane, nie były realizowane przez właściciela.
Co to znaczy?
To znaczy, że zarząd naszej spółki, żeby móc pokryć środki finansowe, wybierał własne środki, m.in. z kapitału zapasowego.
Te pieniądze miały być zwrócone, zostały?
Nie, niestety nie zostały zwrócone (…).
Marcin Skonieczka
Piotr Makowski
To będzie historyczny mecz. Nasza drużyna zameldowała się w finale po 48 latach. – Wiarę w zwycięstwo możemy budować na tym, co wydarzyło się w półfinałowym meczu z Amerykanami – mówi Makowski.
– Nasi zawodnicy są niezwykle silni psychicznie, pokazują olbrzymią determinację, szczególnie Fornal czy Huber, który pokazał w tym meczu naprawdę charakter – to są ludzie, którzy nie przegrywają i oni ciągną tych starszych – to jest specyficzne, że ci młodzi nadają ton tej rywalizacji. Do tego dochodzą Kurek, Leon, Łomacz, który dał świetną zmianę. Myślę, że to jest 50 proc. z małym wskazaniem na Francuzów, serce oczywiście mówi inaczej – wskazał.
Siatkarski finał rozpocznie się w sobotę (10 sierpnia) o 13.00. W Bydgoszczy będzie można go oglądać w strefie kibica na Wyspie Młyńskiej.
Małgorzata Mendelewska
Mendelewska podkreśliła w jednym z wywiadów, że „tacy rodzice jak my, marzą o tym, by ich dzieci odeszły z tego świata minutę przed nimi”. – Te myśli wynikają z doświadczenia. Czekamy kilkanaście, kilkadziesiąt lat na pomoc systemu państwa. W moim przypadku są to 44 lata, kiedy czekam, żeby ktoś po prostu pomógł nam i naszej córce. Trudno o tym mówić, ale wiele rodziców o tym myśli. Nie widzą innego rozwiązania, jak śmierć dziecka tuż przed własnym odejściem.
– Osoby nisko funkcjonują, przejawia się to silnymi zaburzeniami zachowania, agresją, brakiem komunikacji w potocznym rozumieniu. Są to osoby, które wymagają całkowitego wsparcia w każdym obszarze życia codziennego. Trzeba zatroszczyć się o elementarne potrzeby fizjologiczne, nakarmić, ubrać, przebrać. Dyżur trwa całą dobę przez kilkadziesiąt lat. W dzisiejszym systemie rodzice są zdani wyłącznie na siebie, bo nikt nie chce się zająć stroną, która jest najtrudniejsza, bo brakuje pieniędzy, terapeutów a takie dzieciaki, jak nasze dorosłe, po śmierci rodziców trafiają do szpitali psychiatrycznych, bądź do dps-ów. One są zupełnie nieprzygotowane do takiej opieki – mówiła Mendelewska.
Jednak w przypadku, gdy takie osoby są agresywne, podaje się im silne leki i próbuje się je uspokoić. – Są zapinane w pasy i pacyfikowane farmakologicznie. Po prostu wegetują, czasami przez kilkadziesiąt lat.
Małgorzata Mendelewska przeszła operację kręgosłupa po ataku swojej córki. – Trudno mi powiedzieć, co wzbudziło agresję. Nieraz wystarczy gest, słowo, niewłaściwe spojrzenie, obecność kogoś, jakiś włączony dźwięk i trudno mi jest ocenić, jak to się stało. Zaatakowała mnie w obronie, chwyciła za szyję i skończyło się, jak się skończyło. Takie rzeczy spotykają nas codziennie. Zachowania naszych dzieciaków są nieprzewidywalne.
Mama Pauliny przez wiele lat nie patrzyła córce w oczy. – Osoby autystyczne nie bardzo lubią kontakt wzrokowy. Nauczyłam się rozmawiać z nią, patrząc w drugą stronę, spuszczając wzrok, zachowując do tego odpowiednią intonację, bo ta niewłaściwa również powodowała niepokój, zagrożenie i lęki.
– Wizyta u lekarza to prawdziwy horror. Dzisiaj musimy podjąć działania zmierzające do kolejnej wizyty stomatologicznej. Żeby mogło dojść np. do wizyty stomatologicznej, wszystkie zabiegi są robione w całkowitym znieczuleniu. Nasza córka nie da się zbadać, zbliżyć lekarzowi. To my ją badamy z mężem, my jesteśmy jej lekarzem, obserwujemy ją. Myśląc, że przekazujemy właściwą informację lekarzowi. Jednak, żeby przetransportować córkę do szpitala, rozpoczynamy usypianie jeszcze w domu. Premedykację, która przygotowuje do zabiegu, rozpoczynamy w domu we współpracy z lekarzem anestezjologiem. Oczywiście prywatnie, bo to nie wchodzi w zakres refundacji. Na szpitalnym parkingu dostaje kolejne leki, które obezwładniają ją i dopiero jak jest nieprzytomna, jest wyciągana z samochodu w kilka osób i przewożona na blok operacyjny. To jest bardzo duże niebezpieczeństwo i nie każdy lekarz chce się zgodzić na taką formę pomocy – opisała Mendelwska.
Marek Wojtkowski
Paweł Bukowski
„Terminal przeładunkowy to być albo nie być dla rozwoju gospodarczego regionu” – tak mówił w „Radiokonferencji” Polskiego Radia PiK wicemarszałek województwa Zbigniew Ostrowski. Z jego opinią zgodził się prezes Bukowski. – Terminal jest konieczny i z tego zdawały sobie sprawę władze miasta. Mam nadzieję, że nadal zadają sobie sprawę. Tak samo, jak władze Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego który przystąpił do spółki.
Według szacunków inwestycja ma przynieść rocznie 500 milionów złotych. – Mam przed sobą studium pre-wykonalności dla rozwoju węzła logistycznego Bydgoszcz. Opracowanie zlecone na życzenie miasta Bydgoszczy. Korzyść dla regionu ma wynieść od 14 do 16 miliardów złotych przez 30 lat. Cytuję to opracowanie. Podkreślam, że to nie jest opracowanie spółki, ani wspólników. Dzielenie przez 30 daje nam 500 milionów rocznie.
Z drugiej strony pojawia się głosy, że spółka zarządzana przez Bukowskiego może upaść. Brakuje kilkuset tysięcy złotych do końca roku. Mówiąc wprost, projekt jest zagrożony. – Wspólnicy spółki, podpisując między sobą tzw. umowę warunkową inwestycyjną, określili w niej swoje prawa i obowiązki w stosunku do projektu. Niestety w dużej mierze nie wywiązali się z tych obowiązków. W większości tak, ale ta najważniejsza rzecz nie została zrealizowana – finansowanie projektu.
Gdy ono się pojawi, PKP wniesie swoje tereny i przejmie udziały. – Tego nie zrobiono, PKP zapisało w umowie inwestycyjnej, że wniesie aportem tereny, wyceniane przez PKP na około sześć milionów złotych i tym samym stałoby się większościowym udziałowcem w spółce. Z punktu widzenia PKP to bardzo mądre zabezpieczenie. Nie ma finansowania, nie ma aportu. Jednak wspólnicy zobowiązali się do zdobycia finansowania. Oni sami sobie narzucili taki warunek. Umowa obowiązuje i te zapisy są.
Teraz większościowym udziałowcem jest Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który zaznacza, że nie chce zarządzać tym projektem. – KOWR ma tutaj rację. Tak było od początku, KOWR zakłada spółkę, wprowadza kapitał zakładowy w wysokości dwóch milionów złotych. Merytorycznie dalej prowadzi to PKP i Park Przemysłowo-Technologiczny od strony organizacyjnej. W PKP trwają działania, zmierzające do pozyskania drugiej części terenu od Lasów Państwowych i wskazało tereny na zamianę. Jeśli chodzi o drugą część terenu potrzebnego na terminal, to jest osobny wątek, ale tu wszystko jest wykonane, jeśli mówimy o pozyskaniu terenów, jest zgoda odpowiednich ministerstw. PKP wytypowało tereny i trzeba je zamienić, ale wciąż nie ma finansowania dla projektu. PKP, opierając się na umowie, nie zrobi tego. Takie jest moje zdanie, jak i PKP.
Spotkanie udziałowców zostało odroczone do końca sierpnia. Czy w tym miesiącu zapadną ostateczne decyzje? – Zgromadzenie wspólników 31 lipca zostało przerwane. Druga część ma się odbyć 29 sierpnia. Uzasadnienie KOWR-u było takie, że potrzeba decyzji ministra rolnictwa, która ma zapaść w tym czasie. Myślę, że ta decyzja będzie dotyczyła sprawy 500 tysięcy złotych, czyli kwoty potrzebnej na funkcjonowanie spółki do końca roku. To było już wspominane w mediach. Trzeba podkreślić, że to nie jest kwota na realizację projektu, nawet nie na wykonanie projektów budowlanych. Te pieniądze są potrzebne po to, żeby „ukraść” trochę czasu.
Grzegorz Boroń
Zobacz także
Paweł Gulewski: Chcę, by Toruń był kojarzony nie tylko ze starówką, ale też z biznesem [Rozmowa dnia]
2024-03-19, 09:02- Z zazdrością patrzę na to, co się dzieje w obszarze rozwoju biznesu w Bydgoszczy. Chciałbym, by w Toruniu również był dobry klimat dla przedsiębiorców - mówił w „Rozmowie dnia” w PR PiK Paweł Gulewski - kandydat Koalicji… Czytaj dalej »
Koalicja Ruchów Miejskich: Chcemy parku kulturowego w kompleksie Ducha Świętego
2024-03-18, 16:41- Nowe odkrycia archeologiczne przy Bramie Klasztornej mogą na dłużej zatrzymać turystów w Toruniu - uważają kandydaci do Rady Miasta z Koalicji Ruchów Miejskich. Apelują o natychmiastową zmianę projektu i przeniesienie planowanej… Czytaj dalej »
„Bydgoskie Przedmieście jest piękne”. Koalicja Ruchów Miejskich uczy historii... w ruchu!
2024-03-18, 07:55Spacerem po Bydgoskim Przedmieściu Koalicja Ruchów Miejskich zainaugurowała w Toruniu cykl spotkań z mieszkańcami. Można było i poznać lokalną historię, i porozmawiać na wiele tematów. Czytaj dalej »
Według nieoficjalnych danych Władimir Putin wygrał wybory prezydenckie w Rosji
2024-03-17, 22:11Do wyborów stanęli szef partii LDPR Leonid Słucki, wicemarszałek Dumy Państwowej Władysław Davankow, zastępca Dumy Państwowej Nikołaj Charitonow i obecna głowa państwa, Władimir Putin. „Putin stanął przeciwko trzem kandydatom… Czytaj dalej »
Trzecia Droga wskazuje drogę do gospodarczego i komunikacyjnego rozwoju miasta
2024-03-17, 16:00Kandydaci Trzeciej Drogi chcą chronić miejską zieleń, promować otwartość urzędników na bydgoszczan oraz zapewnić sprawny, przyjazny środowisku i tani transport publiczny. W planach ugrupowania jest m.in. inwestowanie w stacje wodorowe… Czytaj dalej »
Bydgoskie Śniadania i Akademia Liderów. Bydgoska Prawica o walce z wyludnieniem
2024-03-17, 14:37Bydgoska Prawica wskazuje m.in. na konieczność przyciągnięcia do miasta studentów. Służyć temu miałaby chociażby organizacja międzyuczelnianych, wspieranych przez magistrat Juwenaliów, czy powrót medycyny na bydgoskie uczelni… Czytaj dalej »
Wszystkie bydgoskie szkoły mają być EKO, a uczniowie - wysportowani
2024-03-16, 15:08Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski podsumował dotychczasowe osiągnięcia w zakresie edukacji i zapowiedział kolejne inicjatywy. To m.in. modernizacja warsztatów w szkołach zawodowych, starania o uzyskanie przez Bydgoszcz tytułu miasta… Czytaj dalej »
Bronią targowiska. Kandydaci PiS na radnych krytycznie o przebiegu Trasy Staromostowej
2024-03-16, 11:45Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości do Rady Miasta Torunia negatywnie ocenili planowany przebieg Trasy Staromostowej. W projekcie nie uwzględniono m.in przejścia dla pieszych pomiędzy cmentarzem a targowiskiem. Czytaj dalej »
Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy zaprezentowali w Bydgoszczy kandydatów do sejmiku
2024-03-15, 21:45- Wybory samorządowe to nie są wybory polityczne - mówił na konferencji prasowej Marcin Sypniewski, lider bydgoskiej Konfederacji. Ugrupowanie w wyborach do sejmiku województwa startuje wspólnie z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Czytaj dalej »
Chcą podnieść rangę Fordonu. Bydgoska Prawica postuluje, by utworzyć tu urząd miasta
2024-03-15, 21:13Od parku, przez nowe drogi dojazdu i nocny autobus, aż po plażę i palmy! Bydgoska Prawica zaprezentowała swoje pomysły na rozwój Fordonu. - Chcemy podnieść rangę tego miejsca, które do tej pory uważane było za „sypialnię Bydgoszczy”… Czytaj dalej »