Maciej Grześkowiak
Między innymi o tym Maciej Wilkowski rozmawiał z dyrektorem ds. projektów strategicznych i komunikacji PESY Maciejem Grześkowiakiem, który o 8:30 był gościem „Rozmowy Dnia" Polskiego Radia PiK.
Inwestycyjnych planów ma znacznie więcej, a wraz z nimi PESA planuje rozbudowę i zwiększenie zatrudnienia.
Na targach kolejnictwa InnoTrans w Berlinie doszło do podpisania porozumienia między PESĄ i hiszpańską firmą Talgo. – Targi to największe na świecie spotkanie branży kolejowej, trwające cztery dni. Porozumienie z Talgo jest dla nas bardzo ważne, ponieważ pracowaliśmy na nad nim i nad tym, co zawiera w sobie, ponad dwa lata. PESA z każdym rokiem buduje swoje kompetencje w tym obszarze pojazdów elektrycznych, natomiast dla tych z państwa, którzy nie wiedzą, są bariery technologiczne: 160 km/h, dalej 200, 250, a potem mamy tę oczekiwaną wartość na liniach dużych prędkości w Polsce – 330 km/h. To jest ogromna wiedza, czasami firmy budowały te kompetencje i technologiczne rozwiązania przez 20-30 lat.
– Od początku zakładaliśmy, że gdyby pojawiły się przetargi w Polsce, albo w krajach Trójmorza, a mają się pojawić, to chcemy uniknąć błędów. Nie chcemy wszystkiego uczyć się sami. Szukaliśmy partnera, z którym będziemy mogli to zrobić, który podzieli się technologią, ale także zgodzi na to, żeby część tych pojazdów była produkowana w Bydgoszczy – podkreślił Grześkowiak.
– PESA i Talgo to są dwie bardzo komplementarne firmy. Pierwsza z nich ma ogromne doświadczenie w budowie pojazdów elektrycznych, regionalnym, lokomotyw i tramwajów. Z kolei Talgo buduje tylko HS-y, czyli pojazdy dużych prędkości. Te kompetencje się uzupełniają, ten wspólny projekt HS to początek. Myślę, że w przyszłości będziemy współpracować w produkcji innych pojazdów na bardzo różnych rynkach – podkreślił Grześkowiak.
Zdradził również, ile czasu może zająć skonstruowanie polsko-hiszpańskiej „rakiety”. –
Dyrektor PESY potwierdził, że firma chce wystartować w przetargu na dostarczenie pociągów szybkiej prędkości w Polsce. – Daty, o których się mówi na kolejach dużych prędkości w Polsce na dostawę to lata 2033, może 2035. Wtedy będziemy w stanie z całą pewnością to przygotować. Normalnie opracowywanie tych rozwiązań zajęło Hiszpanom, czy Francuzom z TGV między 20 a 30 lat. Dzięki naszej współpracy z Talgo ta droga się skróci.
– Przeszliśmy bardzo intensywną, trudną restrukturyzację. Firma miała turbulencję, została przejęta przez Polski Fundusz Rozwoju. Konsorcjum banków, zbudowane dzięki wsparciu PFR-u, zasiliło nas kredytami. W tej chwili sytuacja jest stabilna, po raz pierwszy od kilku lat mamy zysk netto i bardzo stabilne perspektywy. To spowodowało, że właściciel, czyli PFR zdecydował się wesprzeć nas środkami na inwestycje. Dla tych, którzy mieszkają w Bydgoszczy albo czasami po Bydgoszczy podróżują, to zwrócicie uwagę od strony dworca kolejowego albo od ulicy Pileckiego, w tej chwili trwają wyburzenia i porządkowanie terenu. Będziemy budować bardzo duże, nowoczesne hale budowy konstrukcji stalowych, konstrukcji aluminiowych, także hale montażu końcowego o długości 200 metrów. To hala przygotowana już do montażu długich pojazdów, kolei dużych prędkości. Do tego bardzo dużo inwestycji w technologię, to będą lasery, automatyzacja, także bardzo nowoczesnych magazyn tuż przy hali montażu końcowego – opowiadał Grześkowiak o realizowanych i planowanych inwestycjach przez bydgoską firmę.
Rozwój firmy oznacza także powiększenie personelu. Według szacunków powstanie 500 nowych miejsc pracy. – Biorąc pod uwagę bardzo niskie bezrobocie w Bydgoszczy, między dwa a trzy procent w ostatnich lata, bardzo trudno jest o wyspecjalizowanych pracowników. W tej chwili szukamy mechaników, spawaczy, ślusarzy, elektromonterów, monterów, lakierników, hydraulików, automatyków, operatorów robotów spawalniczych. Mimo, że te hale dopiero będą budowane, te działa rekrutacyjne już rozpoczęliśmy i będziemy szukać pracowników. Głównie w regionie, ale też w okolicach Piły i Chojnic, tam docieramy z komunikacją tych ofert. Mamy nadzieję, że uda nam się ściągnąć część osób. Jeśli nie, będziemy musieli posiłkować się pracownikami z zagranicy, czego chcielibyśmy uniknąć.