Izabela Kapsa
Jak wskazuje dr hab. Izabela Kapsa, prof. ucz. UKW, frekwencja była niższa niż w 2019 roku, ale na poziomie do przewidzenia.
- Zwróćmy uwagę, że zarówno w Koalicji Obywatelskiej, jak i w Prawie i Sprawiedliwości w naszym regionie, właściwie poza „jedynkami" nie było żadnych większych działań na rzecz promowania innych kandydatów - analizuje dr hab. Izabela Kapsa, prof. ucz. - To wygląda tak, jakby same partie polityczne uznały, że dwa miejsca z tego regionu, czyli po jednym dla każdej z największych partii, są w zupełności wystarczające. Mobilizacji dla innych kandydatów nie było w ogóle. Nowe billboardy z innych partii albo z kandydatami z niższych miejsc na liście pojawiły się naprawdę kilka dni przed samymi wyborami. Spotkań z wyborcami właściwie nie organizowano, w związku z tym trudno się dziwić wyborcom, że nie poczuli mobilizacji do tego, żeby pójść i zagłosować na kolejne nazwiska, żeby ta frekwencja była większa i więcej kandydatów uzyskało takie poparcie, które dałoby trzy mandaty z naszego regionu (...).