Marek Wojtkowski
Agnieszka Marszał: Będziemy dzisiaj rozmawiać o sprawach samorządu, bo ta mijająca kadencja, jak obrazowo o tym myślę, była jak zderzenie małej łódeczki z wielkim lodowcem. Dużo spadło na nas wszystkich i na samorządy także: pandemia, wojna, kryzys gospodarczy, inflacja. Jak Pan myśli o tej kolejnej [kadencji], to jest więcej spokoju, czy myślenie o tym, jakie te wyzwania będą? W ogóle dla samorządów?
Marek Wojtkowski: Może zacznę tak historycznie: gdyby w 2014 roku, 8 grudnia, kiedy obejmowałem urząd prezydenta miasta, ktoś mi powiedział, co mnie czeka w tych dwóch kadencjach, to mówiąc kolokwialnie, nie obrażając nikogo, popukałbym się w głowę.
Myślałam, że Pan powie, że by uciekł.
Uciekł nie, jak lubię wyzwania. Natomiast tak, jak Pani Redaktor powiedziała, nikt tego po prostu nie przewidział: na początku pandemia i te kryzysy międzynarodowe, oczywiście ten kryzys, który nas bardzo mocno dotyka i dotyczy, później ten kryzys gospodarczy – to wszystko się nałożyło, także te dwie kadencje były bardzo trudne, ale myślę, że staraliśmy się robić to, do czego zostaliśmy powołani, wykorzystywać wszystkie nadarzające się możliwości i tak nadal będziemy czynić.
Rzeczywiście, zdecydowałem się na kandydowanie na kolejną kadencję, pięcioletnią. Jeszcze mamy troszeczkę do zrobienia. Myślę, że to będzie już moja ostatnia kadencja – nie chcę tutaj rzucać żadnych deklaracji, ale wychodzę z założenia, że każdy się w jakiś sposób „zużywa”. Ja jestem prezydentem miasta już dziewięć lat, więc gdyby doszło do tego kolejne pięć lat, to 14 lat [łącznie] w zupełności by wystarczyło. Mamy wielkie plany i wielkie wyzwania. Chcemy po prostu wykorzystać, drodzy Państwo, moment, który dała nam historia, bo ja cały czas do tego tak podchodzę – mimo tego, co się wydarzyło w ostatnich latach, mamy taki szczególny moment w historii dla Polski.
Myśli Pan, że teraz będzie łatwiej? Bo samorządowcy często narzekali, że współpraca na linii samorząd – rząd była dla niektórych trudna, choć wiele dobrego też się w samorządach zadziało – spraw finansowanych przy współudziale rządu.
Ależ oczywiście, że tak, tutaj absolutnie nie można wszystkiego krytykować, bo te programy rządowe, już abstrahując od tego, jak one były dystrybuowane, oczywiście pomogły też samorządom. My chociażby z programu rządowego Polski Ład bardzo wiele skorzystaliśmy, już abstrahując od tego, że tych pieniędzy bardzo wiele nam zabrano, więcej, niż otrzymaliśmy od rządu. Ale to minęło, ja jestem po prostu optymistą: już widać progres w relacji samorządy – rząd. Rozmawiamy z wojewodami jako przedstawicielami rządu w naszych województwach, także ta współpraca układa się znakomicie.
Ja wielu ministrów znam osobiście, nawet zostałem powołany ostatnio do zespołu roboczego przy Ministerstwie Sportu i Turystyki dotyczącego budowy infrastruktury sportowej i finansowania zadań sportu, i też wyraziłem swoją opinię, że bardzo wiele w tej infrastrukturze się zadziało w ostatnich latach, zostało wybudowanych wiele obiektów, natomiast brakuje nam środków na to, żeby te obiekty ciągle funkcjonowały, na tzw. animatorów, i naprawdę minister się nad tym bardzo mocno pochylił. Nam zależy, żeby te orliki, boiska ze sztucznymi pięknymi nawierzchniami, które powstały, funkcjonowały, by żyły, by w porach letnich były czynne od godzin porannych do 22.00, bo tego dzieciaki po prostu potrzebują. To jedno z wielu oczywiście zadań, które chcemy zrealizować (...).