Grażyna Dziedzic
Michał Jędryka: Od kilku dni jest Pani kuratorem oświaty. Do tej pory była Pani dyrektorem jednego z bardziej znanych bydgoskich liceów. Z jakimi uczuciami objęła Pani nowe stanowisko?
Grażyna Dziedzic: Żal mi oczywiście pozostawić III Liceum, bo to w jakimś sensie moje dziecko. To nie znaczy, że zaczęło istnieć w czasach, gdy zostałam dyrektorem, ale spędziłam tam sporo czasu, bo 26,5 roku jako dyrektor, a przedtem kilka lat jako nauczyciel. Zawsze żal zostawiać takie miejsce pracy, ale są też nowe wyzwania i trzeba je podejmować.
Jakie są najpilniejsze, najbardziej rzucające się w oczy wyzwania obecnie w kuratorium?
- Wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą jest to, żeby zarówno kuratorium, jak i edukacja były apolityczne. Chcemy wychowywać mądrych ludzi, odpowiedzialnych, bez znaczenia z jakimi poglądami politycznymi.
To możliwe, żeby oświata była zupełnie apolityczna?
- W stu procentach nigdy tak nie jest, bo wszyscy mamy jakieś swoje poglądy, a z nich wynikają nasze zachowania. Myślę jednak, że jeśli się staramy, aby polityka zeszła nawet nie na drugi, a na trzeci plan, to wtedy zaczynamy myśleć merytorycznie i dostrzegać problemy, które trzeba rozwiązać. Mało tego - myślimy sobie, co nowego warto by wprowadzić, żeby to był autentyczny rozwój, a nie tylko gadanie o rozwoju.
Jak Pani myśli - co w polskiej szkole jest głównie do naprawienia w tej chwili?
Wiele rzeczy jest - nawet nie nie użyłabym słowa „naprawienie” – ale do zreformowania, stworzenia trochę innej wizji. Przede wszystkim jeśli chodzi o wychowanie i opiekę psychologiczną to uważam, że mamy bardzo dużo do zrobienia. Okazuje się, że jesteśmy jako młode społeczeństwo - mówię tutaj o uczniach - coraz słabsi. Młodzież i dzieci potrzebują wsparcia i trzeba im go udzielić. (...)