Zbigniew Ostrowski
Michał Jędryka: Kończy się Rok Andrzeja Szwalbego, który został ogłoszony z okazji stulecia jego urodzin i jak grom z jasnego nieba spada informacja, że nie będzie - przynajmniej w trybie pozakonkursowym, który podano - dofinansowania do rozbudowy Filharmonii Pomorskiej. Ta rozbudowa została już zaprojektowana, została wybrana koncepcja, ale w tej chwili toczy się gra o środki na samą inwestycję?
Zbigniew Ostrowski: Na marginesie Roku Andrzeja Szwalbego można by powiedzieć, że nie będziemy mieli na jego koniec dobrych wiadomości dla wieloletniego dyrektora FP. Niestety nie zostaliśmy uwzględnieni w programie krajowym Feniks, opierającym się na środkach europejskich, który pozwala inwestować między innymi w infrastrukturę, kulturę środowisko. Historia naszych zabiegów o pozyskiwanie środków europejskich, czy w ogóle środków ministerialnych ma kilka lat. Próbowaliśmy to robić od momentu, kiedy uprzedmiotowiała się wizja budowy czy rozbudowy Filharmonii Pomorskiej. W 2017 roku występowaliśmy o zgody, pozwolenia, także przygotowywaliśmy się do konkursu architektonicznego. Dość powiedzieć, że w 2020 roku właściwie wszystko było już jasne.
Dzisiaj możemy powiedzieć, że jeśli chodzi o duże inwestycje kulturalne w całym kraju, jesteśmy najlepiej przygotowani. Spełniamy wszystkie kryteria tak zwanej gotowości inwestycyjnej - nie mówię już o projektach, koncepcjach itd., ale o konkretnych pozwoleniach na budowę. Myśleliśmy, że to będzie dobry argument, a może nawet przesądzający, jeżeli chodzi o startowanie w tak zwanym trybie pozakonkursowym w Feniksie. Niestety na krótkiej liście znalazło się wprawdzie 16, czy 17 inwestycji, ale już na liście ostatecznej tylko siedem, bez udziału Filharmonii Pomorskiej.
Jeżeli dzisiaj z ministerstwa słyszymy argumenty, że w trybie pozakonkursowym nie przewidziano możliwości finansowania tak dużych inwestycji, jak ta Filharmonii Pomorskiej, to uważam, że to trochę mijanie się z prawdą, bo budżet sięgał wysokości 800 milionów złotych, więc jeszcze 400 zostałoby do podziału.
Ile potrzeba na rozbudowę Filharmonii Pomorskiej?
- Według kosztorysów prawie 400 milionów złotych. Warto dodać, że my dla tej inwestycji - ponieważ bardzo nam zależy, żeby jak najprędzej ją rozpocząć - przeznaczymy w najbliższym budżecie województwa na przyszły rok i lata następne 25 proc. kosztów tej budowy. Czyli w budżecie na przyszły rok i w wieloletniej prognozie finansowej umieścimy kwotę około 80-100 milionów złotych jako nasz wkład własny. Nie możemy jednak wykonać żadnego kroku z ogłoszeniem na przykład przetargu, dopóki nie będziemy mieli pełnego finansowania.
Oczywiście „nie zasypiamy gruszek w popiele” i w tej chwili ogłaszamy przetarg na inżyniera kontraktu, ale to nie zmienia faktu, że na przysłowiowe „wbicie łopaty” nie mamy jeszcze warunków, a potrzeba ponad 30 miesięcy od „wbicia łopaty”, żeby filharmonia zaczęła funkcjonować.
Czy to koniec świata? Czy nie przyznanie tych środków oznacza, że inwestycja może być zagrożona?
- Jeśli uznamy, że historia jest nauczycielką życia, to możemy powiedzieć, że z podobnymi problemami spotkaliśmy się, kiedy podjęliśmy decyzję o rozbudowie Opery Nova. Zabiegaliśmy, wydeptywaliśmy ścieżki o finansowanie zewnętrzne dla tej inwestycji i przypomnę, że nasze zabiegi skończyły się niczym. To zresztą spowodowało roczne czy dwuletnie opóźnienie budowy, a w konsekwencji sytuacja jest taka, że Operę Nova budujemy z naszych środków budżetowych.
Niestety tak dobrego planu nie możemy mieć dla Filharmonii Pomorskiej, z tego względu, że to inwestycja potężna – jak mówiłem około 400 milionów złotych. Ale oczywiście będziemy zabiegali o kolejne środki. (...)
Każdy, kto przyjdzie po nas - gdyby tak się wydarzyło - nie może tej inwestycji „zasypać”. To zbyt ważna sprawa dla Bydgoszczy, dla rozwoju całego regionu. Od wielu lat udowadniamy to Komisji Europejskiej. Przeznaczamy bardzo duże środki na rozwój kultury, na inwestycje w dziedzinie kultury i Komisja Europejska uznaje to za element rozwoju społeczno-gospodarczego naszego województwa. (...)