Krzysztof Gawkowski
Michał Jędryka: Jak Pan ocenia wczorajszy dzień w Sejmie, a w szczególności wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy i nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni?
Krzysztof Gawkowski: To dobry dzień dla Polski - dlatego, że rozpoczyna się normalna zmiana. Prawo i Sprawiedliwość odchodzi do lamusa, a przychodzi władza, która będzie Polskę sprzątała i naprawiała. Tak też traktuję wystąpienie Szymona Hołowni, który powiedział wprost, że Sejm będzie przyjazny obywatelom, że prawo będzie konsultowane a nie narzucane. Jednocześnie też złożył jasną deklarację, że barierki sprzed Sejmu znikają, czyli wychodzimy z państwa, mającego charakter oprawczy, totalitarny, czy wskazujący, że obywatel ma być daleko od władzy.
To mi się podoba, ale jestem też zaniepokojony, a nawet trochę zniesmaczony tym, co powiedział prezydent Andrzej Duda, bo widać wyraźnie, że mówił do dzisiejszej opozycji, czyli do PO, Lewicy i Trzeciej Drogi, do Donalda Tuska, jako przyszłego premiera. Mówił, że czegoś nie zrobi, będzie władzy pilnował zupełnie nie dostrzegając, że nowa opozycja wybrała marszałka, na premiera desygnował Mateusza Morawieckiego. To jest czysta hipokryzja, za którą trzeba krytykować.
Prezydent jednak deklaruje współpracę z przyszłym rządem.
- Ja też deklaruję współpracę z panem, czy z naszymi słuchaczami. Współpraca jednak może wyglądać tak, że panu to deklaruję, a później robię co innego. Jak idziesz do pracy i umawiasz się, że będziesz dostawał określoną pensję, a później szef ci wypłaca połowę, to patrzysz na jego czyny, czy na słowa? Tak samo jest z prezydentem. Mówi, że będzie współpracował z nowym rządem, ale powołał stary. Czy to rozsądne i normalne?
Marszałkiem został wybrany pan Szymon Hołownia, ukształtowała się nowa większość, a prezydent mówi: „nie, Mateusz jest lepszy; poczekajmy trochę, bo może znajdzie się większość”. To jest chora sytuacja.
Będziecie jednak musieli szukać kompromisu z prezydentem, żeby państwo przez te półtora roku mogło normalnie funkcjonować.
- Ale właśnie pokazujemy, że szukamy kompromisu, bo chcieliśmy dogadać się z prezydentem, żeby został nominowany od razu Donald Tusk. Prezydent prosił, żeby była umowa koalicyjna - by jeszcze przed posiedzeniem Sejmu zorientować się, gdzie jest większość. Jak to zrobiliśmy, to i tak nominował Mateusza Morawieckiego. To pokazuje obraz dużej hipokryzji. (...)
Prawo i Sprawiedliwość też mogło odebrać jako hipokryzję to, że mówicie o demokracji, a oni nie mają swojego wicemarszałka?
- Mają miejsce na swojego wicemarszałka Sejmu i Senatu, ale ma to być osoba, która nie będzie łamała demokracji. Nie wyobrażam sobie, że mamy pracować w prezydium Sejmu z osobami, które łamały kręgosłup Konstytucji, nie szanowały regulaminu Sejmu, czy Senatu. (...)
Nieoficjalnie mówiło się, że Krzysztof Gawkowski ma być wicepremierem. Będzie tak?
- Taka jest wola koalicji, ale oczywiście też starałem się o tę funkcję. Jest to zapisane w umowie koalicyjnej, ale dzisiaj umowy koalicyjne nie mają jeszcze charakteru umów państwowych i to na razie zobowiązanie kolegów i koleżanek, którzy tworzą koalicję. Mam wrażenie, że jest krok do tego, żeby rząd się zawiązał. Lewica chciałaby uczestniczyć w tym rządzie, złożyła taką deklarację, podpisała umowę koalicyjną. Ja - dzięki woli wyborców z Bydgoszczy, Inowrocławia, też całego okręgu wyborczego, koleżanek i kolegów z partii, którzy wskazywali mnie do pełnienia tej funkcji, jestem jednym z elementów szerokiego porozumienia. (…)