Przemysław Wipler
Michał Jędryka: Jak pan odebrał to, co przekazał przekazał szef kancelarii prezydenta, Marcin Mastalerek, a co usłyszeliśmy przed chwilą w wiadomościach, że dzisiaj prezydent wygłosi orędzie, w którym ujawni, komu przekażę misję tworzenia rządu.
Przemysław Wipler: Będziemy mieli bardzo ciekawy tydzień, w zależności od tego, jaki to będzie kandydat. Są dwie standardowe możliwości: jedna, że będzie to przedstawiciel dotychczasowego obozu władzy, czyli pan premier Mateusz Morawiecki, no i druga, że będzie to Donald Tusk. Wszystko inne będzie bardzo dużą niespodzianką. Prace nad sformułowaniem rządu rozpoczną się tak naprawdę po zaprzysiężeniu Sejmu, po tym, jak posłowie przestaną być posłami elektami X kadencji sejmu, i po tym, jak zostanie wybrany marszałek Sejmu, czyli za tydzień, w poniedziałek.
No właśnie: na 13 listopada prezydent zwołał pierwsze posiedzenie sejmu i tam Konfederacja, którą pan reprezentuje będzie miała 18-osobowy klub najprawdopodobniej. I to jest chyba jedyna dobra wiadomość dla Konfederacji, bo dzisiaj w tygodniku Do Rzeczy Łukasz Warzecha dosyć gorzko pisze, że mieliście być języczkiem u wagi, a zostało właśnie te 18 mandatów. Jak w wewnętrznych dyskusjach to oceniacie?
Trudno mi komentować tekst Łukasza Warzechy, którego jeszcze nie czytałem, ale te ostatnie wybory były dla nas bardzo, bardzo trudne, ponieważ byliśmy niesprawiedliwie pomawiani o to, że możemy współtworzyć rząd z Prawem i Sprawiedliwością. I to była jedna z tych emocji, które sprawiły, że wielu ludzi wahających się, zdecydowało się na nas jednak nie zagłosować. Mimo to, Konfederacja zdobyła 300 tysięcy wyborców i przybyło nam 7 mandatów. To jest bardzo duży wzrost, to jest wzrost z 11 do 18 mandatów. To jest bardzo dużo, po bardzo drogiej i bardzo ciężkiej kampanii, na którą duże partie i rządzący dotychczas obóz PiS-u, jak i Platforma Obywatelska, największa partia opozycyjna, wydały dziesiątki milionów złotych. Są to pieniądze, których, my, nasi sympatycy, nasi wyborcy nigdy na oczy nie widzieliśmy, i w tych trudnych warunkach udało nam się osiągnąć lepszy wyniki, niż bardzo wielu się spodziewało, niż wynikało nawet z sondażu podczas wieczoru wyborczego.
Czy w czasie obecnych rozmów w sprawie koalicji rządowej ktoś o was zabiega? Ktoś chce waszego poparcia, czy raczej w tej chwili te dwie główne siły się zadowalają tym, co mają i jest cisza w tym temacie?
Jeżeli misję sformułowania rządu dostanie Mateusz Morawiecki, to znajdzie się w sytuacji, w której tak, czy tak, będzie próbował z nami rozmawiać, pomimo tego, że niewiele dobrego tu się może spodziewać. On przecież nie może pozwolić sobie na śmieszność, że dostanie tylko głosy własnego klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości i nikogo więcej. To by była wielka porażka. Z drugiej strony doskonale wiemy, że nawet jeżeli Donald Tusk zbuduję rząd, który będzie oparty o Lewicę, to dla Konfederacji rząd bez Lewicy zawsze będzie lepszym rządem, niż rząd z Lewicą. Jeżeli będą spory w koalicji związane z jakimiś zdroworozsądkowymi działaniami, takimi jak, na przykład, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy zł rocznie, co obiecywał Donald Tusk, więc jeśli to będzie miało być zrealizowane i zabraknie głosów Lewicy, to my będziemy za czymś takim głosować. A nawet sami to zgłosimy, gdy Donald Tusk zapomni o tym postulacie. Jeżeli Władysław Kosiniak-Kamysz i jego koalicjant z Trzeciej Drogi będą zapominali o tym, że obiecali dobrowolny ZUS przedsiębiorcom, to my to będziemy zgłaszać (...).