Tomasz Latos
Magdalena Ogórek: Stany Zjednoczone podają jako pewnik, że do wycieku niekontrolowanego wirusa doszło w chińskich laboratoriach. Mamy więc potwierdzenie tego, co wskazywała część świata, kiedy wybuchła pandemia. Co Pan na to?
Tomasz Latos: Nie jestem zaskoczony. Od samego początku zakładałem ten scenariusz jako najbardziej prawdopodobny, bo to byłby nadzwyczajny zbieg okoliczności, biorąc pod uwagę fakt, że w Wuhan Chińczycy prowadzą eksperymenty z wirusami i właśnie tamn pandemia się rozpoczęła.
Skoro do tej pory SARS-CoV-2 był wirusem dotyczącym zwierząt, a teraz z tragicznymi skutkami przeszedł na człowieka, to należało wyciągnąć najprostszy wniosek – że prowadzono jakieś badania, czy też eksperymenty z tym wirusem i wydostał się jakoś z laboratorium. Od tego wszystko się zaczęło. Nie mamy oczywiście stuprocentowej pewności, ale amerykański raport nie był dla mnie zaskoczeniem. Wydaje się to najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Konsekwencją tego było cierpienie całego świata. Utracone zostało najwyższe dobro, czyli życie ludzie, ale potem świat stracił też gospodarczo. Jak Pan sądzi – będą pretensje do Chińczyków? Jak to się dalej potoczy?
- Pretensje pewnie będą, ale czy uda się komukolwiek cokolwiek skutecznie wyegzekwować? Śmiem wątpić. Raczej zakładam, że będzie albo milczenie po stronie chińskiej, albo zaprzeczanie i podawanie innych argumentów, jak zdarzało się w przeszłości.
Nawet gdyby pojawiły jeszcze bardziej twarde dowody, to mało prawdopodobne, żeby ktoś poczuwał się do wynagrodzenia strat, jakiegokolwiek zadośćuczynienia i poniesienia konsekwencji za śmierć tak wielu osób, także za skutki gospodarcze. Podejrzewam że na raporcie się skończy.
Dodajmy, że cały czas - choć nie mamy aż tylu zachorowań, jak było chociażby rok temu - to jednak ten wirus może nas zaskakiwać i musimy się liczyć z tym, że będą nawroty. Może nie takie duże, ale niestety z tym wirusem będziemy musieli żyć i funkcjonować pewnie już zawsze.
I pewnie już zawsze będziemy z obawą zerkać w stronę Chin, bo bardzo długo byliśmy karmieni bajką o tym, jak to na targu zwierzęcym w Wuhan wirus przeskoczył z nietoperza na człowieka. To jest biologicznie możliwe, ale nie w tym wypadku.
- I na dodatek mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę miejsce, od którego wszystko się zaczęło - z laboratorium, w którym prowadzone są badania na wirusami. (...)