Krzysztof Szczucki
Michał Jędryka: Sejm na wtorkowym posiedzeniu będzie obradował nad poprawkami dotyczącymi Ustawy o Sądzie Najwyższym. To serial, który ciągnie się od początku kadencji Parlamentu - a może jeszcze wcześniej - do którego wciąż wprowadzane są jakieś zmiany. Ciągle są też spory z Komisją Europejską, oskarżenia o niepraworządność w Polsce i brak niezawisłości sędziów. Jak zwykły człowiek ma się zorientować, o co w tym wszystkim chodzi? Czy sądy w Polsce są sprawiedliwe, niezawisłe, czy można liczyć na rzetelny proces sądowy i od czego to właściwie zależy?
Krzysztof Szczucki: Bardzo dziękuję za to pytanie, rzeczywiście sprawa jest skomplikowana. Rząd, Parlament, władza krajowa ma prawo reformować wymiar sprawiedliwości – zwłaszcza w tym kierunku, który ma spowodować, że będzie bardziej sprawiedliwy, będzie działał sprawniej i będzie uczciwie konstruowany. Na tej drodze reformy pojawiła się Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – organy, które próbują przypisać UE kompetencje traktatowo do niej i do tych organów nie należące.
Pojawiły się w związku z tym pewne trudności i konkretne wyzwania. Jednocześnie na wschodzie - jak wszyscy wiemy - pojawiła się trudna sytuacja geopolityczna - bardzo dramatyczna wojna, którą Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie. W tym kontekście trzeba dodatkowo dodać problem Krajowego Planu Odbudowy – programu, który potrzebny jest polskiemu budżetowi, polskiemu obywatelowi i przedsiębiorcy.
Pomimo, że Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie mają traktatowych kompetencji do ingerowania w polski wymiar sprawiedliwości, po stronie polskiego rządu pojawia się uzasadniona potrzeba poszukiwania kompromisu. Chcemy być po prostu „mądrzejszymi” w tym sporze - ustąpić na tyle, na ile możemy zgodnie z polską Konstytucją i jednocześnie - właśnie w ramach tego kompromisu - pozyskać środki z KPO, które się Polsce należą.
W czym my tak naprawdę teraz ustępujemy Komisji Europejskiej? Najpierw była Izba Dyscyplinarna, ale nie mogło jej być. Potem była Izba Odpowiedzialności Zawodowej, też nie mogło jej być. Teraz Naczelny Sąd Administracyjny - upraszczając - ma się zająć tym samym, co Izby, których nie miało być. O co tak naprawdę chodzi?
- Znaleźliśmy kompromisowe rozwiązanie, które polega na przekazaniu spraw dyscyplinarnych sędziów do Naczelnego Sądu Administracyjnego i które też wprowadza szerszy niż do tej pory, ale wciąż w rozsądnym i dopuszczalnym zakresie, test niezależności sędziego, już inicjowany nie tylko przez strony, ale także przez cały skład orzekający.
To jest próba kompromisu, która z jednej strony daje Komisji Europejskiej „wyjść z twarzą” w sporze o polski wymiar sprawiedliwości, bowiem tutaj priorytety KE zastrzeżone w „kamieniach milowych” zostaną zachowane. Jednocześnie pozwala przyjąć polskiemu rządowi, Parlamentowi rozwiązania, które są zgodne z polską Konstytucją, dopuszczalne systemowo i pozwolą nam uzyskać środki z Krajowego Planu Odbudowy.
Kiedy zaczynał się proces legislacyjny tej ustawy, to pojawiły się głosy autorytetów, które mają coś do powiedzenia w prawie, że to może nam wprowadzić chaos w sądownictwie - że doszliśmy do kompromisu z UE, ale może nam to „rozwalić” sądy. Nie ma Pan takich obaw?
- Co zrobią z tym sędziowie w praktyce, jak postąpi polski wymiar sprawiedliwości – przekonamy się, natomiast uważam, że systemowo te rozwiązania nie prowadzą do destrukcji w polskim sądownictwie. Destrukcja bierze się raczej z próby wyniesienia prawa europejskiego ponad polską Konstytucję, ale też interpretowanego przez wąską grupę sędziów. To jest rzeczywisty problem wymiaru sprawiedliwości - niepodporządkowanie się polskiemu prawu, niezrozumienie właściwej hierarchii źródeł prawa, które w Polsce obowiązują. Wąska grupa sędziów próbuje wprowadzać swoistą rewolucję, czy bunt w sądownictwie przeciwko temu, co robi władza. (...)