Gościem „Rozmowy Dnia” był poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski. Rozmawialiśmy o napięciach wewnątrz koalicji rządowej i o taktyce negocjacyjnej w stosunku do Komisji Europejskiej.
Michał Jędryka: Z jednej strony premier i były wicepremier Kaczyński zapowiadają, że będzie powołana komisja śledcza, która ma zbadać wpływy rosyjskie w sprawie uzależnienia energetycznego Polski od Rosji, a z drugiej –Solidarna Polska zbiera podpisy pod projektem stworzenia takiej komisji. Chodzi Wam o to samo?
Mariusz Kałużny: Cel jest podobny, może narzędzia są różne. Zbieramy podpisy wśród posłów, nie będzie to akcja społeczna. Pomysł Prawa i Sprawiedliwości również jest dobry. Generalnie chodzi o to, żeby wykazać, jak dane rządy rządziły, jakie decyzje podejmowały, w czyim interesie i jakie są tego skutki. Dzisiaj łatwo ubrać się w takie piórka, jak Donald Tusk, który rządził przez osiem lat. Przed nim jeszcze rządziło SLD, które dzisiaj też jest w opozycji i PSL, które rządziło najdłużej, bo i z Platformą, i z SLD. Teraz, kiedy jesteśmy po COVID-zie, jest trudna sytuacja gospodarcza, trwa wojna na Ukrainie, wojna energetyczna – bardzo łatwo jest krzyczeć: „drożyzna, inflacja” i tym podobne hasła. Chcemy więc pokazać obywatelom, jak do tego przez lata dochodziło, bo projekty energetyczne, decyzje energetyczne podejmuje się przez lata, a skutki też są później przez kolejne 10, 20, 30 lat. To nie są kwestie, którymi można obciążyć tylko jeden rząd, więc chcemy jawności. Tym bardziej, że znamy wiele faktów, związanych z tym, że Donald Tusk ewidentnie prowadził w Polsce politykę rosyjską. Oczywiście ta polityka była bardziej proniemiecka, a niestety Niemcy są najbliższymi sojusznikami Rosji, czym się mocno skompromitowały (...).
Jeśli chodzi o winę Donalda Tuska, czy waszych poprzedników to jesteście zgodni z Prawem i Sprawiedliwością i rozumiem, że tutaj nie ma większych różnic. Ale na przykład Ryszard Terlecki – wicemarszałek Sejmu mówi, że źródłem napięć Zjednoczonej Prawicy jest poszukiwanie za wszelką cenę odrębności. Rzeczywiście jakaś odrębność jest, bo na przykład minister sprawiedliwości mówi, że jedyną słuszną drogą jest prowadzenie twardych negocjacji z Komisją Europejską, a tę twardość chyba rozumiecie inaczej niż wasi koalicjanci?
- Nie zgadzam się z opinią marszałka Terleckiego. Rządzimy wspólnie z PiS już drugą kadencję. Proszę sobie przypomnieć pierwszą kadencję - wówczas rządziła pani premier Beata Szydło. Nie było takich decyzji na arenie Unii Europejskiej, nie było takiego uginania karku. Czy podkreślaliśmy wówczas swoją odrębność, czy były takie konflikty? Przecież nie było! Nie chodzi więc o podkreślanie swojej odrębności, tylko o sprawy fundamentalne dla Polski. Niestety pan premier Mateusz Morawiecki zapewniał nas w 2020 roku w grudniu, że jego decyzje nie wpłyną negatywnie na to, co będzie się działo w Polsce. Czyli nie wpłyną na to, że Polska będzie traciła suwerenność, a Unia Europejska będzie zawłaszczała kolejne obszary do podejmowania decyzji, co do których nie ma prawa, na co naród polski się nie godzi – że nie będzie mechanizmu warunkowości, ani sytuacji, że UE będzie nam mówiła: „nie ma praworządności, to nie ma pieniędzy”. Pan Mateusz Morawiecki zapewniał, że takich sytuacji nie będzie. Otóż taka sytuacja jest! Rozumiem, że UE jest silnym tworem, mamy tam silnych graczy naprzeciwko. Rozumiem, że trzeba czasem się cofnąć, ulec, schować swoją ambicję czy dumę, nawet swój interes, ale nie można robić tego stale, bezmyślnie i bez efektu. My się cały czas cofamy (…).
Ale społeczeństwo jest za Unią Europejską, chce członkostwa w UE – wszystkie sondaże to pokazują. Jak wytłumaczyć zwykłemu Kowalskiemu, że jednak z UE trzeba wojować?
– Uważam, że sama UE tłumaczy to zwykłemu Kowalskiemu. Rzeczywiście większość społeczeństwa jest za Unią, ale równocześnie grono eurosceptyków w Polsce rośnie i ludzie dostrzegają wady UE. Kiedy byłem w szkole średniej czy na studiach, gdy były zajęcia o UE, zawsze mówiło się w samych superlatywach o tym tworze. W takim duchu się wychowywałem, w mediach też zawsze słyszałem, że UE jest dla nas zbawieniem. Nie mam nic przeciwko – możemy być w UE jak najbardziej, ale dzisiaj już nie jestem uczniem, tylko politykiem i jestem odpowiedzialny za to, żeby dbać przede wszystkim o interes swojego kraju. Dostrzegam też, że UE dzisiaj nie jest niestety tworem idealnym (...).