Marcin Czyżniewski
– Pomysł na naprawę sytuacji finansowej szpitali klinicznych w Bydgoszczy nie jest nowy – zarówno same lecznice, jak i Uniwersytet Mikołaja Kopernika oraz Collegium Medicum od wielu lat próbują zrobić wszystko, żeby zarówno sytuacja finansowa szpitali, jak i dostępność pacjentów z całego województwa do usług medycznych na najwyższym poziomie była jak najlepsza. Do tej pory lecznicom działającym w pojedynkę średnio się to udawało. Przypomnę, że szpital im. Jurasza kilka lat temu – o czym też było przecież głośno w mediach – wziął 80 milionów pożyczki. Efekt jest taki, że nadal ma 20 milionów samych tylko wymagalnych zobowiązań. Jest to oczywiście związane z systemem finansowania służby zdrowia, zwłaszcza wysokospecjalistycznych procedur, wykonywanych w szpitalach klinicznych. Kilka miesięcy temu rektor powołał pełnomocnika do spraw optymalizacji sytuacji w szpitalach – poprosił go o przygotowanie takich rekomendacji. Cała dyskusja wzięła się stąd, że pełnomocnik, który przeprowadzał już konsolidację szpitali nie ukrywał, że według niego jest to najlepsze wyjście z sytuacji. Audyt tylko to potwierdził.
– To opracowanie, które przedstawiliśmy członkom Rady Collegium Medicum. Pokazuje, jaka jest obecna sytuacja i jakie są możliwe scenariusze rozwiązań. Chcę podkreślić, że nie ma żadnej decyzji dotyczącej połączenia obu naszych bydgoskich szpitali – nie zapadła ani w sposób formalny, ani nieformalny. Natomiast na spotkaniu, które odbyło się tydzień temu w Bydgoszczy – podczas Rady Collegium Medicum – rektor nie ukrywał, że wieloletni proces konsolidacji szpitali byłby najlepszym wyjściem, które z jednej z strony pozwoliłoby szpitalom uzdrowić sytuację finansową, a z drugiej – zapewniłoby, że dostęp do świadczeń służby zdrowia w tych szpitalach by się nie zmniejszył.
– Jeśli byłby jeden SOR to miałby dokładnie tyle samo łóżek, ile mają dwa w obu tych szpitalach. Jeśli nawet działałby w jednym miejscu, a nie w dwóch – jak do tej pory – to dostępność SOR-u by się nie zmniejszyła. Zarówno szpital im. Biziela, jak i szpital im. Jurasza przyjmuje średnio jednego pacjenta dziennie z ostrym zespołem wieńcowym, a więc w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, tymczasem musi utrzymywać całą bazę, personel i sprzęt, który marnuje się, bo jest niewykorzystany. Lepiej więc połączyć dwa SOR-y i stworzyć jeden, który obsłużyłby tych dwóch pacjentów tym samym zapleczem, tą samą liczbą lekarzy i tym samym sprzętem, które oba szpitale muszą w tej chwili utrzymywać (...).