Mieczysław Ryba
Michał Jędryka: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 15 lipca orzekł, że ustanawiając nowy system odpowiedzialności dyscyplinarnej obowiązujący sędziów Sądu Najwyższego i sędziów sądów powszechnych Polska uchybiła zobowiązaniom, które na niej ciążą na mocy prawa Unii, no i w wyniku tego wyroku I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska częściowo wstrzymała działalność Izby Dyscyplinarnej, a wicepremier Jarosław Kaczyński zapowiada, że ta Izba w tej postaci w jakiej w tej chwili istnieje będzie zlikwidowana. Tymczasem sędzia Piotr Andrzejewski mówił przedwczoraj na antenie Radia Maryja, że to jest być albo nie być suwerennej Polski i że mamy do czynienia z batalią o suwerenność. Jak pan sądzi, czy ten 15 lipca to był jakiś czarny dzień dla suwerenności Polski?
prof. Mieczysław Ryba: To jest pewien etap - tak mi się wydaje - tworzenia w Europie superpaństwa - bezprawnie, czyli poza traktatami. Mówię przede wszystkim o tym, co robi TSUE (Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - dop. red.). Gdzieś w kręgach brukselskich uznano, że normalny sposób zawiódł (...), bo przypomnijmy chociażby próbę stworzenia traktatu konstytucyjnego, czyli w istocie konstytucji europejskiej, która była odrzucona w referendach i to w krajach zachodnich. Widać, że ten opór przeciwko superpaństwu jest duży, no to robi w inny sposób, czyli pozaprawny, dosłownie pozaprawny, uzurpując sobie kompetencje. Te kompetencje uzurpuje sobie i Komisja Europejska, a w tej chwili w szczególności Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To tu i ówdzie wywołuje opór, raz niektóre rządy pewnych postanowień tego Trybunału nie wykonują, z drugiej strony na przykład trybunały konstytucyjne lub zamienniki w sensie nazw, w Niemczech twierdzą, że właśnie konstytucja niemiecka czy prawo niemieckie jest ponad unijnym. No i ta przepychanka następuje.Natomiast w słabszych krajach, takich jak Polska, dokonuje się pewnej przemocy i wszystkie instytucje, ponieważ mają zielone światło od Berlina czy Paryża straszą sankcjami finansowymi. Uruchamiają też wewnętrzną dźwignię polityczną, czyli pewne środowiska działają w takim konflikcie w istocie przeciwko swojemu własnemu państwu.
Jak oceniać w tym kontekście polską rację. Co powinniśmy robić, bo może powinniśmy z entuzjazmem wejść w to superpaństwo, a może powinniśmy się opierać, a jeśli opierać, to dlaczego?
To jest kwestia tego, że system, który się tworzy, bo jeśli to państwo - federacja czy raczej konfederacja miała być na podmiotowych warunkach dla tych, którzy wchodzą przy tych słabszych, no to nie robiono by tego tylnymi drzwiami i nie narzucano różnych rozwiązań, które w istocie będą służyć wielkim. Pamiętajmy, że to wszystko łączy się też z pewnymi działaniami, zmierzającymi do ideologicznego podporządkowania Europy, takiej dominacji. Mamy tutaj chociażby do czynienia z ideologią gender. mamy do czynienia z tak zwanym Zielonym Ładem, który ma nas całkowicie uzależnić energetycznie. Proszę zwrócić uwagę, że to państwo ma funkcjonować, jak jak niegdyś imperium i kolonie, czyli w interesie wielkich i przy podporządkowaniu mniejszych. Jeśli ktoś sobie wyobraża, że w ten sposób będzie funkcjonował - no, oczywiście ileś tam służących imperialnemu centrum będzie robić karierę, tak jak Donald Tusk, gdzieś tam na stronach europejskich, ale jeśli bierzemy pod uwagę całą naszą wspólnotę, to jaka to jest perspektywa? To jest perspektywa nie podmiotowo funkcjonującego państwa konkurencyjnie na rynkach europejskich, tylko taniej siły roboczej, bo na szparagi nie ma już wolnych rąk do pracy... No to jeśli tak chcemy dla naszych dzieci wszystko to czynić, to szczęść Boże, natomiast absolutnie nie tak to powinno wyglądać i tu nie ma traktatowej zgody. Nigdy nie było zgody społecznej na to, by takie państwo tworzyć. Tworzy się je siłą, oczywiście nie militarną, ale poprzez uzurpację kompetencji...