Janusz Golinowski [wideo]
Michał Jędryka: Sceny jak z sensacyjnego filmu rozegrały się na lotnisku w Mińsku. Przypomnijmy. Samolot lecący z Wilna do Aten został zmuszony do lądowania, bo na pokładzie znajdował się białoruski opozycjonista, który został w czasie przymusowego postoju w Mińsku aresztowany. To jest chyba wydarzenie bez precedensu?
Janusz Golinowski: To pokazuje siłę satrapów w postaci Łukaszenki, który ma przyzwolenie ze strony swojego sąsiada, to znaczy wielkiej Rosji, gdzie w tej sytuacji Polska może jedynie protestować, natomiast Łukaszenka może prowokować i to mu się udało, bo rzeczywiście stworzył pewną paradoksalną sytuację, która nosi znamiona wręcz terroryzmu państwowego, ponieważ w zasadzie nic się nie stało, tak na dobrą sprawę chodziło o chłopaka, który organizował wcześniej pewne działania dotyczące Białorusi. Najprawdopodobniej będzie o to oskarżany. Polska stałą się niechcianym dzieckiem, które dostaje po uszach, ponieważ było wcześniej przyzwolenie na tego rodzaju działania na terenie Polski. W tej sytuacji nosi to znamiona pewnej gry już wychodzącej poza Polskę. Możemy jedynie protestować.
Czy Polska wraz z UE, albo z NATO, gdyby była taka wola polityczna po stronie tych organizacji, mieliby jakieś środki nacisku, żeby przerwać tego typu demonstracje siły, albo nie pozwolić na nie?
Paradoksalnie sprawa z punktu widzenia Polski jest bardzo ważna, natomiast nie sądzę żeby NATO angażowało swoje siły i środki, aby rzeczywiście sprowadzać Łukaszenkę do poziomu pewnych zachowań zgodnych z prawem międzynarodowym. Gra toczy się w wymiarze geopolitycznym, ponieważ trzeba pamiętać o decyzjach, które podejmował Biden w kontekście Rosji, dokończenia Nord Stream 2, w związku z tym obaj panowie i Łukaszenka, i Putin poczuli się mocni, w związku z tym, taką formą zadośćuczynienia, złośliwego oczywiście ze strony Łukaszenki, jest próba prowokowania i dokuczenia Polsce. Natomiast jakiekolwiek formy demonstracji w postaci krytyki niczego nie zmienią. (...).