Jan Szopiński
Marcin Kupczyk: We wtorek komisja zdrowia przez ponad 5 godzin omawiała stan realizacji Narodowego Programu Szczepień. Jak Pan ocenia postępy programu szczepień w naszym kraju?
Jan Szopiński: Podczas wtorkowego spotkania z jednej strony przedstawiono analizę tego, co zrobiono, z drugiej - było ono pewną wskazówką i wytyczną, co należy zrobić, aby Polacy zostali zaszczepieni i żeby w programie uwzględnić wszystkie kwestie, co do których są wątpliwości. To na przykład pytanie, w jaki sposób przygotowane są punkty, w których będziemy się szczepić, a których na terenie Polski jest blisko 6,5 tys. albo jak osoby z niepełnosprawnościami, niesamodzielne dotrą do punktów szczepień. Problemem - do tej pory nierozwiązanym - była też kampania informacyjna, związana z jednej strony z ilością punktów szczepień, a z drugiej – z organizacją szczepień. Jestem Polskiemu Radiu PiK bardzo wdzięczny za to, że opublikowali Państwo na portalu radiopik.pl listę punktów, w których mieszkańcy województwa kujawsko-pomorskiego będą mogli zostać zaszczepieni. W Bydgoszczy jest ich 55, w Toruniu – 28. To jest odpowiedź na jedno z takich pytań.
Czy Pana zdaniem tych punktów wystarczy?
- Przypomnę, że te punkty nie zostały wyznaczone, tylko same się zgłosiły. Bardzo często w gminach, miastach, w poszczególnych dzielnicach były to POZ-y, które na dzień dzisiejszy też jeszcze mają wiele pytań.
W związku z tym, że cała akcja wystartowała, nie jestem do niej ani specjalnie negatywnie nastawiony, jak część moich koleżanek i kolegów z komisji, ani nazbyt pozytywnie. Musimy ze sobą rozmawiać i wykonywać to, co trzeba. Do wczoraj zaszczepiono 140 tys. Polaków i ta liczba cieszy, ale gdybyśmy przeszli do szczegółów, to okazuje się, że w grupie pierwszej - która ma być szczepiona po 25 stycznia – jak dowiedzieliśmy się od ministra, niestety nie znajdą się w pierwszym kwartale nauczyciele, bo brakuje szczepionek.
Słynna jest sprawa celebrytów – to przede wszystkim aktorzy, artyści, którzy zaszczepili się, wciskając się przed kolejkę. Wśród nich był Leszek Miller - były premier, obecnie europoseł Lewicy. Jak Pan to ocenia?
- Negatywnie. Są określone zasady w zakresie kolejki i tak być nie powinno, przy czym z jednej strony byli to celebryci, ale również politycy w określonych powiatach. (...)