Paweł Machalski
Michał Jędryka: Sąd Najwyższy orzekł, że wybory prezydenckie były ważne, mamy prezydenta. Czy wyobraża Pan sobie taki scenariusz w państwie takim jak Polska, że wybory mogłyby być nieważne.
Paweł Machalski: Nie wyobrażam sobie takiego scenariusza. Są dwie opcje, albo wyborów nie ma, albo są i w ich konsekwencji następuje wybór czy to składu parlamentu, czy samorządowców, czy prezydenta RP. Proces wyborczy faktycznie był wyjątkowy, był burzliwy, nieprzewidywalny, ale to nie za sprawą polityków, a pandemii koronawirusa. Politycy musieli tę przeszkodę ominąć czy, ni chciałbym powiedzieć, wykorzystać, ale ten scenariusz swój jakiś partyjny czy środowiskowy ułożyć własnie w tym kontekście.
Czy pana zdaniem ten scenariusz, ta sytuacja nadzwyczajna którejś ze stron pomogła, zaszkodziła, czy to nie miało wpływu?
Oczywiście, że miało. Paradoksalnie pandemia koronawirusa, w największym stopniu, to zabrzmi trochę jak chichot polityki, ale zaszkodziła urzędującemu prezydentowi, a zarazem prezydentowi elektowi Andrzejowi Dudzie, który to w zasadzie miał po pewnych 5 latach i po gładkim starcie kampanii, miał czas dużej niepewności, nerwówki. Z tygodnia na tydzień, z pozycji zdecydowanego lidera, pewniaka, stał się kandydatem, który być może wygra, ale będzie musiał się na to zwycięstwo bardzo napracować. Nie chcę sobie wyobrażać, jaka to nerwówka była w sztabie i w głowie pana prezydenta, bo ten scenariusz, ta wywrotka majowa, niewątpliwie najbardziej zaszkodziła jemu.
Ta wywrotka wynikała stąd, że zmieniono kandydata i jakby wszystkie strony sporu zgodziły się na zmianę kandydata największej partii opozycyjnej.
I to nam daje do myślenia, teraz post factum, kiedy nic już nie stoi na przeszkodzie, aby pojutrze prezydent elekt, urzędujący prezydent Andrzej Duda złożył ślubowanie, że ten proces wyborczy był akceptowalny i akceptowany przez wszystkie strony politycznego sporu. (...).