Radosław Sikorski
Magdalena Ogórek: Oglądałam wczoraj Pana rozmowę z profesorem Timothy Snyderem i to, co było zauważalne - oprócz oczywiście ciekawej wymiany myśli - to bardzo częste komentarze widzów, że to Radosław Sikorski miał być kandydatem Platformy na prezydenta. Może PO nie ma ręki do wyboru kandydata, bo z Małgorzatą Kidawą-Błońską nie udało się, trzeba było zmienić kandydata, a Rafała Trzaskowskiego Pan akurat bije doświadczeniem politycznym na głowę?
Radosław Sikorski: Nie przypominam sobie takich komentarzy, rozmowa była o czymś zupełnie innym - o zagrożeniach dla demokracji, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce. W ostatnich godzinach mamy dramatyczne doniesienia sprzed Białego Domu.
Najnowsze sondaże w Polsce dają zwycięstwo zarówno Rafałowi Trzaskowskiemu, jak i Szymonowi Hołowni, więc chyba tym razem dość już ośmieszania Polski i prezydentury pod dyscypliną partyjną.
Prezydentura Bronisława Komorowskiego nie była pod dyscypliną partyjną?
- Nie była. Wielokrotnie działał wbrew woli rządu. Na przykład chcieliśmy obciąć o 10 proc. wielkość biurokracji w różnych ministerstwach i prezydent Komorowski, już nie pamiętam, czy oddał to do Trybunału Konstytucyjnego, czy wręcz zawetował nam tę reformę. Prezydent Komorowski działał zgodnie z własnym osądem sytuacji.
Jeśli Pan minister pozwoli, to ja przypomnę, że było też weto prezydenckie prezydenta Andrzeja Dudy w związku z trwającą reformą wymiaru sprawiedliwości. A nie kto inny, jak Donald Tusk mówił o Bronisławie Komorowskim z tego czasu, że to „prezydent spod żyrandola”.
- Nie, to była tylko obrona prerogatyw samego prezydenta, a nie obrona apolityczności wymiaru sprawiedliwości. Niestety polski wymiar sprawiedliwości jest w tej chwili bardzo krytykowany - międzynarodowe ciała, takie jak Komisja Wenecka, Rady Europy, Komisja Europejska, Parlament Europejski - wszyscy go krytykują, a przyspieszenia spraw w sądach nie ma, więc to jest pseudo-reforma.
Z doświadczeniem Pan doskonale wie, że prezydent w tym zakresie niewiele może, bo to nie on ma moc sprawczą, żeby takie reformy przeprowadzać.
- Tu się nie zgodzę. Mógł po nocach nie zaprzysięgać kolejnych sędziów i mógł wetować kolejne akty prawne, deformujące polski wymiar sprawiedliwości. (...)