Kosma Złotowski
Michał Jędryka: Po głośnej debacie w Parlamencie Europejskim, której tematem była dyskryminacja osób identyfikujących się jako LGBT, europosłowie mają głosować nad kolejnym projektem rezolucji, tym razem w sprawie dyskryminacji i mowy nienawiści kierowanej przeciwko osobom LGBT w sferze publicznej. W tym dokumencie pojawił się też termin, który u nas również funkcjonował - „Stref wolnych od LBGT”. Jak pan ocenia tę sytuację?
To nie są głośne debaty. To są debaty, w których występują posłowie ze skrajnej lewicy - z jednej strony, a z drugiej strony posłowie z Polski, dlatego że Polska jest tam „tykana” bezpośrednio. Natomiast nie można mówić o tym, że te debaty odbijają się jakimś szerokim echem. No jest takie lobby tych wszystkich lewicowych ugrupowań, żeby promować swoją ideologię gender i jednocześnie uderzać w tych, którzy nie są specjalnie chętni, aby ją promować.
Autorzy projektu przytaczają pewne twierdzenia dotyczące Polski. Na przykład wzywają polskie władze do unieważnienia uchwał rzekomo uderzających w prawa osób LGBT...
No tak, ale to trzeba by udowodnić, że po pierwsze - takie uchwały są. Po drugie, że uderzają w prawa osób LGBT, a po trzecie, że osoby LGBT są prześladowane. Nikt tego nie udowodnił, nikt nie podał ani jednego przykładu.
W tytule i w treści tego dokumentu autorzy posługują się pojęciem mowy nienawiści w kontekście tej rzekomej dyskryminacji i tu mamy problem - chyba trochę szerszy - bo nie istnieje powszechnie akceptowana definicja mowy nienawiści i nie wiadomo, gdzie leży granica między krytyką a mową nienawiści. Czy to nie jest pewien problem, który zatacza coraz szersze kręgi?
Oczywiście, że tak. Dlatego, że właśnie te ugrupowania lewicowe, które same używają sformułowań, które później w ustach innych oceniają jako mowę nienawiści chcą zwalczać. Innymi słowy walczą z tym, czego sami używają, bo to zależy - według nich -tylko od kontekstu kto do kogo mówi, a nie co mówi.
Jest jeszcze jeden problem w tym projekcie. Autorzy rezolucji utożsamiają prawa osób LGBT z prawami fundamentalnymi. Co to właściwie są prawa fundamentalne?
Prawa fundamentalne w demokracji to są prawa: do życia, do wolności, do wyrażania swoich poglądów.
A czy w prawie międzynarodowym istnieje jakiś zbiór uprawnień, który jakkolwiek odnosi się do spraw LGBT?
Jak dotąd to pewnie nie, ale przypuszczam, że ideolodzy ruchu LGBT wszystkie prawa jakie generalnie definiujemy pod pojęciem praw człowieka przypisują właśnie sobie.
Na zakończenie tego wątku zapytam jeszcze o pewną krytykę, skierowaną przeciwko samorządowym kartom praw rodzin, które w Polsce przez niektóre samorządy zostały przyjęte dla wzmocnienia rodziny jako podstawowej wspólnoty społecznej. Czy w tej debacie da się opinii publicznej na Zachodzie czy w Parlamencie Europejskim wytłumaczyć czym naprawdę jest ta samorządowa karta praw rodzin?
Wytłumaczyć to się może i da. Problem nie polega na tym, że nie umiemy czegoś wytłumaczyć, tylko na tym, że argumenty nie są słuchane. Nie tylko nie są słuchane, ale w związku z tym nie są debatowane w ten sposób, że przeciwko argumentum stawia się kontrargumenty. To jest tylko rodzaj nagonki. No a jeśli chodzi o karty praw rodziny. Rodzina to jest właśnie ta część społeczeństwa, która powoduje, że ono się rozwija. Rodzina jest komórką, która sprawia, że społeczeństwo może się rozwijać, w tym również rozmnażać, ale także wychowywać dzieci - dla kraju, dla rozwoju, dlatego państwo stara się uprzywilejować rodziny, dlatego że z tego państwo to ma korzyść, ale jeżeli ktoś ma jakiś przywilej, no to drugi w takim razie, według rozumienia naszych przeciwników, jest dyskryminowany. Nie, tu nie ma mowy o żadnej dyskryminacji, ale owszem rodzina ma przywileje zapisane w polskiej Konstytucji i te przywileje będą przez państwo polskie przestrzegane.
Stacja BBC powołując się na Sąd Najwyższy podała, że Polska może wyjść z Unii Europejskiej ze względu na reformę wymiaru sprawiedliwości. Widzi pan takie niebezpieczeństwo?
Polska jak każdy inny kraj, a zwłaszcza po brexicie może wyjść z Unii Europejskiej, ale żadne z praw, które jest przyjmowane przez obecny polski Sejm nie jest skierowane do tego, aby wychodzić i opuszczać Unię Europejską. Te ustawy, które uchwalany są zgodne z europejskim prawym, z traktatami europejskim i są zgodne z interesem Rzeczypospolitej Polskiej.
A jak jest odbierany w Parlamencie Europejskim, na Zachodzie, ten polski spór o reformie sądownictwa?
W ogóle spory dotyczące polskiego rządu zawsze tutaj, wobec tych środowisk liberalnych, lewicowych, będą odbierane jako coś, co sprawia, że Polska staje się coraz mniej demokratyczna, podczas gdy to właśnie ta część polskiej sceny politycznej, która dzisiaj uchwala te ustawy, została po raz drugi w demokratycznych wyborach, przy wolnej opinii publicznej wybrana jako partia rządząca. Tych podstawowych dla demokracji argumentów strona liberalna w ogóle nie przyjmuje. Dla nich to nie istnieje, oni mają swoją własną wizję i do tej swojej własnej wizji usiłują nas przypisać.
Na zakończenie chciałem zapytać o sprawę bardziej konkretną, mianowicie o pakiet mobilności, który w poprzedniej kadencji był przedmiotem pana zainteresowania i intensywnych prac. W tej chwili w tym pakiecie mobilności spór przesuwa się w stronę tego jak zdefiniować siedzibę firmy transportowej. Dlaczego?
Nie. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Siedziba firmy to jest siedziba kraju funkcjonowania tej firmy. Chodzi o to, że pakiet mobilności przewiduje, że ciężarówki będą musiały wracać do kraju rejestracji czy do kraju siedziby firmy co jakiś czas. No w wersji parlamentarnej było co 4 tygodnie, w wersji obecnie debatowanej to 8 tygodni, ale stanowisko pani komisarz jest sceptyczne również wobec tego postulatu ośmiotygodniowego, więc myślę, że pakiet mobilności jeszcze będzie albo w parlamencie debatowany. Istnieje też taka możliwość, że zostanie on odrzucony, jeśli by pani komisarz uzyskała zgodę większości Komisji Europejskiej na to, aby zarządzać od Rady Europejskiej jednomyślności, a tej jednomyślności w Radzie nie ma, nie było i na ten temat nie będzie. Wtedy pakiet by upadł. Jest taka nadzieja.
Kiedy debata nad pakietem mobilności może się zakończyć?
Teoretycznie rzecz biorąc ona w parlamencie już się zakończyła, ale jeżeli parlament jeszcze do tego wróci, co też nie jest wykluczone, to może to jeszcze z pół roku potrwać.