Marcin Sypniewski
2024-11-22
- Sławomir Mentzen wygra wybory prezydenckie - uważa Marcin Sypniewski, europoseł Konfederacji, wiceprezes Nowej Nadziei, który był gościem Rozmowy Dnia Polskiego Radia PiK. W ostatnich wyborach parlamentarnych jego ugrupowanie wypadło poniżej oczekiwań - zdobyło 7,16 proc. głosów wprowadzając do Sejmu 18 posłów. Dlaczego w wyborach prezydenckich ma być lepiej?
- Wyciągamy lekcje z porażek i ta kampania wygląda zupełnie inaczej - mówi Marcin Sypniewski. - Sławomir Mentzen rozpoczął objazd kraju. Odwiedzi kilkaset miejscowości. Dzisiaj (piątek, 22 listopada - przyp. red.) o godz. 16:00 mamy spotkanie na rynku w Świeciu, później, o godz. 18:00 w Grudziądzu. Rzeczywiście ta kampania jest bardzo intensywna i mamy nadzieję, że to zaprocentuje. Poza tym sytuacja jest inna. Wówczas były wybory skupione na tym, żeby odsunąć PiS od władzy. Większość ludzi szła, by właśnie w tej intencji głosować. Teraz są to wybory prezydenckie, gdzie decydują zupełnie inne rzeczy, chociaż także pojawia się rozczarowanie tą ekipą rządzącą, która przejęła władzę po PiS - ie, i nie do końca dotrzymała swoich obietnic.
Marcin Sypniewski przez wiele lat był związany z Bydgoszczą i naszym regionem. Europosłem został startując ze śląskiej listy Konfederacji. Nie zrywa kontaktów Pomorzem i Kujawami. W sobotę (23 listopada) otworzy swoje biuro parlamentarne w Bydgoszczy, a w przyszłym roku chce otworzyć drugie, prawdopodobnie w Mogilnie.
Marcin Skonieczka
2024-11-20
– Każda umowa międzynarodowa, która dotyczy handlu, niesie pewnego rodzaju szanse, ale też zagrożenia. Co do katastrofy, to nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo tutaj mówimy o zniesieniu cen. Unia Europejska cały czas współpracuje z krajami Mercosur. Ta wymiana handlowa trwa. Natomiast w ostatnich latach Unia Europejska straciła dominującą sytuację pozycję na rynku. Wyprzedziły nas Chiny. Pomysł jest taki, żeby odbudować tę pozycję. Donald Trump zapowiedział wprowadzenie cła, jeśli chodzi o produkty importowane do USA z Unii Europejskiej, więc ona musi szukać nowych rynków, gdzie będziemy mogli sprzedawać również polskie produkty – zaznaczył Skonieczka.
Poseł dodał, że faktycznie dużo mówi się o tej umowie pod kątem rolnictwa. Produkty z Brazylii, Argentyny, Urugwaju czy Paragwaju i innych średnio są o 25 procent tańsze niż te produkowane w Unii Europejskiej.
– Największe zagrożenie można zaobserwować w kwestii produkcji mięsa wołowego, drobiowego czy cukru. Przeciwnicy tej umowy nie mówią o tym, że w niej wynegocjowane są limity. Te mają wchodzić stopniowo, w ciągu sześciu lat. Zaczynamy od bardzo niskiego poziomu kwot importu z krajów Mercosur, po tym okresie ma być osiągnięty maksymalny pułap. W mojej ocenie on też nie jest wcale taki wysoki i nie powinien zaburzyć rynku Unii Europejskiej. Podam przykład mięsa wołowego, limit wynosi 100 tysięcy ton. Natomiast produkcja półtusz wołowych w Unii Europejskiej to jest osiem milionów ton. To nie jest wielka kwota, w całej Polsce produkuje się około 556 tysięcy ton, jeśli chodzi o masę tusz – wyliczył Skonieczka.
Członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi zauważył zastrzeżenia rolników i ministra Czesława Siekierskiego i zgadza się z ich zdaniem. – Przerabialiśmy to na przykładzie importu produktów rolnych z Ukrainy, bo z jednej strony Unia Europejska w ramach wspólnej polityki rolnej nakłada na naszych rolników duże wymagania, dotyczące produkcji rolnej. Jest wiele obostrzeń, jeśli chodzi o stosowanie nawozów, środków chemicznych i dobrostanu zwierząt. Oni (kraje Mercosur – przyp.) takich norm nie mają. Jeśli ma powstać strefa Wolnego Handlu pomiędzy naszymi krajami, to powinniśmy zadbać o to, żeby były podobne standardy produkcji tej żywności. Te kwoty, o których mówiłem, tego nie zabezpieczają. Chodzi o ochronę konsumenta, bo jeżeli ja kupuję produkt w sklepie, to nie będę wiedział, w jaki sposób to mięso było wyprodukowane, czy jakiś produkt roślinny. Chyba, że będą jakieś jasne oznaczenia. Wtedy konsument będzie wiedział, ale lepiej byłoby, gdyby były te same standardy i wtedy byśmy nie mieli tych problemów. Przy tych samych standardach nasze rolnictwo na pewno wykaże się dużą konkurencyjnością. (...)
Piotr Kujawa
2024-11-20
- Zależy nam przede wszystkim na dwóch postulatach: wzroście płac o 15 proc. oraz wprowadzeniu dodatków mieszkaniowych podobnych do tych, jakie są w wojsku - mówił Piotr Kujawa. Związkowcy, w odpowiedzi na ostatnie spotkanie w MSWiA wystosowali pismo, w którym określili czego oczekują od ministerstwa. - Chodzi o propozycje, dzięki którym policjant odczułby realny wzrost. Chcielibyśmy, by to było już od stycznia 2025, natomiast odpowiedzi oczekujemy do 30 listopada. Chcemy rozmawiać, chcielibyśmy podpisać takie porozumienie, które by nas satysfakcjonowało i gwarantowało wzrost uposażeń, czy żeby nowa siatka płac, modernizacja, korzystne rozwiązania weszły na przykład od stycznia 2026. To jest długi czas oczekiwania, więc jeszcze lepiej, gdyby korzystne rozwiązania weszły jak najszybciej.
Jeśli postulaty nie zostaną spełnione, Piotr Kujawa zapowiada, że NSZZ policjantów jest gotowy rozpocząć protest według zasad określonych w prawie, czyli na początek wejść w spór zbiorowy.
Ewa Jędzura
2024-11-19
Takie rozwiązania przewiduje obywatelski projekt złożony przez pielęgniarki w maju ubiegłego roku. Jak wyjaśnia Ewa Jędzura, pielęgniarki wynagradzane są najczęściej według kwalifikacji wymaganych, a nie posiadanych, co powoduje, że czują się dyskryminowane.
- Niezakwalifikowanie pielęgniarki do odpowiedniej grupy – czyli, jeżeli ma tytuł specjalisty albo tytuł magistra ze specjalizacją, a jest zakwalifikowana o grupę niżej - to oznacza dla niej znaczne różnice w wynagrodzeniu – tłumaczy Ewa Jędzura. - Naszą propozycją jest zminimalizowanie różnic między grupami. Oczywiście te różnice muszą być, bo po to się koleżanki kształciły, żeby zostały za to docenione, również finansowo, ale nie może to być kwota około 3 tysięcy. My dopuszczamy około 500-600 zł i taka jest propozycja w naszej społecznej inicjatywie ustawy.
Wtorkowy protest pielęgniarek i położnych pod Kancelarią Premiera w Warszawie ma zwrócić uwagę także na pogarszającą się sytuację kadrową w służbie zdrowia . W Polsce na 1000 mieszkańców przypada sześć pielęgniarek. To jeden z najniższych wskaźników w Europie.
Filip Grega
2024-11-18
Nasz rozmówca stwierdził jasno – sytuacja na naszych drogach jest bardzo zła. – Jutro zginą cztery osoby i pojutrze zginą cztery osoby. Niestety tak to w Polsce wygląda. Każdego dnia giną ludzie na polskich drogach. Przyczyn tego jest bardzo dużo i są one zróżnicowane, trudno je wszystkie wymienić. Jedną z kluczowych elementów jest jednak mentalność – stwierdził Grega.
To właśnie wspomniana mentalność jest zdaniem socjologa kluczem do kłopotów. – W Polsce mamy pewien kult obchodzenia prawa. Pozwalamy sobie bardzo często przymykać oko na obowiązujące prawo w zakresie również ruchu drogowego. Zaczynamy od byle jakiego parkowania, niechętnego włączenia kierunkowskazów, potem gdzieś ignorujemy niektóre znaki drogowe, później większość, przekraczamy prędkość i kończy się tragedią. Czy jest ktoś, kto może z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy nie złamał jakiegoś przepisu ruchu drogowego? – powiedział Grega. – Czasami jesteśmy „przeznakowani”, ale niestety jak Polacy dostaną palec, to wezmą całą rękę. Gdzie można by jechać bezpiecznie 90 kilometrów na godzinę, drogowcy stawiają „70”, bo kierowcy i tak będą jechać 90 albo więcej – dodał.
Zdaniem socjologa nadchodzące zmiany w prawie są krokiem w dobrą stronę. – Zmiana, która jest zaproponowana w ustawie o kierujących pojazdami, jest z nami kilkanaście lat. Problem w tym, że nie obowiązuje. Z konferencji prasowej, która się odbyła kilka dni temu, dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie wreszcie ruszy okres próbny. Ruszą obowiązkowe szkolenia z zagrożeń w ruchu drogowym dla młodych kierowców, świeżo po odebraniu uprawnień. Zostały one tak zaprogramowane, aby w części teoretycznej omówić podstawowe zagadnienia, a w części praktycznej pokazać, jak łatwo przekroczyć prędkość, jak fizyka działa na pojazd. Celem jest wręcz wystraszenie kierowców, że bardzo łatwo popełnić błąd, który będzie miał tragiczne skutki – stwierdził rozmówca.
Andrzej Kobiak
2024-11-15
Senator Kobiak był pytany o to, na kogo zagłosuje w prawyborach wyłaniających kandydata Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. W prawyborach w KO rywalizują: pochodzący z naszego regionu, szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski: – Jeżeli zastanowimy się, jaką mamy obecnie sytuację na świecie, to należałoby powiedzieć, że jednak chyba Radek Sikorski byłby lepszym prezydentem, ponieważ ma wielkie doświadczenie i w dyplomacji, i w wojsku, i również zna wiele osób na świeczniku jeśli chodzi o światowa politykę i jemu byłoby łatwiej rozmawiać, łatwiej proponować i łatwiej Polskę ustanawiać w miejscach politycznie bardziej bezpiecznych – wskazał.
Prawybory w Koalicji Obywatelskiej mają się odbyć 23 listopada. Kandydat na prezydenta ma zostać zaprezentowany 7 grudnia.
W rozmowie z senatorem Kobiakiem został poruszony też temat pomnika, jaki powinien stanąć na placu Wolności w Bydgoszczy. Według niego postacią, którą należałby uhonorować w ten sposób, jest Ignacy Jan Paderewski. Dlaczego? – Rola Paderewskiego w powrocie Bydgoszczy do Polski jest olbrzymia. Na konferencji w Paryżu Ignacy Paderewski był przewodniczącym polskiej delegacji, to on zabiegał o to, żeby w środkowej Europy powstało duże państwo polskie, bo zgoda na małe państwo polskie była już wcześniej, dzięki Paderewskiemu powstała duża Polska. To właśnie on doprowadził do tego, że Pomorze Nadwiślańskie trafiło do Polski, a w ramach tego Pomorza Nadwiślańskiego największym miastem była Bydgoszcz – wskazał.
Marcinem Zajączkowski
2024-11-14
- Największym problemem, który na dzień dzisiejszy identyfikujemy jest problem z personelem medycznym - mówi Marcin Zajączkowski. - Mam tu na myśli lekarzy balneologów po specjalizacji albo po kursie balneologicznym, którzy mogliby pracować w uzdrowiskach. Jest to bardzo poważny problem (...). Lekarze nie są zainteresowani taką formą rozwijania się w swoim zawodzie. Chętniej widzieliby się pewnie w roli operatorów, kardiologów i innych specjalizacji, powiedzmy - ostrzejszych, a niekoniecznie w roli lekarz balneologa, który pracuje na co dzień z seniorami. Oczywiście, rozmawiamy z Ministerstwem Zdrowia i z Narodowym Funduszem Zdrowia, zastanawiamy się wspólnie, w jaki sposób dostosować oczekiwania instytucji, które są odpowiedzialne za służbę zdrowia w Polsce, do faktycznych realiów rynku, jeżeli chodzi o liczbę personelu medycznego przypadająca na konkretną liczbę kuracjuszy (...).
Małgorzata Jarocka-Krzemkowska
2024-11-13
O to w „Rozmowie Dnia” Iwona Muszytowska-Rzeszotek zapytała st. bryg. Małgorzatę Jarocką-Krzemkowską, rzeczniczkę prasową Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.
Mamy już sezon grzewczy, a więc wzrasta ryzyko ulatniania się tlenku węgla. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska zaznaczyła, że gaz ten jest bardzo niebezpieczny. – Czad nazywamy cichym zabójcą, bo go nie czuć, nie widać, on po cichu po prostu dusi. Jest on na tyle wredny, że jest tylko nieco lżejszy od powietrza, przez co z tym powietrzem doskonale się miesza. To sprawia, że wszędzie może się schować – powiedziała rzeczniczka.
Co gorsza, zatrucie czadem możemy źle zdefiniować. – Czujemy się tylko zmęczeni, senni. Dopiero później pojawiają się bóle i zawroty głowy. Potem z kolei pojawia się śmierć – dodała.
Ważne zatem, by mieć w swoim miejscu zamieszkania odpowiedni czujnik. Być może niebawem nie będzie to już problem stojący po stronie mieszkańców. – Szykuje nam się rewolucja, jeśli chodzi o budynki mieszkalne. Jako PSP zabiegamy, by w nowych budynkach obowiązkowo montować czujniki dymowe i tlenku węgla. W 2030 roku wszyscy powinniśmy mieć takie urządzenia – zaznaczyła Jarocka-Krzemkowska.
Podczas Rozmowy Dnia nasz gość opowiedział też o tym, jak wyglądają czujniki i gdzie należy je umieścić. – Czujkę dymową warto zamontować na środku sufitu, czy też na klatce schodowej. Z czujką czadową jest inaczej. Montujemy ją na ścianach lub stawiamy na półce na wysokości, na której najczęściej przebywamy – powiedziała rzeczniczka wojewódzkiej PSP.
Anna Jackowska
2024-11-12
– Widzimy, jakie są w ogóle realia na rynku pracy i jakie są deficyty kadrowe w firmach, które absolutnie nie chcą zwalniać, tylko chcą zatrudniać dodatkowe kadry. Zawsze w takiej sytuacji pojawia się pytanie: kto będzie zwalniany i kogo dotyczyć mają te zwolnienia grupowe? U nas są one z reguły efektem czegoś, co jest ponad lokalne, to znaczy sytuacji w Europie i na świecie. Może to wynikać z faktu, że dana firma zagraniczna zamyka swoje zakłady w Polsce. To tak naprawdę jednak dowód, że nasza gospodarka jest gospodarką globalną – powiedziała Jackowska.
Czy przenoszenie zakładów z Polski w inne miejsce oznacza, że przestaliśmy być atrakcyjni? – Polska mimo wszystko cały czas jest atrakcyjnym rynkiem, jeżeli chodzi o inwestycje zagraniczne. Nasz region, w momencie kiedy infrastruktura drogowa znacznie się poprawiła, stał się bardziej atrakcyjny. Nasz region jest też atrakcyjny, gdyż jest centralnie usytuowany – dodała rozmówczyni.
Pojawia się zatem pytanie, czemu bezrobocie w naszym regionie wciąż pozostaje wysokie. – Trzeba spojrzeć głębiej. Na nasz region składają się 23 różne powiaty. Cztery z nich to powiaty grodzkie, czyli duże miasta. Mamy duże ośrodki wokół nich, gdzie stopa bezrobocia jest niska. Mamy też jednak inne regiony: powiat włocławski, powiat lipnowski czy radziejowski, gdzie od lat obserwujemy najwyższe stopy bezrobocia – stwierdziła Jackowska.
Krzysztof Kukucki
2024-11-08
O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...
„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątkupo wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał,
Iwona Muszytowska-Rzeszotek
i Maciej Wilkowski.
Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl