Miejsca pracy będą czekać na Ukraińców - zapewniają szefowie bydgoskich firm
Na 80 tysięcy szacuje się liczbę ukraińskich pracowników zatrudnionych w polskich firmach, którzy zdecydowali się wrócić do kraju i walczyć z wrogiem. Bydgoskie firmy PESA i Abramczyk, z których przedstawicielami rozmawialiśmy, nie dość, że pomagają Ukraińcom, to zapewniają też, że praca będzie czekać na tych pracowników, którzy po wszystkim wrócą do Polski.
- W tej chwili w PESA pracuje ponad 330 pracowników pochodzących z Ukrainy. Ponad 30 z nich to pracownicy etatowi, którzy są z nami wiele lat, pracują i mieszkają tu na stałe. Pozostali to pracownicy czasowi, choć wielu z nich też jest z nami już dłużej, niż rok. Stan na wczoraj to było tylko kilka osób, które wyjechały do swojego kraju, czyli nie było znaczącego odpływu pracowników. Podjęliśmy decyzję, że każdy pracownik, czy to etatowy, czy z agencji pośrednictwa, jeżeli wyjedzie na front to po powrocie miejsce pracy będzie na niego czekało. Dajemy gwarancję zatrudnienia. To jest jeden z elementów naszego programu wsparcia dla tych pracowników. Drugi, taki ważny, bezpośredni to oddanie służbowego transportu na potrzeby rodzin pracowników, które przemieszczają się z granicy w dowolne miejsca w Polsce - mówi Maciej Grześkowiak, manager spółki produkującej pojazdy szynowe.
- Obecnie zatrudniamy prawie 50 osób na umowę o pracę, natomiast na umowę agencyjną pracę u nas prawie 200 Ukraińców - mówi Alicja Janasińska, HR manager w firmie Abramczyk. - Jeżeli chodzi o odpływ, kilku z naszych kolegów zdecydowało się pojechać na front, kilka matek, które nie miały możliwości ściągnięcia dzieci lub uzyskania pomocy w dostarczaniu swoich rodzin na granicę, zdecydowały się pojechać do swojej ojczyzny, żeby przywieźć swoją rodzinę, natomiast my też bardzo staramy się pomóc zapewnić im transport od granicy i niezbędną pomoc.
Więcej w materiale Elżbiety Rupniewskiej.