Wojna na Ukrainie. We Lwowie niepokój i dezinformacja. Syreny wyją...
Połączyliśmy się z ks. Krzysztofem Szeblą z parafii katedralnej we Lwowie. Co się dzieje w mieście? Mieszkańcy zauważają szpiegowską działalność rosyjskich służb. Obawiają się bombardowań.
- Sytuacja, przynajmniej u nas, we Lwowie, jest spokojna. Z różnych informacji, które do nas dochodzą, a także z naszych obserwacji - mamy dostęp do Telewizji Polskiej - czasami widać, jak działa dezinformacja. Chociażby dzisiaj rano ktoś zgłaszał, i sugerował, że i w Kijowie i we Lwowie były bombardowania. Noc przeszła nam spokojnie. Od wczoraj, czyli od początku wojny, co jakiś czas wyją syreny i są podawane komunikaty, przez megafony, które pozostały nam po czasach sowieckich, informacje na temat jak się zachowywać, takie bardzo ogólne, np. gdzie zasięgać jakiejś dobrej i sprawdzonej informacji, żeby nie panikować, a także nie powielać tzw. fake newsów.
Na razie sytuacja jest - nazwijmy to - bez różnych ekscesów związanych z jakimiś wybuchami, czy z jakimś bombardowaniem. Pojawia się inna sprawa, a mianowicie we Lwowie obserwuje się działania szpiegów, osób, które współpracują z z rosyjskimi władzami. Od czasu do czasu pojawiają się takie informacje w Internecie, w mediach społecznościowych ostrzegające, pokazujące osoby i samochody, które jeżdżą po Lwowie, po okolicach, po województwie lwowskim i zachodniej Ukrainie. Te osoby gdzieś na ulicach, na drogach, przy różnych budynkach umieszczają takie czerwone i zielone krzyżyki, prawdopodobnie one w nocy świecą, są fluorescencyjne. Mają naprowadzać helikoptery czy samoloty, wskazywać te miejsca do zbombardowania.
Dłuższa rozmowa z ks. Krzysztofem Szeblą w audycji „Wiara tworzy kulturę" - w poniedziałek o 21.05.