Obrońcy przyrody i mieszkańcy spotkali się na miejscu wycinki drzew w Toruniu
„Pobojowisko”, „dramat” - tak mieszkańcy Torunia komentują wycinkę w rejonie remontowanego mostu.
Miasto twierdzi, że przeprowadziło ją zgodnie z zaleceniami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ta po wstępnej kontroli wstrzymała jednak wycinkę, krytykując jej skalę. Mieszkańcy Torunia postawili wieczorem na wyciętych pniach świeczki i znicze. Przytwierdzili też tabliczkę na największej wyciętej topoli.
– To pień topoli czarnej, równolatki polskiej niepodległości, pomnik urzędniczej bezmyślności – powiedział jeden z przybyłych.
– To robi wrażenie wprost apokaliptyczne, smutne, ale budujące jest to, że tak tu dużo osób przyszło. Nie wiadomo, kto wydał zgodę na wycięcie tego drzewa, bo to się rozmyło. Pytanie ludzi normalnych jest takie: był las, nie ma lasu. Przyjechali ludzie z RDOŚ-u złapali się za głowę i powiedzieli, że to nie było w planie – mówili zgromadzeni.
– Bezsens urzędniczych decyzji sięgnął dna i sto metrów mułu – powiedział Sylwester Jankowski, Społeczni opiekunowie drzew w Toruniu i Partia Zieloni.
– Gmina Miasta Toruń we wniosku skierowanym w 2018 roku do RDOŚ w Bydgoszczy zobowiązała się do nie wycięcia ani jednego drzewa w ramach tej inwestycji. To również zostało nie dotrzymane – dodał Piotr Marach, Zielony Toruń.
Społecznicy wnioskują o uchylenie decyzji środowiskowej i jeśli zarzuty o nadmiernej wycince się potwierdzą - ukaranie odpowiedzialnych osób. Inwestor - Miejski Zarząd Dróg - wyjaśnia obecnie sprawę.