Widzisz wypadek, nie nagrywaj go! Świadkowie przeszkadzają ratować ludzi
Bydgoscy ratownicy apelują do świadków akcji ratunkowych: „Nie utrudniajcie naszych działań!”. Chodzi o nagminne nagrywanie wypadków.
Obserwatorzy podchodzą bardzo blisko miejsca akcji, przeszkadzają, potem wrzucają film do sieci. - Chcą podejść jak najbliżej, przeszkadzają nam w akcji ratunkowej - szczególnie, gdy jesteśmy pierwsi, nie ma na miejscu jeszcze policji czy straży pożarnej - opowiada ratownik medyczny Krzysztof Wiśniewski.
- Tragedią jest to, że świadkowie kręcą filmy i wrzucają do sieci. Zdarza się, że ktoś z rodziny rozpoznaje samochód np. męża, żony, ojca czy brata, który jest rozbity. Ludzie czasami o śmierci swoich bliskich dowiadują się z filmików, które ktoś wrzucił na portale społecznościowe. Na nasze prośby, żeby odejść, nie filmować, słyszymy chamskie odzywki w stylu „zajmij się swoją pracą”.
Takie sytuacje – jak twierdzą ratownicy – zdarzają się codziennie. - Powtarzają się zdecydowanie zbyt często – mówią ratownicy. I apelują: gdy widzimy wypadek, wyciągajmy telefon w jednym celu – by zawiadomić służby ratunkowe.