Negocjacje z bydgoskimi ratownikami medycznymi jeszcze bez przełomu
Do poniedziałku odroczone zostały negocjacje płacowe kujawsko-pomorskich ratowników medycznych z dyrektorem Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. A wszystko przez niejasne zapisy zawarte w porozumieniu, które Ministerstwo Zdrowia podpisało w środę z przedstawicielami ratowników medycznych i ich pracodawców.
- Nie wiemy na przykład od jakiej stawki liczymy 30 proc. dodatku wyjazdowego. Czy od 40 zł, o których mówi ministerstwo jako najniższej stawce czy od wynegocjowanych już stawek w poszczególnych stacjach - powiedział Krzysztof Tadrzak, szef WSPR w Bydgoszczy.
Zaznaczył jednocześnie, że do osiągnięcia porozumienia jest - jego zdaniem - bardzo blisko.
- Nie chodzi tylko o pieniądze, chcemy też polepszyć system funkcjonowania ratownictwa medycznego w regionie - mówi jeden z negocjatorów Przemysław Senski.
- Problem głównie dotyczy ratowników kontraktowych, czyli na umowach cywilnoprawnych. Jesteśmy pojedynczym firmami, które są jednoosobowymi działalnościami. Nie mamy żadnych dodatków, żadnego urlopu. Wszystkie koszty osobiste ponosimy sami - tłumaczy Senski.
Dyrektor Tadrzak zapowiedział, że w poniedziałek w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy odbędzie się spotkanie z dyrektorami wszystkich zespołów ratownictwa medycznego w regionie i wtedy powinno dojść do porozumienia.
Tymczasem ratownicy na razie nie zawieszają protestu. Nie podpisują też dalszych umów cywilnoprawnych. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, od 1 października chcą zawiesić pracę.