Zwłoki ofiary wypadku odkryli dopiero na policyjnym parkingu. Sprawa w Gdańsku
Sprawę wypadku na drodze krajowej nr 10 koło Torunia z 23 sierpnia, jak i możliwych nieprawidłowości podczas oględzin zbada Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Podczas oględzin nie znaleziono zwłok mężczyzny, który podróżował w części ładunkowej busa. Ciało znaleziono dopiero we wraku na policyjnym parkingu.
Do wypadku doszło w poniedziałek 23 sierpnia na 297. km drogi krajowej nr 10, na odcinku pomiędzy węzłami Toruń Zachód i Bydgoszcz Południe. Zderzyły się tam: auto osobowe, bus i ciężarówka. Zginęła jedna osoba, a trzy osoby odniosły obrażenia. Dzień później policja otrzymała jednak informację, że w części ładunkowej busa mogła podróżować jeszcze jedna osoba. Zwłoki mężczyzny znaleziono w zabezpieczonym aucie, gdy już stało na policyjnym parkingu.
Sprawę ostatecznie przekazano do rozpoznania Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku. - Jednostka prowadzi oba postępowania w tej sprawie. Zarówno dotyczące samego wypadku, jak i wątku oceny prawidłowości działania służb podczas oględzin na miejscu zdarzenia - informuje rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. - W obu przypadkach postępowania toczą się w sprawie. W pierwszej kolejności prokurator musiał się zapoznać z zebranym materiałem, ale kolejne czynności zostały już zlecone - dodaje.
Jak mogło dojść do takiego przeoczenia? Z naszych informacji wynika, że ranne w wypadku osoby, które również podróżowały busem, zgodnie twierdziły, że więcej osób w pojeździe nie jechało. Nikt więc kolejnego poszkodowanego nie poszukiwał. - Pięciu funkcjonariuszy wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu, w tym zastępca naczelnika, zostało zawieszonych w czynnościach służbowych. Wobec nich zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Będzie prowadzone przez Komendę Wojewódzką Policji w Bydgoszczy - powiedziała mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowa kujawsko-pomorskiej policji. W jej ocenie na pewno doszło w tej sprawie do nieprawidłowości, ale o tym, kto ewentualnie nie dopełnił obowiązków, rozstrzygało będzie prokuratorskie śledztwo.
Jak ustaliliśmy, w części ładunkowej busa przewożonych było wiele narzędzi i materiałów budowlanych. Po zderzeniu pojazdów „zrobił się w niej kocioł". Najprawdopodobniej jednak żadna z osób pracujących na miejscu zdarzenia — po informacji, że w samochodzie nie podróżowało więcej osób - nawet nie otworzyła drzwi od części ładunkowej auta. Na miejscu pracowali nie tylko policjanci, ale również strażacy, a czynności nadzorował prokurator. - Wstępna opinia biegłego po sekcji zwłok jest taka, że wielonarządowe obrażenia mężczyzny wskazują na śmierć na miejscu - poinformował trzy dni po wypadku Jarosław Kilkowski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.