Toruńska restauracja nie zamierza obsługiwać policjantów i ich rodzin
„W tym lokalu nie obsługujemy funkcjonariuszy policji i ich rodzin" - plakat z takim napisem pojawił się na witrynie jednego z toruńskich lokali. Zdania przechodniów są podzielone. Właściciel zapewnia, że plakatu nie usunie.
Tłumaczy, że akcja ma zwrócić uwagę na zachowanie funkcjonariuszy wobec ludzi na ulicach, podczas strajków. Sam uczestniczył w proteście przedsiębiorców w Warszawie.
- Możemy rozmawiać o tym, co ja sam miałem okazję przeżyć. Nikogo nie obrażałem, nikomu krzywdy nie zrobiłem. Pojawił się policjant i powiedział, że już jest za późno, że już nie możemy się rozejść. W radiowozie natychmiast zostałem skuty, później byłem przetrzymywany w nim przez kilka godzin, wreszcie wywieziony za Warszawę. W trakcie całego zdarzenia policjanci byli niemili, nieuprzejmi. Sprawa trafiła do sądu, a sąd uznał działania policji za bezpodstawne. To jest ewidentna próba prześladowania i stłumienia woli przeciwstawiania się temu, co jest wyprawiane z polską gospodarką, z polskimi przedsiębiorstwami. Jestem tylko w ten sposób w stanie się przeciwstawić, więc to robię - mówi właściciel lokalu, który ma nie obsługiwać policjantów i ich rodzin.
W 2019 roku trybunał Konstytucyjny zmienił przepisy. Teraz przedsiębiorca, który odmówi usługi nie może być ukarany. Policja nie komentuje treści zamieszczonej na plakacie. Do tego tematu wrócimy w audycji Nasz Mały świat - w piątek (5 marca) po 16.30.