Kwestia interpretacji? Sprawę rozstrzygnie sąd. Chodzi o dodatki dla nauczycieli bydgoskich szkół specjalnych
Nauczyciele szkół specjalnych z Bydgoszczy walczą o wypłatę dodatków za uciążliwe warunki pracy. Świadczenie zostało odebrane w marcu ub. r., w związku z wprowadzeniem nauki zdalnej.
24 nauczycieli zdecydowało się pozwać miasto do sądu, bo - jak twierdzą - mimo braku bezpośredniego kontaktu z uczniami, praca z nimi jest bardziej wymagająca.
- Nasze wynagrodzenie zmniejszyło się, mimo tego, że nie zmienił się rodzaj uczniów, z którymi pracujemy. To nadal są dzieci i młodzież z niepełnosprawnością intelektualną. Bulwersuje nas również to, że w interpretacji Urzędu Miast, nie powinniśmy z nimi pracować zdalnie. Urząd Miasta twierdzi, że powinniśmy wyłącznie wysyłać rodzicom informacje na temat tego, jak mają pracować z dzieckiem - powiedziała Małgorzata Bronka, nauczycielka z ZSS nr 30 w Bydgoszczy.
W piśmie nadesłanym do naszej redakcji bydgoski ratusz informuje, że „nie będzie zajmować stanowiska w kwestii przedmiotowych roszczeń - ze względu na zawiśnięcie tych sporów przed Sądem Pracy. Do czasu prawomocnego zakończenia procesów wstrzymujemy się z dokonywaniem ocen" – czytamy.
Decyzję o niewypłacaniu dodatków za uciążliwe warunki pracy za okres pracy zdalnej bydgoski magistrat podjął w oparciu o stanowisko prezentowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jednak zdaniem radnego PiS Pawła Bokieja interpretacja ta jest niewłaściwa.
- Pani prezydent Waszkiewicz, pan prezydent Bruski uważają, iż taki dodatek należy się jedynie za bezpośrednią pracę z dzieckiem, natomiast w stanowisku ministerstwa jest wyraźnie mowa o stałym kontakcie z dzieckiem, a to zdecydowanie nie jest to samo - argumentuje Paweł Bokiej.
Sprawę rozstrzygnie Sąd Pracy. Do tej pory odbyło się 7 rozpraw w tej sprawie, kolejne mają odbyć się w tym miesiącu.
Dodatek do wynagrodzenia, o który toczy się spór wynosi 20-30 proc. pensji. Każdy z 24 nauczycieli z powodu niewypłacenia dodatków stracił około 4,5 tys. zł.