Po zabójstwie trzylatka i pięciolatka w Turzanach: tragedia wstrząsnęła mieszkańcami
Mieszkańcy Turzan koło Inowrocławia są wstrząśnięci tragedią, która wydarzyła się w piątek w tej małej miejscowości. Wiele wskazuje na to, że w jednym domów doszło do próby tzw. rozszerzonego samobójstwa. Nie żyje dwóch chłopców w wieku 3 i 5 lat, ich matka jest w szpitalu.
W domu w Turzanach (powiat inowrocławski), gdzie w piątek rano znaleziono martwych dwóch chłopców w wieku 3 i 5 lat, przeprowadzone zostały oględziny z udziałem prokuratora, techników kryminalistyki i medyków sądowych. - Na godzinę 8.00 rano w sobotę zaplanowano rozpoczęcie sekcji zwłok dzieci w zakładzie medycyny sądowej w Bydgoszczy - mówi rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że ojciec chłopców około godz. 7.00 wyszedł z domu i wrócił po ok. dwóch godzinach. - Mężczyzna rano nie wchodził do pokoju, w którym była kobieta z chłopcami. Po powrocie zastał nieżywych synków w łóżkach, a żonę w łazience z ranami na ciele. Kobieta była w takim stanie, że trudno było z nią nawiązać kontakt - zaznaczyła rzecznik.
Kobieta została zabrana do szpitala. Jej stan uniemożliwiał, aby brała udział w jakiekolwiek czynnościach śledczych. W szpitalu okazało się, że pacjentka musiała zostać poddana zabiegowi chirurgicznemu. W piątek rano w domu była mieszkająca tam babcia dzieci, matka mężczyzny. - Nadal prowadzimy czynności zmierzające do wyjaśnienia sprawy. Przesłuchiwani są świadkowie - dodała Adamska-Okońska.
Policja o tej tragedii została poinformowana o godzinie 9.30 w piątek. - Śmierć potwierdził lekarz. Oględziny i rany na ciele chłopców wskazują na możliwość przyczynienia się kogoś do ich zgonu - informuje oficer prasowa inowrocławskiej policji asp. sztab. Izabella Drobniecka. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, dzieci miały rany kłute na ciele. Potwierdziliśmy także, że 37-letnia matka chłopców leczyła się psychiatrycznie. Bardzo prawdopodobne jest to, iż to ona mogła zabić synów.
W Turzanach wszyscy są zszokowani. Niechętnie rozmawiają o przyczynach tragedii. Ci, którzy decydują się coś powiedzieć, wskazują na pewne problemy matki chłopców. - Musiała dusić coś w sobie. Nawet tutaj - w takiej małej miejscowości - jeżeli ktoś szuka pomocy, to ją znajdzie. Może wstydziła się i nie chciała nikomu mówić o kłopotach? - mówiła dziennikarzom jedna z kobiet.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że matka chłopców najprawdopodobniej mogła chcieć popełnić tzw. rozszerzone samobójstwo. Jej obrażenia, jak i rany dzieci, wskazują na użycie noża.
autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz