Serce dla Inki. Danuta Siedzikówna upamiętniona w bydgoskim kościele
Tablicę upamiętniającą sanitariuszkę Armii Krajowej Danutę Siedzikównę, pseudonim Inka, odsłonięto w kościele św. Marka w bydgoskim Fordonie. Umieszczono w niej srebrne serce, w którym znajduje się ziemia z jej odnalezionego niedawno grobu.
Uroczystość poprzedzona była zbiórką starej biżuterii i monet. To nie pierwsza tego typu inicjatywa. - W całej Polsce jest już kilkanaście serc, a wkrótce kolejne, wytopione z darów od polskich kibiców, odsłonimy na Jasnej Górze, w czasie ich pielgrzymki - mówił pomysłodawca akcji „Serce dla Inki", salezjanin ks. Jarosław Wąsowicz, historyk, autor książki „Danuta Siedzikówna ps. Inka (1928-46). Pamięć i tożsamość”.
Inka była wychowanką Zakładu Salezjańskiego w Różanym Stoku. - Spontanicznie pomyślałem sobie, że wezmę ziemię z jej grobu, by upamiętnić Inkę w jakiejś salezjańskiej szkole czy parafii. Pomyślałem też, że zaapelujemy do ludzi, że zbieramy srebrny złom, porwane łańcuszki, pojedyncze kolczyki, nieraz się tego zniszczonego srebra i złota czy monet ma w domu dużo, i nie wiadomo, co z tym zrobić - mówił ks. Wąsowicz. - W ciągu kilku tygodni uszkodzona biżuteria zaczęła do nas spływać z całej Polski i ze świata - najdalej z Australii. Dzięki temu dziś tych serc jest już kilkanaście.
Danuta Siedzikówna, ps. Inka była sanitariuszką AK, w oddziale mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki". Aresztowana, torturowana i skazana na śmierć przez władze komunistyczne, nie wydała nikogo ze swoich towarzyszy broni. W momencie wykonywania wyroku miała zaledwie 17 lat. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Niech żyje Polska! Niech żyje mjr. Łupaszko!".