I nastała ciemność. Enea wyłączyła ponad 140 lamp w Bydgoszczy
Spółka Enea Oświetlenie zaczęła wyłączać oświetlenie na terenach spółdzielni mieszkaniowych w Bydgoszczy. Ratusz nie zamierza płacić za oświetlenie nieswoich gruntów. Być może spółdzielnie zdecydują się jednak podpisać czasowe umowy z Eneą, bo bezpieczeństwo bydgoszczan jest zagrożone. Być może decyzje zapadną w środę (03.02.).
Przypomnijmy, że chodzi o 3 tysiące lamp znajdujących się w miejscach nie zarządzanych przez samorząd. Szefowie spółdzielni twierdzą, że to urząd miasta - zgodnie z ustawą - powinien płacić za oświetlenie ich obszarów, bo to miejsca publiczne.
- Wyłączyliśmy 141 punktów świetlnych - informuje tymczasem rzeczniczka Enea Oświetlenie Elżbieta Marolewska.
- Te punkty znajdowały się na terenie Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w liczbie 49 sztuk i Spółdzielni Mieszkaniowej „Budowlani” w liczbie 92 sztuk. Planowaliśmy wyłączanie oświetlenia w ciągu 3 - 4 dni roboczych. Dziś widzimy, że potrwa to dłużej. Musimy podjechać do każdego słupa i ręcznie wyłączyć każdą lampę. Sytuacja jest dodatkowo skomplikowana poprzez to, że to oświetlenie w dużej mierze jest połączone z oświetleniem na terenach zarządzanych przez prezydenta Bydgoszczy, na które mamy podpisaną umowę do końca tego roku - powiedziała Elżbieta Marolewska.
Miasto będzie płacić za lampy oświetlające miejskie placówki, nawet jeśli słupy stoją na terenie spółdzielni, może być więc tak, że na jednej ulicy zgaśnie w najbliższych dniach tylko część lamp.
Obie strony sporu kompetencyjnego - ratusz i spółdzielnie - wskazują, że to sprawa między tą drugą stroną a Eneą.
Władze Bydgoszczy po inwentaryzacji lamp zadeklarowały płacenie tylko za swoje tereny. Posiłkują się opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej. Przedstawiciele spółdzielni podkreślają, że to tylko opinia.
W większości miast i gmin w Polsce samorządy płacą za oświetlenie znajdujące się na terenach spółdzielni mieszkaniowych.