Pierwsze osoby w regionie przyjęły szczepionkę przeciw koronawirusowi [relacje, wideo, zdjęcia]
Małgorzata Kufel, naczelna pielęgniarka grudziądzkiego szpitala i Kinga Grobelska, lekarz z oddziału ratunkowego bydgoskiego Szpitala im. Jurasza, jako pierwsze w swoich miastach przyjęły szczepionkę przeciwko koronawirusowi. W tym samym czasie szczepili się także pracownicy służby zdrowia we Włocławku, w Toruniu.
- Przy każdej interwencji medycznej zawsze są wątpliwości, to jest zrozumiałe i naturalne. Ludzie idą na zabieg operacyjny, na który czekają kilka miesięcy, i też się obawiają. Większe wątpliwości zawsze mam, i strach przede wszystkim, przed zachorowaniem, niż przed zaszczepieniem. Tej gwarancji nie wolno unikać, trzeba ją wykorzystać - mówi Małgorzata Kufel, naczelna pielęgniarka z Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu.
- Wszystko przebiegło zgodnie z planem - ocenia docent Maciej Bieliński. - Przyjechało 225 dawek, czyli 15 fiolek szczepionki. Na najbliższe 3-4 dni mamy do wyszczepienia 225 osób. Nie szczepimy kobiet w ciąży i młodzieży do 16 roku życia, zgodnie z wytycznymi.
Zaszczepić się chce ponad połowa personelu grudziądzkiego szpitala. Pracownicy czekali na szczepionkę, wcześniej analizowali wszystkie za i przeciw.
Więcej w materiałach Marcina Dolińskiego.
W Szpitalu Jurasza zostanie zaszczepionych ok. 40 pracowników lecznicy. Do placówki trafiło 150 szczepionek, w tym tygodniu przyjedzie dodatkowe 75 porcji, do czwartku (31.12.) trzeba je wykorzystać i zaszczepić 225 pracowników. Pierwsza była Kinga Grobelska, lekarz z SOR - u.
- Pracuję w szpitalnym oddziale ratunkowym, więc mam bezpośredni kontakt z osobami zakażonymi. Zajmuję się tymi ludźmi, intubuję ich. Do tej pory ani nie przechorowałam, ani nie mam przeciwciał. Podjęłam zatem decyzję o szczepionce. Każdy musi jednak podjąć tę decyzję sam. Oczywiście, nie będę mówić, że szczepionka jest bezpieczna, przebadana, i na pewno nic nam się nie stanie, ale trzeba wiedzieć, że powikłania po chorobie są dużo, dużo gorsze - mówi Kinga Grobelska, lekarz ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy.
Więcej w materiale Tatiany Adonis.
- To szansa na pokonanie pandemii - mówili zaszczepieni pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. W 30 osobowej grupie była m.in. Justyna Kaczmarek, lekarz internista, koordynator d.s. szczepień przeciw Covid-19 w wojewódzkiej lecznicy, a także prof. Marek Jackowski, naczelny lekarz Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.
- Jestem wielkim fanem szczepień - powiedział dziennikarzom prof. Jackowski. Dodał, że będziemy bezpieczni, jeżeli zostanie zaszczepione przynajmniej 70 proc populacji.
Ogółem, do szczepień zgłosiło się w toruńskiej lecznicy 1500 osób, czyli 70 proc załogi szpitala. Można jednak spodziewać się, że frekwencja będzie większa, ponieważ część osób niedawno chorowała lub jest na zwolnieniu.
Więcej w materiale Michała Zaręby.